"Hej Mercedes". Ten samochód wprowadził rozmawianie z kierowcą na zupełnie nowy poziom. To naprawdę działa
Nową klasę A producent reklamuje jako wejście w "nową erę" i samochód ze sztuczną inteligencją. I trzeba przyznać, że dla tego modelu to rzeczywiście nowa, obiecująca era. To przepiękny kompakt, który okazał się dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. Bardzo pozytywnym. Ten samochód naprawdę rozmawia z kierowcą!
Krótko mówiąc – nadwozie najmniejszego w gamie Mercedesa może się podobać. Masywny grill z ogromną gwiazdą na czole samochodu, długa maska i ostra linia boczna – to nadaje nowej klasie A wręcz sportowego charakteru. I jeszcze jedno: zainteresowała mnie osłona chłodnicy o diamentowej strukturze. Okazało się, że to nie tylko nowoczesny designerski zabieg.Jest po prostu piękny
To bezpośrednie odwołanie do Mercedesa 300 SL, który wygrał w 1952 roku wyścig uliczny Panamericana w Meksyku. Co do tyłu: w dużej mierze zapożyczono go z poprzedniej generacji, ale całość robi świetne wrażenie, która gwarantuje, że przechodnie będą oglądać się za tym samochodem (sprawdzone info).
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Za to tylne, dwudzielne reflektory przypominają łezkę i optycznie poszerzają tył. Designerzy zrobili naprawdę dobrą robotę.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Jeszcze lepiej jest gdy siadamy za kierownicą. W porównaniu do poprzedniej generacji, wnętrze zmieniło się nie do poznania. I to na lepsze. To nie ewolucja, ale rewolucja. Patrząc na kokpit, tak naprawdę widzimy trzy elementy: kierownicę, okrągłe nawiewy, a przede wszystkim ogromny ekran podzielony na dwie części.We wnętrzu jest jeszcze lepiej
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Czarna "kropka" na kierownicy to mały touchpad.•Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
A co z silnikiem? Do testu dostałem 163-konną jednostkę napędową z 7-biegowym automatem. I trzeba przyznać, że da się nią jeździć oszczędnie (m.in dzięki systemowi odłączania cylindrów). A dynamicznie? Po przełączeniu w tryb sportowy, silnik jest rzeczywiście żwawszy, a skrzynia biegów zgrabniej zmienia biegi, jednak w pewnym momencie da się odczuć efekt "pojechałbym szybciej, ale mam silnik 1.4". Wygląd obiecuje więcej niż silnik jest nam w stanie dać. Z pewnością w wersji 224-konnej nie ma z tym problemu.To co pod maską
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
No dobrze, a co z tą sztuczną inteligencją i unikalną technologią? Umówmy się: touchpady i duże dotykowe ekrany to już żadna nowość. Jednak sprawa ze sterowaniem głosowym i "uczeniem się" kierowcy wygląda zupełnie inaczej.Technologia
Rzeczywiście, sterowanie głosowe to też nie nowość, ale w sporej ilości przypadków po prostu nie działa. W klasie A jest jednak inaczej. Głosowo włączymy ogrzewanie foteli, zmienimy oświetlenie wnętrza czy zmienimy temperaturę w klimatyzacji. Wystarczy powiedzieć "Hej Mercedes", by otrzymać odpowiedź "Tak?".
Wtedy możemy wydawać naszemu Mercedesowi polecenia. Możemy sprawdzić też prognozę pogody, albo podyktować swojemu samochodowi SMS-a i wysłać go do odpowiedniej osoby. Mówiąc szczerze, nauczony doświadczeniami z innych samochodów, byłem z początku dość sceptyczny co do tego rozwiązania. Jednak po kilku minutach okazało się, że to naprawdę działa.
Auto rozpoznaje nawet niestandardowe komunikaty. Nie trzeba pytać np "jaka pogoda", ale auto odpowie równie dobrze na pytanie "czy jutro w Warszawie będę potrzebował czapki".
Wady? Szczególnie w przypadku nawigacji trzeba używać dosyć ściśle określonych komend. W przeciwnym razie, nasz samochód nas "nie zrozumie" i zanim wyegzekwujemy polecenie głosowo, szybciej zrobimy to ręcznie. Jednak w porównaniu do innych funkcji sterowania głosem, ta w Mercedesie to duży krok naprzód. •
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
A sztuczna inteligencja? Według producenta, samochód ma się "uczyć" naszych nawyków i trybu życia. Zapamięta naszą ulubioną piosenkę, w zimę włączy ogrzewanie foteli, albo zaprowadzi nas do pracy szybszą trasą, jeśli na tradycyjnej będzie korek. Czy to działa? Przez trzy dni mojego testu, samochód nie zdążył się niczego nauczyć. Może dlatego, że trasy były różnorodne, podobnie jak muzyka, której słuchałem.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat