Blady strach w PiS. Słowa prezesa o spółkach wywołały w partii prawdziwy popłoch

Piotr Burakowski
Okazuje się, że ostatnie słowa Jarosława Kaczyńskiego o spółkach Skarbu Państwa wywołały ogromne zamieszanie w Prawie i Sprawiedliwości. Na członków partii padł blady strach. Wszystko dlatego, że nie mają oni pojęcia, jak w praktyce będzie wyglądał mechanizm, który zapowiedział prezes – informuje "Rzeczpospolita".
Jarosław Kaczyński wywołał swoją ostatnią zapowiedzią ogromne poruszenie w PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Poruszający się o kuli Jarosław Kaczyński ogłosił 6 lipca, że osoby mające "wysokie pensje w spółkach Skarbu Państwa" nie znajdą się na listach wyborczych PiS.

– Osoby, które funkcjonują w spółkach Skarbu Państwa, nie będą kandydowały z list PiS na żadnym szczeblu samorządu – powiedział Kaczyński. Decyzja została podjęta przez Komitet Polityczny PiS. Dodajmy, że w dalszym ciągu brak pełnej treści uchwały komitetu.

Politycy PiS mają teraz nie lada zagwozdkę. Głowią się nad tym, czy nowa zasada obejmie tylko pracowników powyżej pewnego szczebla, czy też zarabiających określone kwoty. Zastanawiają się też, czy może decyzja dotyczy wyłącznie spółek zależnych od spółek państwowych.


Rewolucja na listach
Widzimy więc, że prawdopodobnie szykuje się rewolucja na tworzących się listach Zjednoczonej Prawicy do wyborów samorządowych. W PiS nie brak bowiem samorządowców, którzy jednocześnie pracują w spółkach Skarbu Państwa. Doskonale pokazała to popularna internetowa akcja Polskiego Stronnictwa Ludowego "Sami swoi".

– W niektórych radach, na przykład miast, będzie całkowita wymiana składu – zdradza "Rzeczpospolitej" działacz PiS.
Ludowcy uderzyli w działaczy PiS, którzy partyjne funkcje łączą z posadami w spółkach Skarbu Państwa.Fot. mat. PSL
– Zapadła decyzja, zgodnie z naszymi deklaracjami, które składaliśmy już niejednokrotnie i które ja składałem. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy, ci którzy funkcjonują w spółkach, są przez nas szanowani, jeżeli dobrze wykonują swoje obowiązki, ale nie będziemy łączyć tych dwóch funkcji – przekonywał Kaczyński.

źródło: "Rzeczpospolita"