"17 uczniów wybrało etykę. Religię – dwóch". Nauczyciel mówi o przełomie, nigdy nie miał tylu uczniów

Katarzyna Zuchowicz
Paweł Drygas od pięciu lat uczy etyki w Zespole Szkół Samochodowych w Bydgoszczy. Był pionierem tego przedmiotu w tej szkole i na początku miał tylko kilku uczniów. W tym roku ma ich około 60. – Tylko z pierwszych klas na etykę zapisało się 31 uczniów, czyli mniej więcej drugie tyle, co do tej pory – opowiada naTemat. To, jak prowadzi lekcje może zaskakiwać. Pewnie nie tak wielu rodziców wyobraża sobie etykę. – Praktycznie jeszcze żaden uczeń, przychodząc na etykę, nie wiedział, co to jest etyka – mówi.
Paweł Drygas, nauczyciel etyki w Zespole Szkół Samochodowych w Bydgoszczy: – W tym roku mamy prawdziwy przełom. Tylko z pierwszych klas na etykę zapisało się 31 uczniów, czyli mniej więcej drugie tyle, co do tej pory. Fot. Paweł Drygas
Pana kolega zamieścił informację w internecie, że zna pewnego etyka, do którego na lekcje w tym roku zapisało się bardzo dużo uczniów. "Kilka lat temu na lekcje etyki chodziło 5 uczniów, teraz 60". To prawda?

Prawda. W tym roku mamy prawdziwy przełom. Tylko z pierwszych klas na etykę zapisało się 31 uczniów, czyli mniej więcej drugie tyle, co do tej pory. Z jednej 21-osobowej klasy etykę wybrało 17 uczniów, a religię tylko dwóch. Myślę, że pod tym względem nasza szkoła jest ewenementem w Bydgoszczy, a może i województwie. Teraz, zamiast np. 5 uczniów na lekcji, mam ponad 20. To oznacza zupełnie inną pracę. Ale to bardzo miłe.


Dzwoniłam do kilku szkół średnich w Bydgoszczy. Na sześć, w pięciu usłyszałam, że w ogóle nie ma lekcji etyki, bo nie było zainteresowania.



Piąty rok. Od początku w tej samej szkole. Zaczynałem pracę w szkole, broniąc magistra filozofii. Zgłosiłem się do szkoły, ponieważ był wakat na nauczyciela etyka. Wtedy nie wiadomo było jak to będzie wyglądać, bo szkoła pierwszy raz zatrudniała etyka. Można powiedzieć, że w naszej szkole zostałem pionierem. Tu duże podziękowania, z mojej strony, dla dyrektora szkoły, który chce, żeby w szkole była i religia, i etyka.

Ilu było wtedy uczniów?

Na początku na etykę zapisanych było 8-9 osób z całej szkoły, która liczy 550 uczniów. Potem z roku na rok było ich coraz więcej. Najpierw 15, potem 20. Do końca ubiegłego roku zapisanych było około 30 osób. Teraz jest około 60. Oznacza to, że w naszej szkole około 10 procent uczniów chodzi na etykę.

Pyta ich Pan, dlaczego się zdecydowali?

Tak. Zazwyczaj odpowiadają, że ciągle jest to samo, być może religia jest dla nich powtarzalna, że katecheci nie potrafią ich zainteresować i chcieliby zobaczyć coś nowego.

Ale nagle taki skok? Dlaczego?

Myślę, że to złożona kwestia. W tym momencie jest nagonka na Kościół, na katechetów, na księży. Młodzież ma 15, 16, 17 lat. To okres buntu, poszukiwania czegoś nowego. Wielu nie chodzi do kościoła, nie przyjmują komunii, różnie bywa z bierzmowaniem. Tacy katolicy na papierze. Ich z Kościołem tak naprawdę dużo nie łączy. Chcą spróbować czegoś nowego.

Są w takim wieku, że to jeszcze rodzice decydują.



Tak. Po dwie godziny w każdej klasie.

Ten przedmiot budzi dziwne skojarzenia, w szkołach raczej traktowana "po macoszemu". Wzbudza jakieś obawy, nie wiadomo, z czym to się je...

Praktycznie jeszcze żaden uczeń, przychodząc na etykę, nie wiedział, co to jest etyka. Nigdy nie chodzili na etykę. Zaczynamy całkowicie od poziomu 0.

Jak Pan im tłumaczy co to jest?

Etyka nie jest w przeciwieństwie do religii. Nawet nie jest jej uzupełnieniem. Ona jest czymś więcej. Zawsze mówię uczniom, żeby wyobrazili sobie czarną kropkę. To jest religia. Wokół tej kropki rysujemy kółko. I to jest etyka. Oczywiście religia też jest etyką, ale chrześcijańską, która patrzy na świat z jednego punktu widzenia. My na lekcjach etyki patrzymy zewsząd, z różnych kątów, również pod względem etyki chrześcijańskiej. Tylko bardziej poruszamy tematy filozofii religii i Boga, dogmatów wiary. Mówiąc o Bogu raczej nie używamy słowa „Bóg”, tylko „Absolut”.

O czym rozmawiacie, na czym polegają te lekcje?

Zaczynamy od tematów, na które uczniowie zazwyczaj mają mniej więcej wyrobione swoje zdanie, np. o karze śmierci, eutanazji, aborcji. Ja bardzo skupiam się na tematach dotyczących wolności. Co to jest wolność, jakie są różne jej koncepcje. Mówimy o filozofii polityki, o różnych systemach społecznych i państwowych. Na przykład, jak państwo mogłoby wyglądać, gdyby obowiązywał anarchokapitalizm, socjalizm, czy libertarianizm. Uczniowie wtedy dzieleni są na grupy, mają wymyślić państwo, w którym chcieliby żyć.

Myślę, że część rodziców może być zaskoczona. Pewnie inaczej wyobraża sobie etykę.



Na naszych lekcjach jest głośno. Ma być głośno. Jest bardzo dużo rozmów, dyskusji. Nie jest to lekcja prowadzona w formie wykładu. Ja rzucam jakiś temat, uczniowie mają swoje pomysły i zaczyna się dyskusja. To są lekcje, na których dużo się myśli, robimy mapy myśli, analizujemy problemy.

Ostatnia dyskusja?

Jest taki problem etyczny. Pożyczając od kogoś pieniądze, musimy mu je oddać. Ale oddając je, wiemy że ten człowiek kupi za nie broń i będzie zabijał innych. Powinniśmy mu oddać pieniądze, czy nie? Rozmawiam teraz z uczniami o tym, co to znaczy sprawiedliwość. Czy jest ważniejsza użyteczność? Społeczeństwo? Uczniowie sami wybierają swoją odpowiedź.

Rozmawiacie o sytuacji politycznej w kraju?

Szkoła jest apolityczna. Nie używam nazw partii, nie rozmawiamy o konkretnych politykach. Ale rozmawiamy o decyzjach politycznych, które mają wpływ na społeczeństwo, bo to jest już element etyki.

Na przykład?

Handel w niedzielę. Czy zakazać, czy nie zakazać? Tu znów pojawia się temat wolności, odpowiedzialności, powinności. Tych tematów jest ogrom. One odwołują się na ogół do zakazów i nakazów. Na przykład, czy szkoła powinna być powszechna i obowiązkowa.

Z jaką wiedzą uczniowie wychodzą po tych lekcjach?

Na pewno mają wiedzę ściśle teoretyczno filozoficzną. Znają filozofów i systemy etyczne. Ale najważniejsze jest to, że potrafią analizować sytuację w takim sensie, że jest ich o wiele trudniej zmanipulować. To są uczniowie, którzy potrafią myśleć. Nie biorą innych opinii jako fakty, tylko sami – za pomocą logiki, dedukcji, indukcji – są w stanie sami dostrzec prawdę.

Widzi Pan różnicę między pierwszakami a uczniami po 4 latach etyki?



Bardzo dobrze. Mamy bardzo dobry kontakt. Etyka nie jest przeciwko religii, działa równolegle. My również działamy równolegle, czasem mamy wspólne tematy, np. samobójstwa, eutanazja, ale z różnych punktów widzenia. Nie ma między nami żadnej wojny.

Ilu katechetów pracuje w Pana szkole?

W tej chwili dwóch. Księży nie mamy.

Czy któryś stracił pracę, bo z powodu zainteresowania etyką ma ostatnio mniej lekcji?

Nie. W przypadku klasy, w której na etykę zapisało się 17 osób, trzeba było tylko stworzyć klasę międzyoddziałową, bo żeby religia mogła się odbyć, powinno być przynajmniej 7 uczniów.

Rozmawia Pan czasem z katechetami o tym, że któryś z uczniów zrezygnował z religii na rzecz etyki?

Czasami. Ale my się bardzo dobrze dogadujemy. Katecheci mówią: Ważne, żeby chodził na cokolwiek, a nie żeby chodził na nic. W naszej szkole ok. 20 procent uczniów nie chodzi ani na religię, ani na etykę. To około 100 osób..