Tak wyobrażałem sobie Porsche dla kogoś, kto już się wyszalał. Ten model pokazuje inną stronę marki
To już moje drugie podejście do Panamery w wersji Sport Turismo, czyli najnowszego modelu w gamie Porsche. I choć minęło zaledwie kilka miesięcy, parę spraw mnie zupełnie zaskoczyło. Panamera Sport Turismo okazała się być też autem dla bardzo statecznych ludzi. O ile oczywiście ją w taki sposób skonfigurujecie.
Tamto auto było w kwestii osiągów potworem, nie mam co do tego wątpliwości. Teraz otrzymałem do testów słabszą wersję 4S. Słabszą nie znaczy słabą, bo i te 440 koni mechanicznych to aż nadto. I mam kilka spostrzeżeń.
Fot. naTemat
Karbon, aluminium, czarne lub białe skóry, do tego najlepiej wszystko pokryte tym brudzącym się od samego patrzenia tworzywem w kolorze piano black.Porsche nie musi wyglądać jak auto dla technokraty
Tak wielu z nas wyobraża sobie swoje wymarzone Porsche. Ma prowokować do łamania przepisów już od pierwszego momentu za kierownicą. Taka była też wspomniana wyżej wersja Turbo. Ale ten model pokazał mi, że może być zupełnie inaczej.
Fot. naTemat
Zamiast czerni i bieli - beżowa, skórzana tapicerka. Taka zupełnie w starym stylu. Zamiast czarnych plastików - wykończenie w połyskującym, bardzo gładkim drewnie. Trochę jak w Mercedesie klasy S. I to nie tylko elementy deski rozdzielczej - pokryta drewnem jest częściowo nawet KIEROWNICA. W Porsche. Rozumiecie?
Fot. naTemat
I mówimy tutaj o naprawdę poważnym luksusie. Wnętrze w tym egzemplarzu wykończono bowiem drewnem Paldao, prosto z Porsche Exclusive Manufaktur. Taki gatunek rośnie tylko w południowo-wschodniej Azji. Na bogato.
Fot. naTemat
Tak, Panamera Sport Turismo w wersji 4S okazała się być bardzo ekonomiczna. Ale to tak ekonomiczna, że z Warszawy wybrałem się nią... do Wilna i z powrotem.To auto ekonomią zawstydza dwukrotnie słabsze samochody
Do granicy jechałem dość przepisowo, ale zdecydowanie, po Litwie jeździłem wręcz wzorowo (mają drakońskie mandaty, a ja na swoje prywatne Porsche jeszcze nie zarobiłem, więc wiecie...), a w drodze powrotnej do Warszawy podróż była bardzo szarpana i musiałem bardzo często wyprzedzać.
Fot. naTemat
To wszystko jest możliwe dzięki genialnej, ośmiobiegowej skrzyni biegów (PDK nie jest nawet w ofercie, ale i tak byłoby zbędne). Panamera do płynnej jazdy potrzebuje ledwie ponad tysiąc obrotów. Jechanie na czwartym biegu z prędkością 30 km/h w korku to tutaj norma. W trasie też silnika właściwie nie słychać.
Fot. naTemat
Oczywiście dopóki nie wdepniecie odważniej pedału gazu, najlepiej w trybie Sport Plus. Wtedy Panamera Sport Turismo przypomni wam dobitnie o swoim rodowodzie. I zdecydowanie szybciej wypali paliwo, ale chyba nikt nie jest tym zdziwiony.Ale to jednak ciągle Porsche
Szczerze jeśli kogoś nie stać na absurdalnie drogą wersję Turbo, to... wiele nie straci. Panamera 4S Sport Turismo w każdej chwili jest gotowa do transformacji z krążownika szos w rasowego sportowca. Tutaj też głęboko pod maską czai się demon gotowy do wybudzenia prawą nogą. Z pakietem Sport Chrono samochód przyspiesza do setki w 4,2 sekundy. Szybciej niż wiele podstawowych 911-ek czy 718-ek.
Tak, ten samochód naprawdę tyle pali.•Fot. naTemat
Dalej nawet pomimo znaczącej masy i wymiarów największą barierą w Panamerze Sport Turismo jest sam kierowca. Czyli jak w każdym "prawdziwym sportowym" Porsche. Jestem święcie przekonany, że tylko garstka klientów doprowadzi ten samochód do jego prawdziwych limitów. Wyprowadzi go z letargu.
Fot. naTemat
I to w zasadzie pewien symbol, że dopiero w tym momencie tekstu mówię coś o tym, jak to auto jeździ. Ale dzieje się tak z dwóch przyczyn: nie do końca o osiągi w tym aucie chodzi, nawet jeśli są z najwyższej półce. A po drugie samochód jeździ tak dobrze jak wersja Turbo, o której już opowiadaliśmy.
Fot. naTemat
Chyba największa różnica między testowaną wersją 4S a poprzednią Turbo. 4S jest znacznie, znacznie tańsza. Bazowo kosztuje 558,5 tys. zł, co w zasadzie i tak brzmi abstrakcyjnie, ale na pewno wiele osób będzie chciało zaoszczędzić, bo przecież Turbo kosztuje prawie 220 tys. więcej. Bazowo również.Jest taniej, ale nie tanio
Jednak jak to w Porsche, wszystko rozbija się o dodatki. O, choćby wspomniane drewno Paldao. Wykończenie wnętrza nim to dodatkowe 10,3 tys. zł, ale oddzielnie płaci się jeszcze za... kierownicę oraz podświetlane nakładki progów. Odpowiednio 3,6 tys. zł i 6,7 tys. zł. Razem mamy więc ponad 20 tys. zł za kilka elementów z połyskliwego drewna.
Fot. naTemat
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej
Fot. naTemat