"Nie zgadzam się, abym został Krzysztofem B.". Mocne słowa byłego szefa ABW

Tomasz Ławnicki
Krzysztof Bondaryk został wezwany przez białostocką prokuraturę na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Wiadomo zatem, że były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego usłyszy zarzuty. Tuż przed tym Bondaryk wydał mocne oświadczenie, w którym przypomina, że ta sama prokuratura w stanie wojennym stawiała mu zarzuty za działalność opozycyjną.
Krzysztof Bondaryk, były szef ABW, wezwany przez białostocką prokuraturę. Tuż przed przesłuchaniem opublikował oświadczenie. Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
"Krzysztof Bondaryk, po 36 latach od aresztowania w stanie wojennym, znowu staje przed prokuraturą w Białymstoku. Historia zatoczyła koło" – napisał poseł PO Robert Tyszkiewicz, publikując na Twitterze oświadczenie Krzysztofa Bondaryka.

Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (2007-13), a w PRL działacz antykomunistycznej opozycji w białostockiej prokuraturze ma usłyszeć we wtorek zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków za co może mu grozić do 10 lat więzienia. Bondaryk został wezwany na przesłuchanie na godz. 11.00.


"Nie zgadzam się, bym został Krzysztofem B. z zamazaną twarzą"


"Narzędzie zemsty"
"Symbolicznym, a zarazem bolesnym jest fakt, że to właśnie w Białymstoku komunistyczna prokuratura stanu wojennego pod szyldem rządzącej wówczas PZPR oskarżyła mnie. Byłem represjonowany, szykanowany, więziony i osadzony. Dziś również białostocka, upolityczniona prokuratura, stawiając mi zarzuty oparte na nieprawdzie, stała się narzędziem zemsty politycznej i represji ze strony funkcjonariuszy obecnie rządzącej partii" – pisze Bondaryk.

Podobne zarzuty jak Krzysztof Bondaryk usłyszał niedawno inny szef służb specjalnych z czasów rządów koalicji PO-PSL. Przed tygodniem krakowska prokuratura przedstawiła zarzuty Pawłowi Wojtunikowi, dziś dyplomacie UE, przed laty szefowi CBA.

AKTUALIZACJA:

Prokuratura Krajowa poinformowała konkretnie, o co podejrzany jest Krzysztof Bondaryk. Faktycznie zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków.

W sprawie chodzi o jednego z pracowników cywilnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który miał podrobione świadectwo ukończenia studiów i na jego podstawie - rozkazem Bondaryka z 21 grudnia 2007 roku - został przyjęty do służby w Agencji i mianowany funkcjonariuszem w służbie stałej na stanowisku doradcy szefa ABW. Bondaryk miał zignorować wynik postępowania sprawdzającego, w wyniku którego ustalono, że kandydat posługiwał się dokumentem poświadczającym nieprawdę.