Tajemniczy wypadek byłego komendanta głównego. Obawia się o swoje bezpieczeństwo
Prosta droga, idealna pogoda – do tego wypadku dojść nie powinno. A jednak – w poniedziałek w Wielkopolsce niedaleko Konina doszło do zderzenia dwóch pojazdów – hondy i volkswagena. Tym drugim samochodem kierował były komendant główny policji, obecnie kandydat na prezydenta Kalisza, Zbigniew Maj.
Z obawami o bezpieczeństwo
Tuż po tym, jak usłyszał zarzuty, Zbigniew Maj zasugerował w wywiadzie, iż służby specjalne złożyły mu ofertę – jeśli obciąży jednego z ministrów rządu PO-PSL, nie będzie miał problemów. Jak łatwo się domyślić, Maj miał tę propozycję odrzucić. Stwierdził też, że o swoje dobre imię będzie walczyć na drodze prawnej.
W poniedziałek właśnie jechał wraz z żoną do adwokata, ale podróż tę przerwał wypadek. – Kobieta wyjechała prosto na nas. Nie miałem gdzie uciekać – relacjonuje Zbigniew Maj w rozmowie z "Fakt24".
Wielkopolska policja potwierdza, że takie zdarzenie miało miejsce w poniedziałek rano – w gminie Kościelec, na drodze dojazdowej do autostrady A2, doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów. W wypadku ranne zostały trzy osoby, jedna pozostała w szpitalu.Jechałem z wizytą do swojego mecenasa, a wiadomo, że służby szukały u mnie taśm. Piękna pogoda, prosta droga i dziwnym zbiegiem okoliczności kobieta uderzyła czołowo w mój samochód! Najważniejsze, że moja żona żyje.
wypowiedź dla Fakt24
Komendant od totalnej czystki
Zbigniew Maj mówi, że obawia się o swoje bezpieczeństwo. Już wcześniej w wywiadach nieraz wskazywał, że może mieć wielu wrogów. – Wymieniłem 90 proc. kadry, rozbiłem klany policyjne, rodzinne, lobbystyczne. To były moje i tylko moje decyzje. Wymieniłem większość komendantów wojewódzkich i ich zastępców – wskazywał były szef KGP.
Zbigniew Maj na czele Policji stał zaledwie 3 miesiące i odszedł w niesławie. Dziś mówi, że boi się o swoje bezpieczeństwo.•Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
źródło: fakt.pl