Przed pracą idą... potańczyć do techno. Byłam na wyjątkowej imprezie w Warszawie
Jedni idą przed pracą pobiegać, drudzy pędzą na siłownię, a jeszcze inni chodzą potańczyć do techno. Technoranki, czyli poranna impreza przed pracą, podbija serca nie tylko fanów tej energetycznej muzyki. Sprawdziłam to na sobie.
Idź potańczyć przed pracą
– Pierwszy Technoranek to była domówka zorganizowana na zasadzie secret location. Od początku chodziło o ideę tańca przed pracą. Ważny był nie tylko kontekst odwrócenia porządku typowej imprezy, ale sama muzyka techno, która na ogół kojarzy się albo z całonocnymi eskapadami, albo z przeciągającymi się afterami. Z biegiem czasu okazało się, że taki rodzaj rozpoczynania dnia podoba się innym - mówi Milena, jedna ze współorganizatorek TR
Kolejki do wejścia na poranną imprezę•Fot. natemat
Impreza trwa od 7: 00 do 10:00. Jak zdradzają organizatorzy, najwięcej ludzi przychodzi między 8:00 a 9:00. I to widać. Tłumy tańczących przy dudniącej muzyce w środku, obok przy stoliku ktoś je śniadanie, w kawiarnianym ogródku dziewczyny w eleganckich koszulach popijają kawę, a młodzieniec, który stoi obok mnie, zamiast kawy ma wino.
Technoranek trwa od 7:00 do 10:00•Fot natemat
Zabawa na trzeźwo
Rzeczywiście, wśród uczestników próżno szukać nietrzeźwych osób, które zataczają się na parkiecie. Na porannych imprezach wszyscy, albo znaczna część, potrafi bawić się bez alkoholu. Wspólny mianownik uczestników, poza miłością do techno, to okulary przeciwsłoneczne, które ma na sobie prawie każdy na Technoranku. To przecież nieodłączny element kojarzący się z kulturą techno.
W czym tkwi popularność Technoranków? – Przede wszystkim mamy bardzo dużą koniunkturę na muzykę z gatunku techno. Od wielu lat budowaną. Dekadę temu modny był indie rock, teraz wraca do łask techno. Ludzie zaczynają lubić ten gatunek muzyki – podkreśla Maciej Trojanowicz.
– Dla wielu osób jest to fajna forma rozgrzewki przed ciężkim dniem, przed trudami w pracy. Tak jakbyś pożyczyła kawałek weekendu na rano. Można zjeść śniadanie, spotkać się ze znajomymi i umówić się na weekend, a następnie wrócić do swoich obowiązków – dodaje.
Śniadanie i muzyka najważniejsza
Dla organizatorów, poza znalezieniem didżeja, który zagra set przez publicznością, ważne jest też miejsce i menu. – Z przygotowaniami jest różnie – niektóre imprezy wymagają więcej nakładu energii, inne mniej. Zależy to od bardzo wielu czynników. Zawsze jednak potrzebujemy też czasu awaryjnego, gdyby się okazało, że ciężko jest znaleźć osobę grającą – opowiada. Line-up jest dla nas jedną z najważniejszych rzeczy. Kolejną jest śniadanie, bo to jest coś, co nas wyróżnia. Nie chcemy, żeby ludzie przychodzili na Technoranek po to, żeby tylko się się napić, ale też zjeść porządne śniadanie – tłumaczy z kolei Aleksandra Grzegrzółka, jedna z organizatorek.
Twórcy cyklicznych wydarzeń najczęściej stawiają na polskich artystów. – Polska scena ma bardzo wiele do zaoferowania, więc skupiamy się na razie na Polsce. Co nie znaczy, że zamykamy się na zagranicę. Za miesiąc szykujemy coś innego niż zwykle. – Na urodzinową edycję Technoranka być może uda się sprowadzić zagranicznego Dj’a – podkreśla Ola.
Kto rano wstaje...
Do techno tańczą nie tylko młodzi ludzie. To cały przekrój społeczny: osoby z branży medialnej, ale też freelancerzy, zdalnie pracujący. Przychodzą też osoby, które pracują po sąsiedzku w ministerstwach, kobiety w garsonkach, faceci w garniturach.
Gdy pytam uczestników o wrażenia z imprezy, większość odpowiada, że tańce przy techno są lepsze niż kawa czy siłownia. Przewijają się odpowiedzi w stylu: "dawka pozytywnej energii", "fajnie się spotkać ze znajomymi rano", oraz "teraz to mogę iść do pracy".
I rzeczywiście, nastrój do pracy po półtoragodzinnej rozgrzewce przy techno jest zupełnie inny, niż na co dzień. Nawet, jeżeli niekoniecznie słucha się tej muzyki. Cena Technoranków zmienia się w zależności od imprezy. Czasem to 5, 10 albo 15 złotych. Kolejna impreza za miesiąc, a więcej informacji można znaleź na facebookowej stronie.