Wyszedł na przepustkę, zabił partnerkę i jej syna. Matka ofiary: "ten bydlak udawał niewiniątko"
Planowali ślub na 22 września w urzędzie stanu cywilnego w Ursusie. Dlatego pojechałam z nią poznać jej przyszłych teściów. Nic mi nie powiedzieli, co za bandyta z ich syna – mówi "Super Expressowi" pani Mieczysława, matka zabitej Moniki K., o mordercy jej córki.
Tabloidowi udało się porozmawiać z matką ofiary, panią Mieczysławą. Kobieta przyznała, że ani ona ani jej córka nie wiedziały o "rozbojach" K. Nawet rodzice mordercy nie wyznali win ich syna.
– Zataili to przed nami. Mało tego, zapewniali, że włos z głowy mojej Monice nie spadnie. Jak można było coś takiego zrobić. Ten bydlak Artur też udawał niewiniątko. Całował mnie po rękach i zapewniał, że dobrze zajmie się Moniką. Boże… gdybym tylko wiedziała, kim naprawdę on jest – opowiadała zrozpaczona kobieta.
– Zabił bydlak niewinne osoby. Co mu zrobił mój ukochany synek. Zakopałbym mordercę żywcem. Jak można puszczać takie osoby na przepustki – pytał pan Piotr, tata 3-letniego Oskara, który również padł ofiarą K.
Jedno jest pewne – w tej sytuacji zawiódł system. Zabójca wielokrotnie opuszczał więzienie. Za ostatnim razem zakończyło się to tragedią. Taką samą, przez którą w 2004 roku znalazł się za kratkami. W Polsce otrzymywanie przepustek to jednak ważny etap powrotu do społeczeństwa. W naTemat informowaliśmy także, że w tym roku z różnych przepustek korzystało 501 osób skazanych za zabójstwo.
Źródło: "Super Express"