Afera z salonem modelki "Top Model". Oszpecona klientka domaga się zadośćuczynienia

Kamil Rakosza
Ogromny strup, który widać na czole pani Marty, to wynik zabiegów kosmetycznych. Oszpecona dziewczyna utrzymuje, że to Paulina Pszech - uczestniczka "Top Model" i właścicielka salonu urody "Metamorfoza" – zafundowała jej martwicę twarzy. – Mam dowody na to, że wysyłałam Martę do odpowiednich specjalistów – zaprzecza Pszech.
Pani Marta utrzymuje, że wskutek zabiegu wykonanego przez Paulinę Pszech dostała martwicy. Fot. Facebook/Paulina Pszech Metamorfoza/Paulina Pszech
Pokrzywdzona dziewczyna była klientką salonu kosmetycznego Pauliny Pszech - byłej uczestniczki programu "Top Model".

– Pani Marta to nie jest jakaś zwykła, pierwsza-lepsza klientka. To moja koleżanka, która niejednokrotnie robiła u mnie różne zabiegi. Naprawdę wiele razy. Zmarszczki na czole, usta, brwi - było tego sporo – mówi Paulina Pszech w rozmowie z naTemat. – Nasza relacja była dość bliska. Dzwoniłyśmy do siebie w wolnym czasie. Poznałam historię jej życia. Bardzo ją polubiłam – dodaje właścicielka salonu "Metamorfoza".
Paulina Pszech - właścicielka salonu kosmetycznego "Metamorfoza".Fot. Facebook / Paulina Pszech
– Przy okazji robienia brwi, wykonałam również zabieg na tę zmarszczkę. Użyłam bardzo niewiele środka, nie wzięłam za to pieniędzy – utrzymuje Paulina Pszech. – Na drugi dzień Marta zgłaszała mi, że to miejsce ją boli, a na czole pojawiła się opuchlizna. Należy jednak wiedzieć, że po zabiegu z kwasem hialuronowym zawsze występuje obrzęk i okolica boli. Taki objaw utrzymuje się około 5-7 dni po zabiegu .
Z relacji Pauliny Pszech wynika, że obie panie dobrze się znały. Dzwoniły do siebie po pracy, utrzymywały kontakt. W rozmowie z naTemat kosmetyczka mówiła nawet o trójce dzieci pani Marty i jej trudnej historii. Pokrzywdzona zaprzecza jednak bliższym relacjom z Pszech.


"Sam fakt, że ja pisze o tym, co mi się stało. Trzymam się faktów, a nie pisze o życiu prywatnym pani kosmetyczki, jej przeszłości, bo nie wiem jaka ona jest naprawdę i mnie to nie interesuje. Trzymam się faktów" – można przeczytać na jej Facebooku.
Paulina Pszech utrzymuje, że zdecydowała się pomóc pani Marcie, kiedy otrzymała od niej zdjęcie siniaka - po lewej.Fot. Paulina Pszech
"Znajdę ci dobrą klinikę"
– Dostałam zdjęcie głowy Marty i faktycznie na jej czole pojawiła się zmiana, która nie powinna wystąpić. Zadzwoniłam do niej i poleciłam jej, żeby udała się do szpitala – zapewnia Paulina Pszech. – Obiecałam jej, że pojawię się tam w przeciągu 1,5 godziny, a w międzyczasie znajdę dobrą klinikę, która poda Marcie hialuronidazę, która przyspieszy rozpad kwasu w jej organizmie oraz antybiotyki. Jako kosmetyczka nie miałam prawa wypisać jej żadnych recept.

Na Wykopie można znaleźć fragment rozmowy kogoś znającego sprawę pani Marty i autorów profilu "Prawda_" na Instagramie. Pojawia się w niej stwierdzenie: "Wbiła (igłę - przyp. red.) w żyłę, czy tętnicę i zapchała. Zrobiła się martwica".
Martwica twarzy brzmi przerażająco.Fot. Screen z Wykopu
"To nie martwica"
– Mam dowody na to, że wysyłałam Martę do odpowiednich specjalistów. Zresztą Marta odwiedziła ze mną klinikę dr. Wasiluka, gdzie dostała hialuronidazę i antybiotyki – twierdzi kosmetyczka oskarżona o oszpecenie twarzy pani Marty. – Kiedy kolejnym razem Marta odwiedziła klinikę, okazało się że dr Wasiluk jest na urlopie. Dziewczyna miała poddać się zabiegowi ostrzykiwania obrzęku osoczem bogatopłytkowym.

Paulina Pszech podkreśla, że miała wątpliwości co do tych zabiegów. Podobno informowała panią Martę, że jeśli wystąpił stan zapalny, to nie powinna była ich podejmować. – Ona wtedy powiedziała, że będzie słuchała się osób z tej kliniki – podkreśla właścicielka salonu urody. Pokrzywdzona kobieta miała wykonać wspomniany zabieg ostrzykiwania.
– Od biegłego lekarza dowiedziałam się, że przez wielokrotne nakłuwanie tego miejsca, stan zapalny rozniósł się na większą powierzchnię czoła – mówi Pszech. – Dlatego to, co widać na zdjęciach to żadna martwica. To poważny stan zapalny, który rozniósł się po czole – dodaje.

Oświadczenie obrony pokrzywdzonej
Skontaktowaliśmy się z panią Martą, jednak ta ze względu na zły stan zdrowia przekierowała nas do swojego pełnomocnika. Adwokat Magdalena Krawczak, która reprezentuje pokrzywdzoną, utrzymuje że zgodnie z informacjami przekazanymi przez lekarzy doszło do martwicy. Poniżej publikujemy oświadczenie przekazane przez pełnomocnika pani Marty.

Zgadza się w nim kwota kosztów leczenia, która padła w rozmowie opublikowanej na Wykopie - 40 tys. złotych.

Oświadczenie pełnomocnika pokrzywdzonej - mec. Magdaleny Krawczak

Ze względu na dobro sprawy i interes mojej Mocodawczyni nie mogę udzielić szczegółowych informacji o stanie sprawy. Mogę jednak potwierdzić, iż prowadzona przeze mnie kancelaria wystąpiła do Pani Pauliny Pszech z wezwaniem określonej treści. Jednocześnie mogę wskazać, iż w zależności od ewentualnego stanowiska Pani Pauliny Pszech podjęte zostaną dalsze działania mające na celu pełną ochronę interesu mojej Klientki. Jest to szczególnie istotne ze względu na stan zdrowia mojej Klientki i niezbędny proces dalszego leczenia, którego szacunkowy koszt już na chwilę obecną przekracza 40 tys. zł i w zależności od przyszłych decyzji lekarzy co do jego zakresu i ewentualnych powikłań może on ulec powiększeniu. W związku z przeprowadzonym zabiegiem moja Klientka doznała poważnych uszkodzeń ciała uzasadniających roszczenia w zakresie zarówno odszkodowania, jak i zadośćuczynienia, których prowadzona przeze mnie kancelaria będzie dochodzić na rzecz Klientki.