Mówił o sobie: "duszpasterz dzieci". Akt oskarżenia wobec księdza-pedofila jest już w sądzie

Tomasz Ławnicki
Początkowo, gdy tylko wybuchła afera, księdza Mariusza W. przeniesiono z Nowego Targu do kościoła na jednym z osiedli w Krakowie. W parafii zorganizowano pożegnalną mszę, a wielu wiernych ubolewało, że odchodzi ksiądz, który "umiał zjednywać do siebie ludzi przez swoją otwartość". Nowotarska prokuratura oskarża go o molestowanie dziewięciu dziewczynek.
Akt oskarżenia wobec księdza z Nowego Targu podejrzanego o pedofilię jest już w sądzie. Fot. screen z materiału TV Podhale
Zabierał je na basen i w góry
Ofiary księdza Mariusza W., jak wynika z dokumentów prokuratury, miały od 9 do 12 lat. Duchowny został oskarżony o molestowanie dzieci podczas wycieczek szkolnych na basen lub w góry.

Sprawa wydała się całkiem przypadkiem, gdy na lekcji wychowawczej w V klasie w jeden z nowotarskich szkół nauczycielka zaczęła opowiadać o tym, czym są czyny pedofilskie. Gdy opisała zaczepki stosowane przez dorosłych i opowiedziała o dotykaniu w intymne miejsca i o całowaniu, zgłosiło się kilka uczennic, które śpiewały w kościelnej scholi. Powiedziały, że dokładnie to robi z nimi ksiądz Mariusz.


"Zawsze blisko ludzi"
Szkoła powiadomiła organa ścigania, o sprawie zrobiło się głośno. Zanim prokuratura zdążyła zebrać dowody i postawić duchownemu zarzuty, kuria latem 2016 r. przeniosła księdza Mariusza W. z parafii w Nowym Targu do kościoła na os. Oficerskim w Krakowie. W macierzystej parafii zorganizowano pożegnanie. Wielu wiernych z żalem przyjęło decyzję kard. Stanisława Dziwisza.

Pamiętam jak przychodził do parafii, od razu był blisko hokeja i Podhala. Ksiądz, który był zawsze blisko ludzi i nikogo nie zbył, dla każdego miał chwilę czasu, a do tego umiał zjednywać do siebie ludzi przez swoją otwartość.

fragment pożegnania na Facebooku zamieszczony z okazji opuszczenia przez ks. Mariusza W. parafii w Nowym Targu
Dzieci nie zmyślały
Jak opisywała wówczas "Gazeta Krakowska", ksiądz Mariusz W. sam siebie nazywał "duszpasterzem dzieci". W Krakowie też początkowo zajmował się scholą, uczył w szkole i przygotowywał dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, ale - jak informował wówczas proboszcz tamtejszej parafii - został od tych obowiązków odsunięty na własną prośbę, gdy dowiedział się o prokuratorskim postępowaniu.

Teraz Prokuraturze Rejonowej w Nowym Targu udało się zgromadzić na tyle mocne dowody, że zdecydowała się na wniesienie aktu oskarżenia. "Biegli ustalili, że dziewczynki opowiadając o tym co robił im ksiądz nie zmyślały" – cytuje stanowisko prokuratury dziennik "Fakt". Krakowska kuria zaś zapewnia, że obecnie ks. Mariusz W. nie pracuje w żadnej parafii i przebywa w miejscu odosobnienia.

I przeprosiny, i zamiatanie pod dywan
Dyskusja o pedofilii wśród duchownych w ostatnim czasie przybrała na sile za sprawą słów Franciszka. Papież podczas pielgrzymki do Irlandii spotkał się z ofiarami księży-pedofilów i przepraszał za grzechy Kościoła.

Ks. Tomasz Brussy z Poznania w tym samym czasie przedstawił "sposób" na rozwiązanie problemu. "By nie dochodziło do niej więcej w Kościele trzeba wreszcie zwalczyć lobby homoseksualne wśród duchownych" – oświadczył, przedstawiając "dane", iż niemal wszystkie przypadki przestępstw seksualnych dokonanych przez księży to czyny homoseksualne. Decyzja prokuratury w Nowym Targu wydaje przeczyć tym "statystykom".

Jako jeden z nielicznych w polskim Kościele głośno o konieczności walki ze zjawiskiem pedofilii wśród księży mówi o. Adam Żak, który jest koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski. Przyznaje jednak, że w swoich działaniach czuje się osamotniony.

źródło: fakt.pl, gazetakrakowska.pl