Ratownicy pędzili przez pół miasta. Prawie na marne przez znieczulicę sąsiadów poszkodowanego

Mateusz Marchwicki
Nie od dziś wiadomo, że praca ratowników nie jest łatwa. Na Facebooku pojawił się wpis jednego z nich, w którym opisana została sytuacja z jednego z bloków mieszkalnych. Jego mieszkańcy nie zamierzali jednak pomóc ratownikom w jak najszybszym dotarciu do pacjenta – a właściwie to utrudnili całą sprawę.
Sytuacja opisana przez ratownika medycznego oburza. Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
Po otrzymaniu pilnego zgłoszenia ratownicy pędzili "przez pół miasta na sygnale" do nagłego, bardzo silnego bólu w klatce piersiowej. Kiedy dotarli na miejsce i weszli do budynku, szybko udali się do windy, aby jak najszybciej dotrzeć na górne piętro wieżowca.

"Wchodzimy do wieżowca i wraz ze stojącymi wcześniej już ludźmi, czekamy na windę. Wchodzimy i wciskamy numer 10, za nami wchodzi jeszcze kilka osób i po kolei wciskają piętra 8, 6, 5..." – tak zaczyna się wpis ratownika medycznego, który na profilu "Z Wnętrza Karetki" opisał bulwersującą sytuację.
"Jeden z członków naszego zespołu pyta: Czy gdybyśmy spieszyli się do Państwa, to chcieliby Państwo, aby ktoś w windzie opóźniał nasze dotarcie? Czy sugeruje Pan, że powinniśmy najpierw wjechać na 10 piętro...? Chyba Pan żartuje..." – tak dalej sytuację relacjonuje ratownik, który w końcu pyta o "nasze człowieczeństwo".


Komentujący nie mają wątpliwości i zaistniałą sytuację komentują jednoznacznie. "Totalne odmóżdżenie panuje" czy "znieczulica nie ma granic" to jedne z delikatniejszych słów, jakie pojawiły się pod wpisem ratownika.
Szkoda tylko, że podobne sytuacje utrudniania ratownikom pracy, czy wręcz ich atakowania zdarzają się nagminnie.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej