Pierwszy wywiad Millera po śmierci syna. "To pytanie będzie dręczyć mnie do końca życia"

redakcja naTemat
"Wraz z nim umarła część mnie..." – wyznaje Leszek Miller w pierwszym wywiadzie udzielonym po śmierci swego syna. Były premier w rozmowie z "Super Expressem" opowiada, jak dowiedział się o tej tragedii i jak wyglądała ich ostatnia rozmowa. Cały czas zadanie sobie pytanie, dlaczego syn targnął się na życie.
"Super Express" publikuje pierwszy wywiad Leszka Millera po śmierci syna. Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Jak opisuje Leszek Miller, nic zupełnie nie wskazywało na to, że z synem jest coś nie tak. "Gdybyśmy z żoną zauważyli u syna coś złego, nigdzie byśmy nie jechali. A ponieważ dawno nie byliśmy z wnuczką na żadnym wyjeździe więc uważaliśmy, że powinniśmy pojechać do Grecji" – mówi polityk w rozmowie z "Super Expressem".

"Coś między nimi musiało się stać"

To właśnie na wakacjach w Grecji, gdzie były premier wypoczywał wraz z żoną i wnuczką, dowiedział się o śmierci syna.
Leszek Miller

Zadzwonił do nas brat mojej żony i powiedział, że dzwoniła partnerka Leszka ze straszną wiadomością. W tym momencie ziemia osunęła mi się spod nóg. Nie uwierzyłem. (...)

Wciąż zadaje sobie pan pytanie: dlaczego to się stało? Czy z synem coś się działo, miał depresję i to ona mogła go doprowadzić do samobójstwa?

To pytanie będzie mi towarzyszyć i dręczyć mnie do końca życia. Coś się tam wtedy musiało stać...

se.pl
Polityk potwierdza, że policja i prokuratura prowadzą dochodzenie w sprawie śmierci Leszka Millera juniora. Przesłuchany został zarówno były premier, jak i partnerka jego syna. "Była ostatnią osobą, która widziała Leszka żywego. I coś między nimi musiało się stać, co pchnęło syna do tej straszliwej decyzji. Ja sobie tego nawet nie wyobrażam, nie chcę wyobrażać" – mówi Miller.


Polityk przyznaje, że wraz z żoną na związek syna patrzył krytycznym okiem. Szczegółów jednak nie chciał zdradzić. "Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać, bo jak sądzę, to jest przedmiotem dochodzenia. Kiedyś może jak przyjdzie czas, to szerzej się wypowiem na ten temat" – stwierdził.

"Byliśmy bardzo zżyci ze sobą"

Ani Leszek Miller, ani jego żona nie podejrzewali, że syn może się targnąć na życie. Ona rozmawiała z synem dwa dni przed śmiercią, on cztery. Opowiadali sobie o wakacjach w Grecji. Przed wyjazdem spotykali się na bieżąco. "Często bywaliśmy u niego w domu albo on u nas. Razem oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy o literaturze. Tym bardziej nie pojmuję, jak mogło dojść do tej straszliwej tragedii" – przyznaje polityk.
Leszek Miller

To wszystko jest trudne do przeżycia tym bardziej, bo jego śmierć był nagła, niespodziewana.

Byliście przyjaciółmi?

Przeżyliśmy razem 48 lat i – jak to w życiu – były chwile przyjemne i mniej przyjemne. Byliśmy bardzo zżyci ze sobą.

se.pl
Polityk przyznał, że po śmierci syna wiele słów wsparcia od osób ze świata polityki, z różnych obozów, ale nie tylko. "Byłem zaskoczony, kiedy zadzwonił do nas kardynał Konrad Krajewski z Watykanu i w imieniu papieża powiedział, że będzie się modlił w intencji naszego syna. To było dla nas bardzo poruszające" – wyznał.

Leszek Miller junior zmarł 27 sierpnia. O śmierci ojca poinformowała wówczas Monika Miller.

źródło: se.pl

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej