Zapomniany cel Kaczyńskiego. Z tej obietnicy dla polskich turystów nie wybrnie – na szczęście

Piotr Rodzik
O tych słowach mało kto pamięta. Dzisiaj raczej na topie jest wysyłanie Polaków nad polskie morze "po raz pierwszy, dzięki 500+". Ale jeszcze w 2010 roku prezes Kaczyński obiecywał Polakom coś zupełnie innego niż sinice i rybę smażoną na starym oleju. Obiecał Polakom plaże Egiptu i Tunezji już w 2020 roku. Co z tego zostało? Na szczęście – właściwie zupełnie nic.
Prezes PiS jeszcze kilka lat temu wysyłał Polaków do Tunezji i Egiptu. Fot. Renata Dąbrowska / Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta, fotomontaż Stefan Ronisz / naTemat.pl
– Plaże Egiptu, Tunezji są dzisiaj zaludnione przez Niemców, Francuzów, Anglików, po części też Rosjan i Czechów. Polaków tam niezbyt wielu. W 2020 roku muszą być tam miliony Polaków! Polacy muszą mieć prawo do wypoczynku – grzmiał niegdyś Kaczyński. Pamiętacie te słowa?

Pewnie Kaczyński sam już nie pamięta, że to powiedział, bo mówimy o prawdziwej politycznej prehistorii. Musimy się bowiem cofnąć w czasie aż do 2010 roku. I to nawet przed katastrofę smoleńską, czyli - jakby nie patrzeć - punkt zwrotny w polskiej polityce.
Kaczyński jeszcze w marcu tamtego roku podczas kongresu PiS został ponownie wybrany na stanowisko prezesa partii. W podobnych okolicznościach jak to się rozgrywa teraz, przy niewielkiej liczbie głosów przeciwnych. Triumfujący Kaczyński już po głosowaniu zabrał głos. I wtedy właśnie padły te słowa.


Już wtedy okazało się, że wypowiedź prezesa została odebrana jako co najmniej komiczna. Stacje radiowe miały używanie, zresztą młodzieżówka PO bardzo szybko wręczyła mu bilet do Egiptu. W jedną stronę.

Czy warto do tej wypowiedzi wracać po latach? Tak, ponieważ prezes sam sobie wyznaczył cezurę – 2020 rok. Czyli już... za chwilę. Ale ta historia pokazuje też, jak bardzo z czasem to, co mówią politycy, staje się bezsensowne, miałkie i zwyczajnie nieprawdziwe.

Tunezja i Egipt nie dla każdego
Sprawdziliśmy bowiem dane o podróżach zagranicznych Polaków. I przede wszystkim: czas pokazał, że Polacy Egiptem i Tunezją są właściwie… niezainteresowani. Nawet nie chodzi o zagrożenie turystyczne, choć ono też odcisnęło piętno na podróżach Polaków do tych krajów, ale zainteresowanie tymi kierunkami zawsze było niskie. Nie pomagała nawet szeroka akcja promocyjna, w której brał udział choćby Robert Makłowicz.

Liczby nie kłamią. Najświeższe dane o wakacyjnych wyjazdach Polaków podaje Główny Urząd Statystyczny. Wynika z nich, że w 2016 roku za granicę w celach rekreacyjnych (na wakacje) wyjechało 6,34 mln Polaków. Rok wcześniej – 6,24 mln. GUS wydziela jeszcze wyjazdy służbowe, do rodziny oraz "pozostałe", co razem daje 11,2 mln Polaków.

Co się rzuca w oczy? Polacy do Egiptu i Tunezji jeździć po prostu nie chcą. Ten pierwszy kierunek turystycznie wybrało 98,1 tys. osób. Jeszcze gorzej wypada Tunezja – 39,1 tys. Najlepiej dla porównania wypadły Włochy – 717 tys. osób. Lepiej wyszli nawet tacy "giganci turystyki" jak Litwa (104 tys.) czy koszmarnie droga dla Polaków Norwegia – 99,5 tys.

Najpopularniejsze kierunki turystyczne Polaków w 2016 roku wg GUS:

Włochy – 717 tys.
Chorwacja – 643 tys.
Grecja – 583 tys.
Czechy – 531 tys.
Niemcy – 481 tys.
Hiszpania – 479 tys. Czytaj więcej

Niewielkie zainteresowanie wyjazdami do tych krajów wykazują także dane serwisu travelplanet.pl, które zostały udostępnione naTemat. Są to dane za 2018 rok. Dotyczą one jednak jedynie wycieczek zorganizowanych przez biura podróży i w tym sensie są niepełne. Egipt jako cel podróży w lipcu i sierpniu tego roku wybrało 7 proc. klientów biur podróży, a Tunezję – 2,3 proc.

Jak dodaje rzecznik travelplanet.pl Jarosław Kałucki, według badań IPSOS dla Mondial Assistance w tym roku na zagraniczne wakacje pojedzie 7,5 mln. Polaków.

Z drugiej strony trzeba zauważyć, że zgodnie z raportem Polskiej Izby Turystyki dotyczącym zeszłorocznego sezonu letniego dynamika wzrostu zakupu wycieczek do Egiptu rok do roku wyniosła… 217 proc. Ponownie tu chodzi jednak tylko o wycieczki zorganizowane i wykupione w biurach podróży.

I dodatkowo jest to i tak tylko odbicie po latach posuchy. Jak wyjaśnia Jarosław Kułacki, travelplanet.pl nie może podać bezwzględnych liczb ze względu na tajemnicę handlową, ale w w całym (a nie tylko wakacyjnych miesiącach) 2017 roku jako cel podróży Tunezję obrało jedynie 1,11 proc. turystów. To dane zbudowane na 150 tysiącach klientów firmy. Dla porównania, w 2014 roku do Tunezji udało się 8,01 proc. badanych. A jeszcze w 2007 było to aż 11,66 proc.

Równie źle wypada Egipt. 2017 – 9,78 proc. turystów. 2013 – 20,43 proc. A w 2007 roku aż 24,75 proc. Co czwarty klient firmy decydował się wtedy na wakacje w kraju piramid.

Podobnych danych dla lat poprzednich GUS nie udostępnia. Pewnym punktem odniesienia może być praca Małgorzaty Luberdy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wynika z niej, że w 2010 roku za granicę w celach turystycznych wyjechało 4,6 mln Polaków. I, co ciekawe, Egipt odwiedziło 300 tys. osób, a Tunezję 150 tys. Wbrew planom Kaczyńskiego można więc założyć, że zainteresowanie… zmalało.

Nikt nie próbuje tam Polaków wysyłać
Dzieje się tak z wielu przyczyn. Ta najbardziej podstawowa to oczywiście zagrożenie terrorystyczne. Ponadto Polacy zauważyli, że Tunezja i Egipt poza plażowaniem i sportami wodnymi właściwie nie mają wiele do zaoferowania.

No i wreszcie nikt w Polsce – wbrew słowom prezesa PiS – nie próbuje tam nikogo wysyłać. A już na pewno nie Ministerstwo Sportu i Turystyki. W ministerstwie zainteresowani są przede wszystkim sprowadzaniem do Polski turystów, a nie ich wyjazdem, co zrozumiałe.

– My jako resort skupiamy się przede wszystkim na tym, żeby to do Polski przyjeżdżało coraz więcej turystów, ale jednocześnie w ramach naszych kompetencji tworzymy warunki prawne do intensywnego rozwoju turystyki także wyjazdowej. W minionym roku znacząco wzrósł zarówno krajowy ruch turystyczny, jak i liczba osób podróżujących za granicę – mówi naTemat rzeczniczka prasowa resortu Anna Ulman.

W jaki sposób? – Warto tu np. wspomnieć o Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym. TFG, zapewniając finansowe bezpieczeństwo wyjeżdżającym, zwiększył zaufanie turystów do krajowych biur podróży, co z kolei przełożyło się na wzrost sprzedaży imprez turystycznych, jaki miał miejsce w 2017 r. W przypadku niewypłacalności biura Fundusz gwarantuje bezpieczny powrót do kraju bądź 100 proc. zwrot poniesionych wpłat – wyjaśnia.
Anna Ulman

Powołanie TFG nie tylko przyczyniło się do wzrostu sprzedaży usług, ale również uporządkowało rynek, eliminując firmy oszukujące lub nieprzygotowane do turystycznej działalności.

Do Tunezji i Egiptu nie wysyła też rodaków z całą pewnością MSZ. A właściwie to nawet zniechęca. Choć o zamachach w tym kraju od dłuższego czasu jest cicho, resort spraw zagranicznych nadal odradza podróż do tych państw.

Zresztą nowe komunikaty w tej sprawie ukazały się całkiem niedawno.

Fragment ostrzeżenia dla podróżujących do Tunezji:

W związku z zagrożeniem terrorystycznym oraz niestabilną sytuacją społeczno-ekonomiczną, Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega przed podróżami do Tunezji.

Należy podkreślić, że miejscowe siły bezpieczeństwa podejmują zdecydowane działania i od 2016 roku nie doszło w Tunezji do zamachu terrorystycznego wymierzonego w turystów. Niemniej jednak, w ocenie MSZ, zagrożenie zamachami terrorystycznymi utrzymuje się na terenie całego kraju.
Czytaj więcej

Bardzo podobne pismo opublikowano pod koniec czerwca w sprawie Egiptu. "Na terytorium Egiptu może dochodzić do ataków na miejsca odwiedzane przez turystów, miejsca kultu religijnego, bazary, centra handlowe, hotele, restauracje i bary. Nie można wykluczyć ataków na lotniska (w tym samoloty) oraz autobusy przewożące turystów" – czytamy w nim.

Dobrze, że prezes nie skorzystał z tego biletu w jedną stronę.