Tomasz Siemoniak #TYLKONATEMAT: Wojsko Polskie jest dziś w gorszym stanie niż kilka lat temu. Tym faktom nie zaprzeczą

Jakub Noch
Z polskich żołnierzy możemy być dumni i to jest najważniejszy powód do świętowania. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że 15 sierpnia 2018 roku Wojsko Polskie jest w gorszym stanie niż jeszcze kilka lat temu. Choćby więc przez Warszawę przeszli nawet wojowie od czasów Mieszka I, a samoloty przeleciały nad stolicą dwukrotnie, by sprawić wrażenie, że jest ich więcej, brutalnych faktów nie da się zapomnieć – mówi #TYLKONATEMAT były wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak.
Były wicepremier i minister obrony w rządzie PO-PSL w Święto Wojska Polskiego ostro rozlicza następców w MON, czyli Antoniego Macierewicza i Marusza Błaszczaka. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Zapowiedź powrotu Antoniego Macierewicza to dobry prezent dla armii na jej święto?

To po prostu koszmarna zapowiedź, że Macierewicz wraca do łask. Gdyby tak naprawdę miało się stać, byłoby to jednak przede wszystkim wotum nieufności ze strony Jarosława Kaczyńskiego wobec Mariusza Błaszczaka, Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudy.

Wydaje mi się, że ta groźba powrotu Macierewicza wprost jest kierowana głównie do prezydenta, który przecież pozostawał z nim w śmiertelnym konflikcie przez ponad półtora roku.

Czyli ten konflikt wciąż w kuluarach "dobrej zmiany" się tli? Nadal może szkodzić wojsku?


Na pewno konflikt między MON a Pałacem Prezydenckim nadal się tli. Wyraźnie widać, że PiS nadal nie udało się zbudować dobrych relacji między ministerstwem a Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Mariusz Błaszczak jest ważną postacią w strukturach PiS, ma swoje ambicje i również nie zamierza w niczym ustępować prezydentowi.

Wymiana Macierewicza na Błaszczaka co najwyżej powierzchownie uspokoiła sytuację. Niestety, nadal nie ma żadnych decyzji w sprawie zmian w Systemie Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP.

Nie ma też żadnych ważnych zakupów i modernizacji armii. Dwa pierwsze lata z Macierewiczem były czasem kompletnego szaleństwa, a pierwszy rok z Błaszczakiem to kompletna stagnacja.

Wspominane przez pana zmiany w Systemie Kierowania i Dowodzenia miały być oczkiem w głowie zarówno prezydenta Dudy, jak i obu ministrów dokonujących "dobrej zmiany" w MON. Ta reforma ma jeszcze szanse na wejście w życie?

Sądzę, że zrobią sobie taką hybrydę "reformy". Wszystko tak naprawdę zostanie po staremu, tylko wszyscy będą podlegać szefowi Sztabu Generalnego WP, ale Dowództwo Generalne RSZ i Dowództwo Operacyjne RSZ nadal będą istniały.

A to będzie oznaczało, że w PiS machnęli ręką na tę reformę i uznali, że nie ma sensu się nią dalej zajmować.

To wszystko totalna krytyka typowa dla "totalnej opozycji". A czy potrafi pan wskazać choć jedną rzecz, którą Antoni Macierewicz i jego następca zrobili dobrze?

Będzie trudno... Nie można oczywiście kwestionować takich spraw, jak podwyżki dla żołnierzy i cywilnych pracowników wojska. To jest coś pozytywnego, ale Macierewicz i Błaszczak niczym się w tym nie różnią ode mnie, bo za czasów PO-PSL również dokonywaliśmy podwyżek, o ile tylko były takie możliwości.

W czasach Antoniego Macierewicza nie widzę naprawdę niczego dobrego. I chyba nie jestem w tym osamotniony, bo przecież prezes Kaczyński nie zwolniłby go, gdyby sam widział cokolwiek dobrego.

To były straszne dwa lata. Pełne oszustw i niegodziwości wobec ludzi. Rządy Macierewicza w MON to też zwalnianie ludzie tylko za to, że mieli własne zdanie i poglądy odmienne od ministra. To nie jest kwestia jakiejś "totalnej krytyki", tylko fakty.

Natomiast o Mariuszu Błaszczaku jeszcze do niedawna można było powiedzieć, że jest chociaż wolny od szaleństw. Okazało się jednak, że kolejny polski minister obrony staje się sławny na świecie nie ze względu na dokonania, a przez głupie wypowiedzi.

Dziś światowe media rozpisują się o tym, że Błaszczak uczestników Marszu Równości w Poznaniu nazwał "sodomitami". Czyli kolejny PiS-owski skandalista w MON...

A co z WOT? Wszakże samą ideę chwali spora część ekspertów, którym z PiS nie było po drodze. Co z wchodzącymi do służby maszynami Gulfstream i Boeing dla VIP-ów? Czy to nie jest jednak przejaw naprawdę dobrej zmiany w wojsku?

Co do samej idei, obie kwestie są oczywiście słuszne. Tylko, że obrona terytorialna tak naprawdę istniała już przed Antonim Macierewiczem. To nie jest tak, iż dopiero on ją wynalazł. Natomiast bez wątpienia to Macierewicz odpowiada za uczynienie z obrony terytorialnej karykatury, takiego wojska weekendowego po 16-dniowym szkoleniu...

Co gorsza, wydrenował kadry z armii zawodowej, by to jego weekendowe wojsko jakoś utrzymywać przy życiu. Pamiętajmy też, ile to kosztuje. A efektywność WOT jest znikoma. Uczyniono z tego wojsko polityczne drugiej prędkości.

Najbardziej wiarygodnym wskaźnikiem klapy tego projektu jest zainteresowanie chętnych. Miało być 20 tys. WOT-owców do końca 2017 roku, a uzbierano ich ledwo 7 tys. Polacy się do WOT nie garną, bo widzą, że to po prostu jest lipa.

A jeśli chodzi o samoloty VIP-owskie, to zacznijmy od przypomnienia, że rząd PO-PSL taki przetarg prowadził, ale został on wyrzucony do kosza, gdy do władzy doszło PiS, Solidarna Polska i Porozumienie.

Po czym za 4 mld zł kupiono pięć maszyn, z czego trzy – co potwierdziły sąd i Krajowa Izba Odwoławcza – nabyto z pogwałceniem procedur przetargowych i przepłacając. Pamiętajmy też, że Polska nie ma z tego żadnych korzyści, bo umowy nie zawierały offsetu. Trudno więc zauważyć w tym coś dobrego.

Czyli pewnie uratowanie przed zezłomowaniem poaustralijskich fregat typu Adelaide też pan skrytykuje...

Akurat w tej sprawie staram się wypowiadać ostrożnie, bo są argumenty zarówno za, jak i przeciw. Mam świadomość, że wojsko musi czasami stawiać na sprzęt o tzw. charakterze pomostowym w modernizacji.

Dlatego za moich czasów podjęto decyzję o wydłużeniu użytkowania samolotów Su-22. Klucz do sensowności przejęcia fregat Adelaide będzie tkwił w tym, jak zostaną one wyposażone w Polsce.

W moim odczuciu największy problem ze sprawą przejęcia tych jednostek jest jednak taki, iż nie jest to efektem jakiegokolwiek planu modernizacji Marynarki Wojennej. Po prostu rząd PiS trafił na okazję, bo to sami Australijczycy je zaoferowali. A przecież MW zasługuje na prawdziwą, dobrze zaplanowaną modernizację.

Taką, jaką rozpoczęto za naszych czasów. To rząd PO-PSL zdecydował w 2013 roku o budowie zupełnie nowego okrętu. Chodzi o niszczyciel min "Kormoran", który w ubiegłym roku wszedł do służby. Po cichu, bo Macierewicz wiedział, że nie będzie mógł się tym pochwalić.

Co ważne, okręt "Kormoran" zbudowała polska stocznia. I właśnie taką drogą trzeba iść! Należy budować coraz więcej w polskich stoczniach i szukać partnerów na świecie tylko dla największych projektów. Tymczasem istnieje obawa, że PiS po szczęśliwym przejęciu fregat typu Adelaide uzna, że to na długie lata zamyka temat modernizacji Marynarki Wojennej.

Czy zatem 15 sierpnia 2018 roku Wojsko Polskie ma jakiegokolwiek powody do świętowania?

Oczywiście, że tak. Na pewno żołnierze mogą świętować z myślą o tym, że obecnym rządzącym nie udało się całkowicie zniszczyć ich ciężkiej pracy. Pomimo tych wszystkich czystek kadrowych i fali rezygnacji, wciąż w armii jest też wielu oficerów ze świetnym wykształceniem i dużym doświadczeniem.

Z polskich żołnierzy możemy być dumni i to jest najważniejszy powód do świętowania. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że 15 sierpnia 2018 roku Wojsko Polskie jest w gorszym stanie niż jeszcze kilka lat temu.

Choćby więc przez Warszawę przeszli nawet wojowie od czasów Mieszka I, a samoloty przeleciały nad stolicą dwukrotnie, by sprawić wrażenie, że jest ich więcej, brutalnych faktów nie da się zapomnieć. Koszmar powrotu Macierewicza i międzynarodowa kompromitacja Błaszczaka z pewnością święto psują.