W PiS kipi po wpadce Dudy w Waszyngtonie. Padły bardzo mocne słowa o winowajcy zamieszania

redakcja naTemat
Z wizyty Andrzeja Dudy w Waszyngtonie mało kto zapamiętał cokolwiek innego, niż podpisaną na stojąco deklarację o współpracy pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi. W rozmowie z "Faktem" politycy PiS za całą sytuację jednoznacznie obwiniają Krzysztofa Szczerskiego. Podkreślają także, że ze Szczerskim dzieje się coś złego.
To zdjęcie obrosło już legendą. Fot. Twitter / @realDonaldTrump
Szczerskiego jako odpowiedzialnego za wpadkę wskazują politycy PiS w anonimowych rozmowach. Z ustaleń tabloidu wynika, że rozmowy z Trumpem były dogadywane w ostatniej chwili, a same podpisy pod deklaracjami umówiono dosłownie przed przyjazdem – w niedzielę.

Prawdopodobnie stąd zamieszanie, tym bardziej że deklaracja podobno miała być podpisana na konferencji prasowej, a nie w Gabinecie Owalnym. Miał to być pomysł Szczerskiego.

Politycy PiS przy tej okazji zwracają uwagę na samego Szczerskiego. – Jego ego jest tak duże, że z tego powodu nie został za Waszczykowskiego szefem MSZ. Rozhulał się – mówi "Faktowi" ważny polityk PiS.


Według tabloidu Szczerski w Pałacu Prezydenckim jest wręcz nazywany "wiceprezydentem". Ma się uważać za najmądrzejszego i zupełnie nikogo nie słuchać.

Sam Szczerski podpis Dudy na stojąco tłumaczył dość pokrętnie. Według niego zdjęcie bardzo dobrze oddaje… dynamikę sytuacji.

źródło: Fakt