Znów głośno o małżeństwie Joanny Schmidt. Posłanka domaga się zaległych alimentów

Mateusz Marchwicki
Od rozwodu Pawła i Joanny Schmidt minęły prawie dwa lata, ale jak widać konflikt nie wygasł. A wręcz przeciwnie. Tym razem chodzi o pieniądze. I to niemałe, bo posłanka twierdzi, że jej były mąż zalega z alimentami liczonymi w dziesiątkach tysięcy złotych. Z kolei Paweł Schmidt narzeka, że jego kontakt z dziećmi jest coraz bardziej utrudniany.
Konflikt o alimenty przybiera na sile. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta
Zaraz po rozstaniu najstarsza córka Anna mieszkała z ojcem, a jej dwójka rodzeństwa z mamą. Jednak w grudniu nastąpiła dość radykalna zmiana.

– Gdy najstarsza córka zobaczyła, w jakim przepychu mieszka jej rodzeństwo, wyprowadziła się do matki. Po jej przeprowadzce dalej płaciłem za jej utrzymanie, za prywatną szkołę i profesjonalne trenowanie tenisa – mówi "Super Expressowi" Paweł Schmidt. A i same kontakty między dziećmi a ojcem wyglądają coraz gorzej.

– Dzieci z reguły odmawiają spotkań, ostatnio usłyszałem, że jestem potworem. Nie muszę chyba mówić, jak poczułem się jako ojciec – i to taki fanatycznie oddany ojciec. Np. córki widziałem przez wakacje ok. 2h w lipcu i to tyle. Z wyjazdu ze mną zrezygnowały, gdy się okazało, że wakacje spędzimy w Polsce (…). To przykre, gdy słyszę, że moja eks publicznie mówi z dumą, że z Ryśkiem wychowuje moje dzieci, zamiast zadbać o przyrzeczony kontakt ze mną – dodaje Schmidt.


Druga strona sporu twierdzi jednak, że chęć opieki ojca nad dziećmi nie przejawia się w aspekcie finansowym. Posłanka twierdzi, że jej były mąż zalega z alimentami na kwotę 28 tysięcy złotych (do sierpnia). Paweł Schmidt twierdzi, że alimenty płacił, ale jego była małżonka zaznacza, że nie uwzględnił przeprowadzki córki, więc kwota była za niska.

Przypomnijmy, Joanna Schmidt rozwiodła się z poprzednim mężem i związała się z Ryszardem Petru. O ich związku zrobiło się głośno po pamiętnej wycieczce na Maderę w styczniu 2017 roku.

źródło: se.pl