Zrezygnowała z kariery i wyjechała do Azji. Od pięciu lat je tylko owoce i nigdy nie czuła się lepiej

Katarzyna Michalik
Historia Tiny Stokłosy obiegła media na całym świecie. Kobieta porzuciła dotychczasową dietę na rzecz frutarianizmu. Co to oznacza w praktyce? Kobieta od kilku lat żywi się tylko i wyłącznie owocami. Choć nie brzmi to jak zbalansowana dieta, to jednak Tina twierdzi, że nigdy nie czuła się lepiej. Dlaczego?
Justyna od 5 lat je tylko owoce i jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Jej partner, 26 - letni Simon, również przeszedł na frutarianizm Fot. Instagram/ fit_shortie_eats
Polka całkowicie zmieniła swoje życie
Justyna Stokłosa żywi się samymi owocami. Wszystko zaczęło się od detoksu przed Bożym Narodzeniem pięć lat temu i trwa do dziś. Teraz kobieta nie wyobraża sobie, że mogłaby wrócić do normalnego żywienia, twierdząc, że nic nie poprawia jakości życia niż dieta owocowa.

Od trzech lat Stokłosa mieszka w Azji, dlatego – dla wygody wszystkich – posługuje się imieniem Tina. To właśnie tam kobieta poznała swojego partnera, który zainspirowany jej działaniem również zdecydował się na dietę frutariańską. Trudno sobie to wyobrazić, ale podobno wcale nie tęsknią do innych posiłków i bardziej zróżnicowanej diety.
Para o swoim nietypowym życiu chętnie opowiada, motywując innych do zmian. Ich kanał "Fit Shortie Eats" na YouTube subskrybuje już ponad 40 tysięcy użytkowników.


Czym jest frutarianizm?
Dietetycy nie wykluczają dobrego działania diety owocowej na organizm, jednak podkreślają, że nie powinna trwać ona dłużej niż kilka dni. Po stosowaniu przez dłuższy czas może bowiem doprowadzić do istotnych niedoborów w organizmie. Mimo takich opinii, zwolennicy frutarianizmu twierdzą zupełnie co innego. Jak to dokładnie wygląda?

Dieta polega na jedzeniu tylko i wyłącznie owoców, przede wszystkim tych słodkich. Jak tłumaczy mi Tina Stokłosa, podczas jednego posiłku je się najczęściej jeden rodzaj owocu, aby móc w pełni docenić jego walory smakowe i zapewnić optymalne trawienie.

Ilość posiłków i owoców spożywanych w ciągu dnia jest nieograniczona, a frutarianin w dobę dostarcza organizmowi między 2000 a 3000 kalorii, czyli wcale nie tak mało. Poza owocami, ciekawostką jest, że Justyna i jej partner zrezygnowali również z picia wody, ze względu na brak składników odżywczych i zawartość substancji toksycznych.
Tina nie wyobraża sobie powrotu do innej diety, wszystko czego potrzebuje to owoceFot. Instagram/ fit_shortie_eats
Zamienili ją na zdrowszy napój, czyli wodę z kokosów. Owocowa dieta z jednej strona brzmi smacznie, ale z drugiej pojawia się pytanie czy po pewnym czasie po prostu się nie przejada.

– Od czasu do czasu coś nas najdzie na sałatę, zazwyczaj z sosem z namoczonych migdałów czy awokado z sokiem z cytryny – mówi Tina. – Ta dieta może się wydawać restrykcyjna, jednak zapewniam, że co 11 dni pojawiają się nowe kubki smakowe, nie znające np. smaku soli. Dodatkowo jedząc owoce zmieniamy florę bakteryjna– tłumaczy.

Justyna zauważa, że to wcale nie mózg, a właśnie flora bakteryjna decyduje o naszych zachciankach. Przykładowo - im więcej bananów jemy, tym więcej ich pragniemy. Kobieta twierdzi, że teraz po kilku latach diety, pragnie tylko słodkich owoców.

Słodkie owoce powodują... spadek wagi?
Słodkie owoce, cukier, fruktoza - pierwsze skojarzenia sprawiają, że myślimy, iż dieta może doprowadzić raczej do wzrostu niż spadku wagi. Tymczasem przykład Polki pokazuje, że to nie do końca prawda. Choć patrząc na jej zdjęcia teraz trudno w to uwierzyć, Justyna zawsze borykała się z nadwagą i mimo wielu diet, nadprogramowe kilogramy zawsze wracały.
Wyświetl ten post na Instagramie.

Part 2 of 2 If only I could only explain what a difference the ten years made - at 29 I felt like I had the body of a 60 year old and was extremely miserable in my head. At 39 I feel light - both mentally and physically. I feel more alive than ever. At all times of the day I feel race ready - I can just get up and run, I have so much energy I can keep up with sporty 20 year olds on a 5h trail. A lot of it was mental - thro yoga I found the divine state of self-love, not just self-acceptance. Yes, it would have been ideal if I found self-acceptance for myself in the 83kg body. Im sorry to say that for me that just seemed like an impossible circus trick to pull - I hated myself too much back then. The mental and physical transformation had to happen simultaneously. But back to fruit. The first fruitarian I found on Youtube was Freelee who Im super grateful for to this day. I jumped on the fruit wagon, ate 30 bananas and exercised for 2hrs a day - I believed that if I copied her, one day I would wake up and look exactly like her. I felt amazing on fruit, looked years younger, but the excess weight wouldn’t budge. Even after 2 years fruitarian I was still on the verge of obese on the BMI scale weighing 12kg (27 lbs) more than I do now. If you followed me here on Insta back then - this is why you didn’t see a single pic of me - I was too embarrassed to be the world’s only fat fruitarian. It was more Fat Shortie than Fit Shortie. Real life was worse - how many times at the table I was ridiculed for eating so much sugar by stick-thin girlfriends on the paleo diet. Being overweight I felt helpless as a fruitarian ambassador, but I wasn’t going to quit just yet. So what was I doing wrong? SLEEP (and the sun exposure needed for sleep). The moment I moved to Bali and made a few lifestyle tweaks - all the extra weight melted off effortlessly in just 2 months! Who would have thought something as simple as sleep was the one thing I needed for weight loss? Intrigued? If you want to know the science behind sleep and weight-loss, go to our Patreon where I continue this lengthy post, sharing my sleep for weight-loss results in detail! See you there, link in bio!

Post udostępniony przez Rare Fruit Hunters (@fit_shortie_eats)

Jeszcze kilka lat temu kobieta ważyła ponad 80 kilogramów i nie udawało jej się uzyskać wymarzonej sylwetki. Jak twierdzi, dopiero owoce pozwoliły jej osiągnąć cel i odkąd jest frutarianką jej waga jest stabilna i utrzymuje się na poziomie 51 kg.

– Teraz moja dieta to w 80-90 proc. węglowodany, prawie same cukry z owoców i zapewniam, że nic tak nie odchudza, jak w pełni owocowa dieta. Dodajmy, że jedząc "normalne" jedzenie zawsze mi było mało, natomiast słodkie owoce dają mi pełną satysfakcję przy każdym posiłku – tłumaczy.

Sceptycy i dietetycy uważają, że dieta owocowa stosowana przez dłuższy czas może spowodować niedobory w organizmie, które mogą mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. Polka, podobnie jak inni fani frutarianizmu, absolutnie się z tym nie zgadza, twierdząc wręcz, że - analizując układ trawienny - to najbardziej naturalna dla naszego gatunku dieta.

– Jeśli znaleźlibyśmy nieznane nam, dwuletnie dziecko - co jest pierwsza rzeczą, którą moglibyśmy je nakarmić bez obaw? – pyta. – Pewnie banan lub jabłko. Każdy, kto spróbuje tej diety choćby na 30 dni, nie ma wątpliwości, że jest idealna. U mnie po pięciu latach poziom zadowolenia z życia i zdrowia nadal wzrasta – dodaje.

To nie dieta, to styl życia
Już sama dieta skupiająca się tylko i wyłącznie na owocach wzbudza niemałe kontrowersje, ale zróżnicowane posiłki to nie jedyne z czego zrezygnowała para. Zagraniczne media podchwyciły informację o tym, że zrezygnowali również z... mycia zębów.

Wydawałoby się, że przecież cukier, zawarty w owocach może się na nie wpłynąć, jednak według Tiny zawarty w nich błonnik potrafi zęby oczyścić. Choć wydaje się to absurdalne, to gdy kobieta udała się na pierwszą od trzech lat kontrolę do warszawskiej dentystki, ta była w szoku w jak świetnym stanie jest jej uzębienie.

– Kiedy jemy owoce, nie myjemy zębów, ponieważ nie ma na nich żadnego osadu, jeśli jednak jemy coś bardziej złożonego - sałatę, surowe orzechy czy daktyle pojawia się potrzeba umycia zębów, co robimy ożywając samej wody lub oleju kokosowego – tłumaczy Tina.

Zębów przed laty nie był także chiński dyktator Mao Zedong, który swoim doradcom (a także lekarzowi), tłumaczył, że "tygrysy też nie myją zębów, a mają tak ostre kły). W zamian żuł różne liście, nie słuchając prywatnego lekarza.

Choć ten element wzbudza największe emocje, to jednak nie jest jedynym ekstrawaganckim elementem życia pary.

– Chodzimy spać o ósmej, kąpiemy się w rzekach i wodospadach, chodzimy boso. Poza pastą do zębów nie używamy również szamponów czy dezodorantów. Żadnych kosmetyków – opowiada. – Zapewniam, że ciało frutarian pachną tym, co jedzą - mango, brzoskwiniami, malinami. Im czystsza dieta, tym lepiej pachnie ciało – opowiada Justyna.
Kobieta zauważa, że to właśnie elementy diety takie, jak mięso, kawa, alkohol czy nawet przyprawy sprawiają, że ciało zaczyna substancje w nich zawarte wydzielać przez skórę, powodując nieprzyjemny zapach, wymuszający stosowanie kosmetyków. Tina żyje w myśl zasady: "Jeśli bym tego nie zjadła, nie położę tego na skórę".

– Wszystkie substancje pochodzenia przemysłu petrochemicznego zawarte w kosmetykach są magazynowane w tkance tłuszczowej naszego ciała i są zaczątkiem wielu nowotworów – mówi Tina. – Każda substancja, która kładziemy na skórę wchodzi do naszego krwiobiegu w 30 sekund, w końcu tak działają plastry antykoncepcyjne czy te z nikotyną – wyjaśnia.

Czy żyjąc w Polsce da się przestrzegać diety?
Wszystko brzmi bardzo interesująco. Można powiedzieć, że żyjąc w Azji i mając dostęp do ogromnego wyboru najróżniejszych owoców, frutarianizm może nie być taki nudny, ale przecież w Polsce trudno jest o każdej porze roku znaleźć różne gatunki świeżych i pełnych witamin i wartości owoców.

– Pierwsze dwa lata diety w Polsce były trudne - zimą czasem jadłam głównie banany i sok ze świeżych pomarańczy, bo tylko te owoce były wystarczająco dobrej jakości. Lato i wiosna były bardzo łatwe - stałam się specjalistka, jeśli chodzi o asortyment owocowy wszystkich warszawskich bazarków i dyskontów – śmieje się Tina.

Polka przyznaje, że na dłuższą metę ta dieta ma sens tylko i wyłącznie w tropikach, kiedy mamy możliwość wstać i rano zerwać papaję prosto z drzewa przy domu lub "polować" na owoce w dżungli, kiedy smak nie ma sobie równych.

W Warszawie Justynie najbardziej doskwierała samotność - siedząc w domu było jej trudno przestrzegać diety, ale po przeprowadzce do Azji poznała setki znajomych, będących frutarianami i czasem zdarza jej się nawet zapomnieć, że gdzieś ludzie nadal gotują jedzenie i jedzą mięso.
Poszukiwanie najlepszych i najrzadszych owoców na świecie stało się pasją Polki, dla której porzuciła warszawskie życie i dobrze prosperujące studio architektury wnętrz, na którego sukces pracowała wiele lat.

– Teraz mam za to dwie najważniejsze rzeczy w życiu. Wolność - moje życie to wieczne wakacje w tropikach oraz miłość, którą odnalazłam w ramionach mojego 13 lat młodszego narzeczonego z Belgii, Simona, również frutarianina. Każdemu polecam spróbować owocowej diety, mającej magiczny wpływ na zdrowie i samopoczucie – radzi Justyna.

Stokłosa poleca zacząć od małych kroczków i spróbować od owocowej diety trwającej 30 dni. Ostrzega jednak ze śmiechem, żeby przygotować się na początkowe trudności i długi czas adaptacji – Pełne przejście na owoce może zająć do dwóch lat, bo jak mawiają, łatwiej zmienić religię człowieka niż jego nawyki żywieniowe! 

Zdaniem dietetyka
Frutarianizm jest dietą dosyć kontrowersyjną i choć reakcja organizmu to kwestia indywidualna, eksperci zalecają ostrożność. Dietetyk Ewa Sypnik-Pogorzelska, specjalistka z poradni Dietosfera, wyjaśnia, że z czysto naukowego punktu widzenia dietetycy tego typu monodiety odradzają.

– Taka dieta, zwłaszcza w przypadku surowych owoców, może powodować m.in. wzdęcia i uciążliwe dolegliwości żołądkowe. Nie nadaje się również dla osób cierpiących na problemy z jelitami czy refluks – tłumaczy dietetyk. – Monodieta może być także źródłem poważnych niedoborów wapnia, żelaza czy witaminy B12 – kwituje.