"Hej Mercedes". Ten samochód wprowadził rozmawianie z kierowcą na zupełnie nowy poziom. To naprawdę działa

Mateusz Marchwicki
Nową klasę A producent reklamuje jako wejście w "nową erę" i samochód ze sztuczną inteligencją. I trzeba przyznać, że dla tego modelu to rzeczywiście nowa, obiecująca era. To przepiękny kompakt, który okazał się dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. Bardzo pozytywnym. Ten samochód naprawdę rozmawia z kierowcą!
Nowy Mercedes A. Wygląda świetnie. Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Klasa A jest już z nami od 21 lat. Najpierw był to niewielki miejski samochód, potem awansował do klasy kompaktów. Najnowsza generacja tego modelu Mercedesa ma być jednak czymś więcej. I po tym kilkudniowym teście mogę powiedzieć, że... jest.

Jest po prostu piękny

Krótko mówiąc – nadwozie najmniejszego w gamie Mercedesa może się podobać. Masywny grill z ogromną gwiazdą na czole samochodu, długa maska i ostra linia boczna – to nadaje nowej klasie A wręcz sportowego charakteru. I jeszcze jedno: zainteresowała mnie osłona chłodnicy o diamentowej strukturze. Okazało się, że to nie tylko nowoczesny designerski zabieg.


To bezpośrednie odwołanie do Mercedesa 300 SL, który wygrał w 1952 roku wyścig uliczny Panamericana w Meksyku. Co do tyłu: w dużej mierze zapożyczono go z poprzedniej generacji, ale całość robi świetne wrażenie, która gwarantuje, że przechodnie będą oglądać się za tym samochodem (sprawdzone info).
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
W dodatku, jeśli ktoś zdecyduje się na wizualny pakiet AMG, dochodzą do tego czarne felgi i niskoprofilowe opony. A, jeszcze jedna ważna rzecz. O ile w przypadku większych samochodów (a szczególnie SUV-ów), matowy lakier jest raczej złym wyborem, o tyle w przypadku Mercedesa A robi robotę. Wygląda świetnie i jest jednym z głównych powodów, dla których to auto przyciągało spojrzenia.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Do tego spłaszczone przednie lampy w technologii MULTIBEAM LED, w których światła do jazdy dziennej oraz kierunkowskazy ułożono w "bumerang", co dopełnia wizerunku samochodu godnego 2018 roku.

Za to tylne, dwudzielne reflektory przypominają łezkę i optycznie poszerzają tył. Designerzy zrobili naprawdę dobrą robotę.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat

We wnętrzu jest jeszcze lepiej

Jeszcze lepiej jest gdy siadamy za kierownicą. W porównaniu do poprzedniej generacji, wnętrze zmieniło się nie do poznania. I to na lepsze. To nie ewolucja, ale rewolucja. Patrząc na kokpit, tak naprawdę widzimy trzy elementy: kierownicę, okrągłe nawiewy, a przede wszystkim ogromny ekran podzielony na dwie części.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Najciekawszy jest oczywiście wyświetlacz. W jednej, schowanej za kierownicą części, widać elektroniczne zegary. Do tego można wybrać rodzaj menu, które zobaczymy między nimi. A jeśli niepotrzebny nam obrotomierz, możemy zmienić go w ekran nawigacji. Ustawień jest mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie. Druga część to radio, nawigacja, telefon i ustawienia samochodu. Tu też opcji jest od sasa do lasa (wraz z kilkoma systemami bezpieczeństwa), przebrnięcie przez wszystko zajmuje trochę czasu. A wszystko sterowane dotykowo, za pomocą touchpada między fotelami i jego małych wersji umieszczonych na kierownicy. Działają wzorowo.
Czarna "kropka" na kierownicy to mały touchpad.Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Poza tym: skóra, aluminium i lakierowany plastik. Do tego wnętrze jest naprawdę przestronne. Jedynym mankamentem może być obudowa kolumny kierownicy. Oczywiście, nie ma się tam co spodziewać materiałów doskonałej jakości, ale w testowanym egzemplarzu włączanie prawego kierunkowskazu wywoływało nietypowe dźwięki.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat

To co pod maską

A co z silnikiem? Do testu dostałem 163-konną jednostkę napędową z 7-biegowym automatem. I trzeba przyznać, że da się nią jeździć oszczędnie (m.in dzięki systemowi odłączania cylindrów). A dynamicznie? Po przełączeniu w tryb sportowy, silnik jest rzeczywiście żwawszy, a skrzynia biegów zgrabniej zmienia biegi, jednak w pewnym momencie da się odczuć efekt "pojechałbym szybciej, ale mam silnik 1.4". Wygląd obiecuje więcej niż silnik jest nam w stanie dać. Z pewnością w wersji 224-konnej nie ma z tym problemu.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat

Technologia

No dobrze, a co z tą sztuczną inteligencją i unikalną technologią? Umówmy się: touchpady i duże dotykowe ekrany to już żadna nowość. Jednak sprawa ze sterowaniem głosowym i "uczeniem się" kierowcy wygląda zupełnie inaczej.

Rzeczywiście, sterowanie głosowe to też nie nowość, ale w sporej ilości przypadków po prostu nie działa. W klasie A jest jednak inaczej. Głosowo włączymy ogrzewanie foteli, zmienimy oświetlenie wnętrza czy zmienimy temperaturę w klimatyzacji. Wystarczy powiedzieć "Hej Mercedes", by otrzymać odpowiedź "Tak?".

Wtedy możemy wydawać naszemu Mercedesowi polecenia. Możemy sprawdzić też prognozę pogody, albo podyktować swojemu samochodowi SMS-a i wysłać go do odpowiedniej osoby. Mówiąc szczerze, nauczony doświadczeniami z innych samochodów, byłem z początku dość sceptyczny co do tego rozwiązania. Jednak po kilku minutach okazało się, że to naprawdę działa.

Auto rozpoznaje nawet niestandardowe komunikaty. Nie trzeba pytać np "jaka pogoda", ale auto odpowie równie dobrze na pytanie "czy jutro w Warszawie będę potrzebował czapki".
Wady? Szczególnie w przypadku nawigacji trzeba używać dosyć ściśle określonych komend. W przeciwnym razie, nasz samochód nas "nie zrozumie" i zanim wyegzekwujemy polecenie głosowo, szybciej zrobimy to ręcznie. Jednak w porównaniu do innych funkcji sterowania głosem, ta w Mercedesie to duży krok naprzód.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
W niektórych recenzjach tego samochodu można przeczytać, że nową klasę A można zapytać (co prawda tylko po angielsku, ale zawsze) o żart. – Mercedes, tell me a joke. Odpowiedź ma brzmieć: – Tut mir leid, meine Ingenieure waren Deutsche (przykro mi, ale zostałem zaprojektowany przez niemieckich inżynierów). Przyznaję, próbowałem to z testowanym egzemplarzem. Niestety, na moją prośbę nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Być może z moim akcentem jest coś nie tak.

A sztuczna inteligencja? Według producenta, samochód ma się "uczyć" naszych nawyków i trybu życia. Zapamięta naszą ulubioną piosenkę, w zimę włączy ogrzewanie foteli, albo zaprowadzi nas do pracy szybszą trasą, jeśli na tradycyjnej będzie korek. Czy to działa? Przez trzy dni mojego testu, samochód nie zdążył się niczego nauczyć. Może dlatego, że trasy były różnorodne, podobnie jak muzyka, której słuchałem.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
A ile trzeba wysupłać na nową klasę A? Ceny zaczynają się od niecałych 98 tysięcy złotych. Za podobną do testowanej wersji należy jednak doliczyć około 70 tysięcy złotych. Za kompakt to trochę dużo, jednak dostajemy za to jeden z najładniejszych (o ile nie najładniejszy) model w swojej klasie, który technologią i efektem "wow" wewnątrz prześciga konkurencję. Dziś auto robi wrażenie równie duże, co królewska klasa S.