Znany komik strollował polityków i aktywistów. Wmówił im, że przedszkolaki muszą mieć dostęp do broni
Sacha Baron Cohen, który wykreował takie ikony popkultury jak Ali G, Borat i Bruno, powraca w wielkim stylu. Przez rok w ukryciu kręcił komediowy serial, w którym wkręca polityków i aktywistów obnażając ich niekompetencję lub zwykłą głupotę. Produkcja jeszcze przed premierą wywołała skandal i z pewnością jeszcze nieraz zatrzęsie amerykańskim społeczeństwem. U nas w Polsce podobnych oszołomów nie brakuje, ale przyjemnie jest popatrzeć, że i w mitycznych Stanach nie są wyjątkiem.
Wyobraźmy sobie taką sytuację w Polsce: przebrany, popularny komik wchodzi zawadiackim krokiem do Sejmu, gada z prawicowymi politykami i przekonuje ich do powszechnego dostępu do broni - również wśród przedszkolaków. Czy ktoś by się nabrał na tak absurdalny pomysł? Trudno powiedzieć, ale w USA, gdzie strzelaniny w szkołach są nagminne, niektóre osoby na stanowiskach łykają to jak pelikany.
W udostępnionym na YouTube fragmencie pierwszego odcinka "Who is America?", Cohen przebiera się za izraelskiego antyterrorystę. Jako Erran Morad spotyka się z konserwatywnymi politykami i aktywistami, którzy popierają powszechny dostęp do broni. Przekonuje ich do tego, że już 3-latki powinny mieć pistolet, nagrywa też kuriozalny spot z Philipem Van Cleavem - 66-letnim propagatorem dostępu do broni. Trudno uwierzyć, że się na to zgodził.
Spot i samo poczucie humoru przywodzą mi na myśl dokonania Monty Pythona - wszak Cohen jest Brytyjczykiem. Po tym fragmencie widać, że formuła jeszcze się nie wyczerpała, bo cały czas światu ukazują się nowi fanatycy, których trzeba postawić do pionu. "Who is America?" - fragment odcinka • YouTube
Nawet jeśli nie wybuchamy śmiechem i często czujemy się wręcz zażenowani, to doceniamy kunszt komika i pewną misję, którą niesie pod płaszczykiem durnych "pranków". Musi być szalenie odważny, cierpliwy i pomysłowy, by sprawić, że czołowi politycy i członkowie ważnych stowarzyszeń wychodzą na błaznów. Abstrahując od tego, że czasem robią to sobie sami. Jednak z lekką pomocą Cohena w masce, pokazują swoją prawdziwą twarz. Jeden z gości - Republikanin Larry Pratt - nie mógł przestać się śmiać, z żartu: "nie ma gwałtu wtedy, gdy to twoja żona".
Jeszcze na dobre się nie zaczął, a już bulwersuje