Politycy się kłócą, ludzie sobie pomagają. Ostatnia szansa na leczenie Oskara w Izrealu
Tak nie powinno być, a takie historie nie powinny spotykać nikogo. Niestety, życie pisze rożne scenariusze. Jednym z nich jest historia 25-letniego Oskara Padoka chorego na białaczkę, któremu nie dawano już szans w Polsce, który jedną nogą był już na tamtym świecie. Ale pojawiła się iskierka nadziei. Brakuje jednak czasu i pieniędzy.
– Oskar miał załamanie w tym tygodniu, był na granicy śmierci, przyszedł ksiądz i dostał ostatnie namaszczenie. I stał się cud, następnego dnia lekarze, którzy wcześniej nie dawali mu szans, wrócili do pierwotnego planu i zdecydowali się wdrożyć leczenie – opowiada.
Zaczęło się niegroźnie, zawsze się tak zaczyna. W sierpniu 2015 roku bolało go żebro, Potem ostry ból w plecach, odcinek lędźwiowy. Zrobił to, co zrobiłby każdy: poszedł do lekarza, do fizjoterapeutów, na masaże. Niestety, efektów brak. Kolejne wizyty u ekspertów to kolejne błędne diagnozy. Aż zaczynało być tylko gorzej.
W październiku podczas tomografii – dzień po urodzinach Oskara – wiadomo było już, że jest bardzo źle. Skomplikowane badania, biopsje, leczenie jak z najgorszych horrorów, ale nadal bez konkretnej diagnozy. Po paru tygodniach wszystko było jasne: chłoniak / białaczka limfoblastyczna.
Polscy lekarze pomogli z zorganizowaniem transportu, ale reszta jest już w rękach Izraelczyków. I ludzi dobrej woli.
Oskarowi możecie pomóc na stronie SiePomaga, gdzie jest dedykowana zbiórka, która może go uratować. Łącznie potrzeba ok. 700 tys. złotych, brakuje jeszcze 330 tysięcy. Tylko i aż.