Ten samochód jest tym lepszy, im dalej jedziesz. Nissan Qashqai to maszyna do połykania kilometrów
To właśnie ten model zaczął gigantyczną rewolucję na rynku motoryzacyjnym i wywołał modę na kompaktowe crossovery. Dzisiaj podobne auta ma swojej ofercie właściwie każdy producent. Qashqai jednak nadal "daje radę" w towarzystwie. Długa podróż do Austrii dobitnie przypomniała mi, za co są tak lubiane te uniwersalne auta.
Fot. naTemat
I nagle okazało się, że w jednym aucie można połączyć kilka światów. Komfort kombi i możliwości (chociaż po części) SUV-a. Taki był właśnie Qashqai. A czy po latach, kiedy producent już powoli myśli o trzeciej generacji modelu, nadal warto kupić drugą odsłonę tego auta? Przejechałem nim ponad dwa tysiące kilometrów i powiem, że jak najbardziej tak.
Fot. naTemat
– Ten ładny, niebieski? – powiedziała do mnie kasjerka na stacji benzynowej, kiedy na kamerach monitoringu szukała mojego auta. Zapomniałem sprawdzić numerek dystrybutora, kiedy chciałem płacić.
Nie da się ukryć, ze po liftingu z 2017 roku Qashqai jest wyjątkowo seksownym crossoverem. Agresywne poziome reflektory LED ze światłami do jazdy dziennej w kształcie... bumeranga (?) nadają mu nowoczesnego wyglądu. Do tego pojawia się na grillu motyw srebrnej litery V znanej z innych modeli Nissana. Qashqai wygląda dobrze i z przodu, i z tyłu, i z boku, choć w tych częściach auta zmiany są już kosmetyczne.
Fot. naTemat
Na plus za to trzeba zaliczyć fotele i kanapę. Pokryte wygodną skórą nappa (w wersji Tekna) z nowoczesnymi przeszyciami siedziska wyglądają po prostu dobrze. Z tyłu mogłoby być trochę więcej miejsca, ale da się żyć. Za to z przodu bez żadnych uwag.
Fot. naTemat
Jazda i komfort
Rzadko zdarza się, żebym stawiał przed autem do testów takie wyzwanie. Qashqai miał bowiem za zadanie nie wozić mnie tylko po Warszawie czy przetransportować na południe czy północ Polski. To byłoby zbyt proste.
Fot. naTemat
Choćby fotele. W pierwszej chwili uznałem, że mają zbyt krótkie siedziska. Ale po setkach kilometrów mam o nich jak najlepsze zdanie. Nie dość że są pokryte wspomnianą efektowną skórą, to jeszcze są naprawdę wygodne. Po ośmiu godzinach za kółkiem nie odczuwałem żadnych dolegliwości. Moje plecy były wypoczęte. A do krótkiego siedziska można się przyzwyczaić.
Fot. naTemat
Sama jazda jest natomiast do bólu poprawna. Nie ma tu żadnych sportowych wrażeń, ale przecież nikt ich nie oczekiwał. Układ kierowniczy jest jednak na tyle precyzyjny, że nie irytuje. To wystarczy do połykania kolejnych kilometrów w spokoju ducha.
Fot. naTemat
Najmilszą niespodzianką było jednak spalanie. W pewnym sensie pojechałem do Austrii "za darmo". W trasie z Warszawy do Brna głównie po drogach szybkiego ruchu "wykręciłem" wynik 6,3 litra oleju napędowego na 100 kilometrów. Z Brna do Wiednia, gdzie jechałem wolniej, zszedłem poniżej 6 litrów. Generalnie w czasie spokojnej jazdy po zwykłych drogach krajowych spokojnie można się zakręcić koło "piątki". Nic tylko jechać przed siebie.
Fot. naTemat
No i oczywiście Qashqai ma cały szereg systemów bezpieczeństwa. Ostrzega kierowcę przed kolizją, nie pozwoli na zjechanie ze swojego pasa, ma też adaptacyjny tempomat czy system ostrzegania przed samochodem w martwym polu. A to tylko początek – choć testowany egzemplarz nie miał tego systemu, od tego roku Nissan wyposaża Qashqaie w tzw. ProPilot.
Fot. naTemat
Czy warto?
Jeśli nie odrzuca was wnętrze bądź nie robi wam to różnicy, to... jak najbardziej tak. Qashqai pomimo upływu lat to konstrukcja dopracowana właściwie we wszystkich innych aspektach. Tak naprawdę tylko wewnątrz widać, że to już dość wiekowa konstrukcja. A że niektóre modele konkurencji mają więcej możliwości "smart"? To może być dla kogoś wada, ale większość kierowców tak naprawdę z nich... nie korzysta.
Fot. naTemat
Nissan Qashqai na plus i minus
+ Atrakcyjny wygląd z zewnątrz
+ Wystarczające osiągi
+ Niskie spalanie
+ Wysoki komfort podróży
- Przestarzałe wnętrze
- Nieciekawy system multimedialny
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej