Wiele szumu o nic. Sprawdziłem, jak smakuje "piwo z waginy"

Bartosz Godziński
Wieść o polskim browarze, który nawarzył piwa z "esencji" dwóch modelek, rozochociła jednych internautów, a u drugich wywołała odruchy wymiotne. Zamiast krytykować za seksizm, czy określać mianem "januszy marketingu", poprosiłem producenta o podesłanie próbek do testów. Przepytałem go też o kontrowersje, które wywołało piwo.
Piliśmy pierwsze na świecie piwo z bakteriami waginalnymi Fot. naTemat
Pomysł na ten intrygujący trunek zrodził się w 2012 roku przy kuflu belgijskiego piwa kwaśnego.

– Zaciekawiło mnie źródło wytrawności, stąd kilka kliknięć w Wikipedii i dowiedziałem się o odpowiadających za to bakteriach kwasu mlekowego (lactobacillus). Kolejny klik to artykuł o samych lactobacillusach, gdzie czytam, że występują również w kobiecej waginie. Eureka! – przyznaje w rozmowie z naTemat założyciel The Order of Yoni, który prosił o niepodawanie nazwiska. – Od razu poczułem to połączenie między piwem a kobietą.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Piwo z sokiem poproszę, dwa razy
Najbardziej nurtujące pytanie dotyczy oczywiście procesu pobrania "esencji" z modelek. Okazuje się, że nie jest to zbyt skomplikowana sprawa. Przede wszystkim do piwa nie jest dodawany śluz z pochwy, jak niektórzy myślą.
The Order of Yoni

Pobraniem wymazu z waginy zajął się pozostający w cieniu ginekolog, doktor nauk medycznych, który zrobił to w sposób profesjonalny. Wymazy trafiły do zaprzyjaźnionego, fantastycznego laboratorium, które nasze bakterie wyizolowało, oczyściło, zidentyfikowało i wreszcie namnożyło tak, byśmy mogli je bezpiecznie i łatwo zastosować w procesie produkcji. W browarze takie bakterie podkwaszają brzeczkę przed fermentacją, trochę tak, jakbyśmy robili kefir.

I tak powstały dwa rodzaje - Bottled Lust - o aromacie muscatu, na bazie bakterii waginalnych Pauliny, oraz Bottled Passion - klasyczne piwo szampańskie, wprost z Moniki. Oba są pasteryzowane, niefiltrowane i mocne, mają 8 proc. alkoholu. Jak smakują?
Fot. naTemat
Waginalne piwa nie wywrócą do góry nogami twojego światopoglądu i nie pomyślisz: "o cholera, w życiu czegoś takiego nie piłem"! Moje kubki smakowe podały mi obrazowe porównanie - trochę jak piwa pszeniczne, ale kwaśniejsze (właśnie przez bakterie). Czuć w nich również owocową nutę - na upały trunek jak znalazł. I choć mają w sobie tyle alkoholu, co niejeden porter, to ich smak wciąż pozostaje subtelny.


Nie jestem licencjonowanym piwoszem, ale nie jestem też samolubem, więc zaprosiłem na degustację chętnych z redakcji (po dyżurze rzecz jasna), by poznać ich zdanie. Jeden z kolegów, miłośnik kraftów, przyznał, że owocowy smak zakamuflował chmiel, więc to piwo raczej dla kobiet. To ciekawe, bo o ile męska część redakcji przybiegła tak szybko, że aż się kurzyło, to nie wszystkie koleżanki chciały go spróbować, wzdrygały się mówiąc "fuj!".

Koniec końców, wszyscy jednogłośnie przyznaliśmy, że lepiej smakuje "Monika". "Paulina" była zbyt kwaśna.

Podobały nam się też stylowe etykiety. Butelki wyglądają bardzo elegancko, a przecież w środku kryją się tak niesforne rzeczy.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Pod etykietami kryją się "niespodzianki" - zdjęcia anonimowej modelki, z której pobrano próbki oraz ilustracje z pozycjami seksualnymi - jeśli ktoś by nie miał pomysłu na wieczór.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
"Samo piwo jest aktem czci"
– To szkodliwe dla wizerunku piwowarstwa – grzmiał w internecie znany piwny ekspert Tomasz Kopyra. Jego zdaniem chodzi tylko o to, by o firmie zrobiło się głośno. Niektórzy specjaliści nawet uważają, że samo piwo to w ogóle "pic na wodę fotomontaż" i nie ma tam wcale bakterii z pochwy.

Internauci również nie zostawili suchej nitki na browarze. Pod wpisem na stronie blogega Chmilobrodego nie zabrakło hejterskich komentarzy i niewybrednych "żarcików".
Screeny z Facebooka
To już drugie podejście firmy z Warszawy. The Order of Yoni w 2016 przeprowadził kampanię crowdfundingową, ale okazała się totalną klapą. Już wtedy wywołała kontrowersje. Nie poddali się i teraz udało im się zrealizować marzenie. Jak reagują na całą krytykę?

– Jesteśmy pierwszym w historii i jedynym na świecie producentem takiego produktu. Nie było przed nami nikogo, więc musieliśmy stworzyć pewien całkowicie unikalny, wyjątkowy przekaz – tłumaczy twórca piwa.
The Order of Yoni

Jasne, że po drodze konsultowaliśmy (a raczej: próbowaliśmy konsultować) to z wieloma guru marketingu w Polsce i proszę uwierzyć, że większość rozkładała ręce i poddawała się. Ba, im większy ktoś miał dorobek, uznanie, doświadczenie, tym szybciej się poddawał i przyznawał, że nie byłby w stanie poprowadzić takiego tematu.

– Pewnie, że łatwo nas krytykować, ciekaw tylko jestem, jak te osoby same poradziłyby sobie z tak innowacyjnym produktem łamiącym schematy. Dodam, że dostajemy multum zapytań o produkt z zagranicy, za równo Europy, jak i zza Oceanu. Wiemy, jaki tam jest popyt, wiemy, że tam czują nasz przekaz, wiemy, że tam osiągniemy wielki sukces – dodaje założyciel The Order of Yoni.

Osoby wyczulone na punkcie seksizmu mogą poczuć się urażone piwem z waginy. Wśród zarzutów skierowanych w stronę firmy znajdziemy te o uprzedmiotawianiu kobiet. Założyciel The Order of Yoni traktuje to zupełnie inaczej.

– To może być pierwsze wrażenie, ale każdy, kto po pierwszym szoku związanym z tym, jak przedstawiają to media, wdroży się trochę bardziej w nasz produkt, zobaczy, że to nie jest szowinizm, a uwielbienie dla kobiecości.
The Order of Yoni

Kobiety są tak niesamowite, że dzięki nim można stworzyć tak niespotykany produkt, a samo piwo jest aktem czci. Starożytni czcili kobiecość modląc się do bogiń, składając im ofiary, budując im świątynie i świętując na ich część (np. Afrodyzje). Naszą czcią jest to piwo, jego istnienie, a szczególnie picie go. Nasze modelki tysiące lat temu byłyby czczone w pogańskiej świątyni, setki lat temu pozowałyby najlepszym europejskim malarzom, a dzisiaj odpowiadają za wyjątkowość naszego piwa.

– Stąd m.in. Yoni, starożytne odświętne określenie waginy, które zaadoptowaliśmy na nasze logo i nazwę. Dodam jeszcze, że szowinizm to znaleźć można w wielu idiotycznych komentarzach na nasz temat – podkreśla pomysłodawca trunku.
Fot. naTemat
Wkrótce piwo dla miłośników BDSM
Piwa warzonego w browarze w Wąsoszu na razie będziemy mogli posmakować jedynie w Katowicach. Zadebiutuje 28 lipca na kranach multitapu Biała Małpa. Cena plasuje piwo na półce z napisem "nie na każdą kieszeń". Butelka ma kosztować około 25 złotych.

The Order of Yoni przygotował też "ugrzecznioną" wersję piwa waginalnego. Taste of Victory smakuje podobnie, ale do jego produkcji użyto zwykłych bakterii kwasu mlekowego. Ma być skierowana do masowego odbiorcy. Firma zapowiada też kolejne nietypowe produkty, ale nie spodziewajmy się męskich odpowiedników testowanych piw.

– Tak, będą kontynuacje, planujemy kilka piw wędzonych, bądź z suszoną śliwką w klimacie BDSM, oraz kilka kierunków bardziej egzotycznych – potwierdza mój rozmówca.