Konflikt Morawieckiego i Brudzińskiego wisi w powietrzu. Powodem Kaczyński

Piotr Burakowski
Joachim Brudziński i Mateusz Morawiecki to najbardziej prawdopodobnie kandydaci na następców Jarosława Kaczyńskiego. W Prawie i Sprawiedliwości mówi się, że w związku z tym obaj są skazani na konflikt – pisze "Newsweek".
W "Newsweeku" przeczytamy o współpracy Morawieckiego i Brudzińskiego. Za jakiś czas ma dojść między nimi do walki o schedę po Kaczyńskim. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rozmówca dziennikarki Renaty Grochali przyznaje, że pozycja Morawieckiego w PiS jest wciąż słaba. W partii nie traktuje się go jak swojego. Dlatego też na posiedzeniu klubu Kaczyński mówił do posłów, "żeby nikt nie ważył się podkopywać pozycji Morawieckiego, bo będzie on premierem do końca kadencji".

Była to ponadto przestroga dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wszystko dlatego, że polityk walczy z Morawieckim o wpływy w spółkach skarbu państwa. Na razie jednak, mimo wieszczenia konfliktu przez partyjnych kolegów, Brudziński i Morawiecki działają razem.


"Ostatnio Morawiecki przy pomocy Brudzińskiego zaczął osłabiać Ziobrę. Pod koniec czerwca zaufany człowiek ministra sprawiedliwości Józef Rojek, były poseł Solidarnej Polski, stracił stanowisko wiceprezesa Grupy Azoty SA w Tarnowie. Nowym członkiem zarządu został Mariusz Grab z Polic kojarzony z Brudzińskim" – czytamy w "Newsweeku".

– Brudziński i Morawiecki mają wspólne interesy, na przykład osłabienie Ziobry, żeby nie liczył się w walce o schedę po Kaczyńskim. Dlatego w niektórych sprawach zaczęli grać razem – tłumaczy tygodnikowi ważny polityk PiS.

Współpracownik Brudzińskiego powiedział, że relacje ministra z premierem stały się cieplejsze. Wygląda jednak na to, że nie potrwa to długo.
W najnowszym numerze "Newsweeka" przeczytamy o starciu Morawieckiego z Brudzińskim.Fot. "Newsweek"
Morawiecki kontra Brudziński
"Wielu moich rozmówców uważa, że obaj są politycznymi solistami i musi między nimi dojść do zwarcia, bo to najpoważniejsi kandydaci na następców Kaczyńskiego. I w końcu będą musieli walczyć o sukcesję. A gesty Brudzińskiego wobec premiera wynikają tylko z tego, że stawia na niego Kaczyński, a Brudziński chce się przypodobać prezesowi" – tłumaczy czytelnikom Renata Grochal.

– Przejmowanie partii od Kaczyńskiego to będzie proces długotrwały. Brudziński wie, że lepiej pozostać w drugiej linii, żeby za wcześnie się nie spalić – zdradza tygodnikowi członek PiS.

Przypomnijmy, że niemiecki dziennik "Die Welt" na następcę Kaczyńskiego wymienił Brudzińskiego. "Brudziński jest jak cesarz Klaudiusz, który przetrwał intrygi na dworze, bo wszyscy uważali go za mało rozgarniętego. Ale to piekielnie sprytny gość i to on weźmie partię po Kaczyńskim" – prognozowano jeszcze w majowym "Newsweeku".

"Die Welt" prezentował podobne stanowisko. Według dziennikarza tygodnia Philippa Fritza Brudziński jest "agresywny i wulgarny w swojej retoryce, a także bezwarunkowo wierny prezesowi". Fritz pisał, że jeśli władzę w PiS przejmie Brudziński, to nie będzie szans na postęp w negocjacjach Polski z Brukselą w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości czy relokacji uchodźców.

Artykuł o Morawieckim i Brudzińskim znajduje się w najnowszym "Newsweeku" oraz na platformie Newsweek Plus.