Świat wiesza na nim psy, a Tajlandczycy widzą w nim "boską siłę". Kim jest trener uwięzionych piłkarzy?

Adam Nowiński
Wielu zastanawia się dlaczego 12 chłopców utknęło w tak śmiertelnej pułapce. Winą obarczają trenera, który opiekował się grupą. I kiedy cały świat wiesza na nim psy, miejscowi nazywają go "boską siłą". Kim jest Ekapol Chanthawong? "The Washington Post" zamieszcza kilka faktów z jego życia.
Kim jest Ekapol Chanthawong, trener piłkarski, który utknął z 12-osobową grupą podopiecznych w jaskini w Tajlandii? Fot. Twitter.com / @infowe
Akcja ratunkowa trwa. W poniedziałek nurkowie powrócą do jaskini po ośmiu chłopców i ich trenera. Na świecie trwa jednak dyskusja dlaczego grupa znalazła sie w tej straszliwej pułapce. Przecież przy wejściu do jaskini wisiał duży znak ostrzegawczy o ryzyku wejścia do niej w okolicach pory monsunowej. Był dorosły, powinien wiedzieć lepiej.

Okazuje się jednak, że dla miejscowych Ekapol Chanthawong, asystent trenera drużyny piłkarskiej Moo Pa, jest bohaterem i wsparciem dla chłopców w tych ciężkich chwilach. The Washington Post zwraca uwagę na jego duchową przeszłość. Ekapol trzy lata temu był jeszcze mnichem, ale opuścił swoje życie w monstracjach i dołączył do "Dzików". Dla wielu osób w Tajlandii jest symbolem "boskiej siły", wysłanej, aby chronić chłopców.


Według ekipy ratunkowej jest on jednym z najsłabszych w grupie, po części dlatego, że oddał chłopcom swoje jedzenie i wodę, które mieli ze sobą w pierwszych dniach. Nauczył także chłopców, jak medytować i jak oszczędzać jak najwięcej energii, dopóki nie zostaną znalezieni.

Ekapol był sierotą, stracił rodziców w wieku 10 lat. Następnie wyszkolił się na mnicha, ale opuścił klasztor, aby opiekować się chorą babcią w Mae Sai w północnej Tajlandii. Tam podzielił swój czas między pracę w klasztorze a szkoleniem nowo założonego zespołu Moo Pa.

"Kochał ich bardziej niż siebie samego" – powiedział gazecie Joy Khampai, wieloletni przyjaciel Ekapola, który pracuje na stoisku kawy w klasztorze Mae Sai. "On nie pije, nie pali. Był osobą, która opiekowała się nim i uczyła dzieci, aby robiły to samo".

Uwięzieni od dwóch tygodni
W sobotę (23 czerwca) 12 piłkarzy i ich trener po rozegranym meczu weszli do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii. – To była część tajskiego rytuału inicjacyjnego dla chłopców – wyjaśniał Sky News holenderski nurek Ben Reymenants. Zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze.

Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda. Dopiero w poniedziałek wieczorem 13-osobową grupę odnaleźli brytyjscy nurkowie. Ich losy śledzi cały świat.

Chłopcy komunikowali się z rodzinami za pomocą listów, które przekazywali nurkom. "Nie martwcie się, mamo i tato, minęły dwa tygodnie odkąd mnie nie ma, ale wrócę żeby wam pomóc w sklepie" – napisał jeden z nich, Bew. Trener nastoletnich piłkarzy Ekkapol Chantawong w swoim liście przeprosił rodziców chłopców i podziękował za wsparcie.

Źródło: "The Washington Post"