Gen. Gocuł gorzko wyjaśnia rozstanie z armią. "Mnie już brakowało twarzy, żeby wytrzymać wstyd"

Daria Różańska
– System bezpieczeństwa państwa jest w rozsypce – stwierdził w rozmowie z "Polityką"generał Mieczysław Gocuł. I przyznał, że zmiana ministra obrony narodowej to za mało, by "naprawić wszystko, co uległo erozji i dewastacji w systemie bezpieczeństwa narodowego przez ostatnie lata".
Generał Mieczysław Gocuł w rozmowie z dziennikarzem "Polityki" przyznał, że "system bezpieczeństwa państwa jest w rozsypce". Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Generał Mieczysław Gocuł był w latach 2013-17 szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. 31 stycznia 2017 zakończył zawodową służbę wojskową, przechodząc w stan spoczynku.

W listopadzie ubiegłego roku, jako emerytowany wojskowy, napisał list do prezydenta Andrzeja Dudy. Wytknął w nim m.in. marnowanie pieniędzy czy niedotrzymywanie zobowiązań w NATO. Myślał, że kogoś to poruszy, że "może coś gdzieś pęknie". – Zamysł był taki, żeby wysłać list, bo może ktoś się otrząśnie – przyznał gen. Gocuł w rozmowie z Markiem Świerczyńskim.

– Wypowiedzenie złożyłem 4 lipca 2016 roku, symbolicznie w Dniu Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Szczyt NATO w Warszawie był 8-9 lipca. Nie widziałem już jednak możliwości dotrzymywania słów złożonej przysięgi wojskowej – opowiedział dziennikarzowi "Polityki".


I szczerze przyznał, że "brakowało mu już twarzy, żeby wytrzymać wstyd, jaki przynosili moi przełożeni za granicą, niwecząc wysiłek długich lat". Największym wstydem – jego zdaniem – było "wyrzucenie nas z przedszczytowego spotkania z amerykańskim sekretarzem obrony w Brukseli".
Generał Mieczysław Gocuł
w rozmowie z "Polityką"

Po uścisku dłoni na korytarzu, na tle flag polskiej i amerykańskiej (...), sekretarz obrony Ashton Carter wszedł do pomieszczenia amerykańskiego, za nim szedł minister i ja - i nam nie pozwolono wejść. Na korytarzu jakiś asystent ministra powiedział: nie ma spotkania, proszę wyjść. Ludzi tam było dość dużo, może setka, cały korytarz. Poczułem się jak zbity pies. Czytaj więcej

Ale wspomniał też o innym powodzie do wstydu. Chodziło o spotkanie z minister obrony Niemiec Ursulą von der Leyen. – Minister postawił warunek dalszej współpracy obronnej z Niemcami – rozstrzygnięcie kwestii mniejszości polskiej w Niemczech, która według jego słów nie została załatwiona od drugiej wojny światowej – mówił Gocuł.

– Wspominał o Goebbelsie i 1945 roku. Zażenowanie pani minister i jej delegacji było nie do opisania. Po tym spotkaniu podszedłem do pani minister, próbowałem łagodzić i zapewniłem, że moim zdaniem to nie jest powszechne odczucie społeczne w Polsce – opowiadał generał.

Przyznał też, że przed odejściem spotkał się z Andrzejem Dudą. Wówczas prezydent poprosił go o ocenę stosunków międzynarodowych.

– Odparłem, że nie jestem w stanie powtórzyć mu pewnych rzeczy, bo nie przystoi ich cytowanie przy prezydencie. Spytał, czy chodzi o Goebbelsa i panią von der Leyen. Czyli to doszło do prezydenta innymi kanałami – dodał.

Na pytanie, czy prezydent Andrzej Duda za późno zainteresował się sprawami wojska, odpowiedział: – Zważywszy na obecny stan systemu obronnego państwa obawiam się, że poziom zainteresowania wciąż jest znikomy.

źródło: "Polityka"