Jest wykładowcą, chce zostać sędzią SN. Prokuratura bada, czy wystawiała oceny za pieniądze

Paweł Kalisz
Izabella Gil z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego proponowała swoim studentom wystawianie pozytywnych ocen tylko za to, że wzięli udział w płatnej konferencji naukowej organizowanej przez... Izabellę Gil. Teraz wykładowca stara się o przyjęcie w poczet sędziów Sądu Najwyższego, choć prokuratura wciąż prowadzi śledztwo w jej sprawie.
Izabella Gil kandyduje na sędziego SN. W tym czasie prokuratura bada sprawę wystawiania ocen studentom w zamian za udział w płatnej konferencji. Fot. Sławomir Kaminski / Agencja Gazeta / Uniwersytet Wrocławski
Sąd Najwyższy powinien skupiać najlepszych specjalistów prawa, którzy nie tylko mają w małym palcu prawne przepisy, ale też są kryształowo uczciwi. W końcu to oni mają decydować w najtrudniejszych sprawach, które trafiają do SN. Tyle teorii. W praktyce o kandydatach wiele można powiedzieć, ale niekoniecznie to, że są elitą.

Sprawę bada prokuratura



Tymczasem jak informuje wrocławska "Gazeta Wyborcza", Izabella Gil postanowiła zostać sędzią Sądu Najwyższego. Nie tylko ona zresztą, także jej mąż oraz dr hab. Mirosław Sadowski z Katedry Doktryn Politycznych i Prawnych, znany z krytycznych publikacji na temat islamu i uchodźców.

Koledzy z uczelni twierdzą, że zachowanie prof. Gil jest niegodne pracownika naukowego. – Nie można bowiem uczyć młodych ludzi szacunku do prawa, a potem popierać działań, które je naruszają. Co do postawy pani prof. Gil, to ze startem warto byłoby może poczekać do zakończenia śledztwa prokuratury – tłumaczą w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Nie tylko skok na sądy
Wielu specjalistów twierdzi, że Prawo i Sprawiedliwość chce przejąć Sąd Najwyższy zmieniając część jego obecnego składu na sędziów "lojalnych” wobec władzy. Rządzący będą dążyli do powołania dublerów w SN tak samo, jak to zrobili w Trybunale Konstytucyjnym.

Wbrew pozorom nie chodzi jednak tylko o skok na sądownictwo. Przy okazji PiS chce osiągnąć kilka ważnych celów politycznych, które utrwalą i zabezpieczą jego władzę. To SN będzie zatwierdzał ważność przyszłych wyborów, a przejęcie SN oznacza przejęcie kontroli nad Trybunałem Stanu.

źródło: "Gazeta Wyborcza"