Mandaryna przyznała się do wpadki na scenie. Ale nie chodzi o fałszowanie w Sopocie

Bartosz Świderski
Mandaryna po wielu latach wróciła do koncertowania. Teraz z dużym dystansem przyznaje się do wpadek, które jej się przytrafiały. Piosenkarka w programie Łukasza Jakóbiaka "20m2" wspomina jedną z nich. Nie chodzi jednak o fałszowanie na scenie, tylko pomylenie miast, w których akurat koncertowała.
Mandaryna przypomniała jedną ze swoich scenicznych wpadek. Fot. YouTube / 20m2
"Gramy sporo. Głównie to weekendy, więc nie rzucam się w trasy koncertowe, które nie mają końca i w zasadzie po sześćdziesiątym dniu już nie wiesz czy jesteś tu czy gdzieś indziej – wyznała Mandaryna podczas rozmowy.

"Miałam taki przypadek, że krzyczałam na koncercie, już nie pamiętam gdzie, chyba w Bielsko-Białej krzyczałam Biała Podlaska. I ci ludzie już na koniec nawet mi nie tłumaczyli, że to jest inna miejscowość, już też krzyczeli Biała Podlaska" – dodała.
Mandaryna w programie Łukasza Jakóbiaka "20m2"
Przypomnijmy, że przed laty Mandaryna spotkała się z ogromną falą krytyki. Wszystko dlatego, że gdy pewnego razu zaśpiewała bez playbacku, to ujawniło to jej ogromne braki wokalne. Piosenkarka tłumaczyła się, że miała problem z odsłuchem, dlatego nie potrafiła zsynchronizować swojego głosu z resztą zespołu.


– Powinnam zachować się jak Adele, powiedzieć: "Przepraszam, nic nie słyszę, chciałabym przerwać, żebym mogła usłyszeć swoje chórki, swoich muzyków" – przyznała później w jednym z wywiadów.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej