"Nie mogłam milczeć". Anna Dymna skomentowała sprawę Szlachetnej Paczki
Anna Dymna napisała list, w którym odniosła się do głośnej sprawy traktowania przez księdza Jacka Stryczka jego pracowników w Szlachetnej Paczce. Aktorka i prezes fundacji Mimo Wszystko zaznacza już na początku, że pisze ze ściśniętym sercem i żalem. Przekonuje, że teraz to Szlachetna Paczka potrzebuje pomocy, tak jak kiedyś ona sama niosła pomoc.
Uważa, że nie może zabierać głosu w sprawie, której nie zna. "Jestem jak widz, który oglądał przez lata piękne przedstawienie, ale nie ma pojęcia, co działo się na próbach przy powstawaniu spektaklu" – wyjaśnia.
"Na temat sytuacji w Stowarzyszeniu "Wiosna" padło już wiele opinii. Mogę tylko wyrazić głęboki żal, że nie udało się pracownikom i prezesowi dogadać, ugasić pożarów, zniszczyć tego, co złe, w zarodku, a tam, gdzie to potrzebne – przeprosić i z nową energią iść dalej jasną drogą" – tłumaczy swoje stanowisko.
"Paczka potrzebuje pomocy"
Wyraża też nadzieję, że Szlachetna Paczka przetrwa burzę. "Pomagała tyle lat ludziom… Teraz sama potrzebuje pomocy" – kończy Anna Dymna. W podobny sposób wypowiadał się szef innej fundacji – WOŚP, czyli Jurek Owsiak. Radził, by nie oceniać sprawy pochopnie. Proponował zorganizowanie na szczycie ws. Paczki.
Przypomnijmy: portal Onet ujawnił bulwersujące warunki pracy w Szlachetnej Paczce na podstawie relacji obecnych i byłych pracowników Stowarzyszenia Wiosna. Prowadzący je ksiądz Jacek Stryczek ma być według rozmówców portalu osobą budzącą postrach, stosującą mobbing, powodującą u nich paniczny strach, depresję, bezsenność i zaniżenie poczucia własnej wartości.
Ksiądz Stryczek po medialnej burzy, jaką wywołał artykuł Onetu, złożył rezygnację z funkcji prezesa Szlachetnej Paczki.
źródło: Mimo Wszystko