Dramatyczna relacja Polaka, który w Grecji stracił żonę i syna. "Nie poinformowano nas o zagrożeniu"

Adam Nowiński
– Nie poinformowano nas o zagrożeniu pożarem. Wyszedłem z hotelu, patrzę, a już w powietrzu unoszą się płonące strzępy. Spytałem na recepcji, co się dzieje, a pracownik powiedział: "Nic, nic, nic". Mówię, że się pali. Cały hotel zaczął się palić. Kazano nam uciekać w ostatniej chwili – mówił na antenie TVP Info pan Jarosław, którego żona i syn zginęli w pożarze w Grecji.
W pożarach w Grecji zginęły do tej pory 74 osoby. Fot. Twitter.com / @jurekurban1
W pożarze w Grecji zginęło dwoje Polaków: kobieta z dzieckiem. To rodzina pana Jarosława z Wysokiej w powiecie wadowickim. Utonęli po tym, jak wsiedli do łodzi w ucieczce przed pożarem. Mężczyzna na antenie TVP Info opowiedział o całym zdarzeniu.

– Nie było zorganizowanej ewakuacji. Wszyscy uciekali w popłochu. Pomocy żadnej nie było. Pomoc dopiero przyszła po trzech godzinach, już po pożarze, jak się uspokoiło – mówił.

Zasugerował żonie Beacie i synowi Kacprowi, żeby odpłynęli od brzegu łodzią z innymi turystami. – Żona z dzieckiem wsiadła do łodzi, ja nie zmieściłem się. Widziałem jak odpływają. Byłem szczęśliwy, że się uratują – przyznał. Niestety, łódź zatonęła a jego bliscy utonęli.


Przypomnijmy, że ogień, który rozprzestrzenia się nie tylko w regionie Attyki blisko Aten, ale też w innych częściach kraju, a zwłaszcza w Koryncie i na Krecie, zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości. Liczba ofiar pożarów wzrosła do co najmniej 74 osób.

Głos w sprawie gigantycznych pożarów w Grecji zabrał Andrzej Duda. Prezydent przesłał kondolencje po śmierci Polaków. Zapewnił też, że w tej sprawie pozostaje w kontakcie z greckimi władzami.

Źródło: "TVP Info"