"Pomyślałem, że trzeba działać, bo zaraz odjedzie". To on krzyknął do prezydenta Dudy w tłumie

Katarzyna Zuchowicz
Przez całą Polskę w czasie weekendu przewinęła się fala oburzenia po słowach Andrzeja Dudy, który z lekceważeniem odniósł się do sprawy likwidowanego zakładu w Pieńsku. A potem mocno zadeklarował swoją pomoc. – Zabolały nas jego słowa – mówią mieszkańcy o gafie prezydenta. "Sprawca" całego zamieszania opowiada nam, jak było. Wiadomo też, jak władze miasta zareagowały na deklarację Andrzeja Dudy.
Prezydent Andrzej Duda z wizytą w Zgorzelcu. Tu padły słowa o zakładzie w Pieńsku. Fot. Twitter/Kanclelaria Prezydenta/Krzysztof Sitkowski
Przypomnijmy całą sytuację. Andrzej Duda był w Zgorzelcu, wtedy ktoś z tłumu krzyknął do niego: – Panie prezydencie, 230 osób straci pracę. Zamykają największy zakład pracy w Pieńsku.

Andrzej Duda odpowiedział: – Proszę się nie martwić, otworzą następny.


Burmistrz Pieńska spotkał się z Andrzejem Duda po jego niefortunnej wypowiedzi. – Byłem umówiony na spotkanie z panem prezydentem i specjalnie na nie przyjechałem. Po wystąpieniu prezydenta spotkałem się z nim w starostwie – mówi naTemat Jan Magda.


Spotkanie trwało około 10 minut. – Przekazałem list intencyjny od moich mieszkańców i ode mnie w sprawie huty UniMould. Prezydent zareagował od razu. Przeczytał. Poprosił ministra z Kancelarii Prezydenta, który zajął się tematem. Był też pan wojewoda. Prezydent był bardzo zainteresowany. Pytał, ile jest osób do zwolnienia. Obiecał, co w jego mocy, i że dołoży wszelkich starań, żeby pomóc w utrzymaniu przedsiębiorstwa – opowiada nam burmistrz.

Andrzej Duda obiecał też, że przekaże sprawę premierowi Morawieckiemu.

"Pomyślałem, trzeba działać"
Być może deklaracja pomocy nie byłaby tak medialna, gdyby nie Janusz Pawul, dziennikarz i radny Pieńska. To on "zaczepił" prezydenta w tłumie, co przyniosło taką a nie inną reakcję Andrzeja Dudy.

Niczego nie planował. Sprawa z likwidacją zakładu jest świeża (o czym dalej), w internetowych komentarzach pojawiły się głosy, że może warto zainteresować nią prezydenta, skoro przyjeżdża do Zgorzelca. – Pomyślałem, czemu nie – opowiada naTemat. Stał na wyspie dla dziennikarzy, widział, jak prezydent ściskał ręce mieszkańców, robił z nimi selfie. I miał poczucie, że prezydent robi wszystko, by ominąć dziennikarzy.



"U nas jest bardzo źle"
To, co Andrzej Duda mu odpowiedział zabolało część mieszkańców niedużego Pieńska na Dolnym Śląsku. – U nas jest bardzo źle. To ostatni zakład, który nam pozostał. Gdyby ludzie nie wyjeżdżali do pracy za granicę, byłaby straszna bieda – opowiada nam Helena Wesołowska, sołtys Bielawy Dolnej, 7 km od Pieńska.

Dwóch mieszkańców jej wsi pracuje w hucie UniMould: – Ten zakład był dla całej okolicy ogromną podporą. Ostatnią deską ratunku. Kiedyś były tu huty, tysiące ludzi pracowało. Teraz nie ma nic. Jest katastrofa.


UniMould to jeden z najdłużej pracujących zakładów w Pieńsku. Powszechnie znany jest pod dawną nazwą Heye (od Heye Fabryka Form Szklarskich). Dziś jest w rękach zagranicznego konsorcjum, zatrudniał 230 osób, miał doskonałe opinie.

– Zawsze mieli renomę, mieli zamówienia, mieli pozycję. Była opieka socjalna, godziwe zarobki na dobrym poziomie. Nikt się nie spodziewał, że coś będzie nie tak. I nagle pojawiła się informacja, że trzeba go zlikwidować. To był wstrząs i szok – mówi nam Krzysztof Beczek, który prowadzi w Pieńsku swoją firmę Bokris.

Odpowiedź prezydenta nazywa "niefortunnym małym faux pas".

Żeby oddać ogrom tego, co dla miasta – ale też Polski – może oznaczać zamknięcie tego zakładu, cofa się do historii. W latach świetności Pieńsk był mekką przemysłu szklarskiego:

– Za czasów niemieckich był jednym z większych ośrodków szklarskich na terenie Dolnego Śląska. Kiedyś funkcjonowało tu kilkanaście hut. Gdy te ziemie wróciły do Polski, zostały trzy duże zakłady hutnicze. Czasy komunizmu przetrwały, ale wolnej Polski już nie. Do dziś został tylko UniMould i huta Łużyce, która jeszcze działa, ale tam też sytuacja jest nieciekawa.

"Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego"
Dlatego dla niespełna 10-tysiącznego Pieńska wiadomość o likwidacji była wstrząsem. Wieść gruchnęła pod koniec sierpnia nagle, nikt się tego nie spodziewał. – Dnia 4 września br. zgłosili się do Powiatowego Urzędu Pracy w Zgorzelcu przedstawiciele Firmy Unimould SA i powiadomili o likwidacji spółki oraz o konieczności zastosowania zwolnień grupowych. To było bardzo duże zaskoczenie, nie spodziewaliśmy się czegoś takiego – mówi nam Marta Idzik, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zgorzelcu.


Tylko przeciętni mieszkańcy patrzą na to wszystko z obawami. – Dużych zakładów tu nie ma. UniMuld to jest ostatni tak duży zakład w Pieńsku. Prywatnych jest garstka, ale to żadne duże przedsiębiorstwa, zatrudniają po kilkanaście osób – zauważa Krzysztof Beczek.

Dlatego też wielu mieszkańców pracuje tuż za granicą: – Sąsiedztwo Niemiec jest dużo bardziej konkurencyjne, bo młody człowiek na starcie dostaje 1000 euro na rękę, w Polsce jest to nie do osiągnięcia na dzień dobry.

Jeśli Andrzej Duda pomoże uratować zakład, przynajmniej niektórzy pewnie będą go tu całować po rękach.