Morawiecki jak "ojciec Mateusz". To wcielenie ma wygrać dla PiS wybory

Jarosław Karpiński
Zdejmuje garnitur, krawat, podwija rękawy i rusza w Polskę B i C. Występuje na wiecach w centrach wsi i miasteczek, szeroko się uśmiecha i opowiada jak bardzo kręci mu się w nosie po twarogu i jak wielkim jest koneserem nalewek. To nie przypadek, ale przemyślana socjotechnika.
Premier Morawiecki na konwencji samorządowej PiS w Sandomierzu Fot. Pawel Malecki / Agencja Gazeta
Zamiast sztywnego szefa rządu, technokraty i byłego bankstera wyborcy mają widzieć polityka bliskiego ludzi i prozy ich życia. Mieliśmy już bogobojną premier Beatę Szydło kreowaną na matkę pisowskiego ludu. Teraz - przed wyborami samorządowymi - mamy swojskiego ojca Mateusza.

O tym, jak PiS wykorzystuje wciąż bardzo popularną w pisowskim elektoracie byłą premier Szydło w kampanii samorządowej, pisaliśmy tutaj.

Rola pierwszoplanowa



– Kampania PiS jest dobra, nawet bardzo dobra. Sondaże są efektem dobrego rozpędzenia kampanii. Szczególnie, że w lustrze, czyli po drugiej stronie, na razie mamy pustkę kampanijną. Tam nie ma nic. Nie wykorzystuje się żadnych sytuacji, żeby jakiś kontrapunkt stworzyć, a sztab PiS się rozpędza. Powoli, powoli, ale jak dobra maszyna – dodał Hofman w rozmowie z Robertem Mazurkiem w "Porannej Rozmowie” RMF24.

Czy wizerunek premiera jako "ojca Mateusza" będzie skuteczny? – W marketingu można wszystko. Skoro z Andrzeja Dudy można było zrobić męża stanu, to z bankiera Morawieckiego będzie można zrobić przysłowiowego wójta z Pcimia pochylającego się nad problemami mieszkańców wsi i miast dostającego zawrotów głowy od twarogu – ocenia w rozmowie z naTemat dr Marek Migalski, politolog i był europoseł PiS.

Kręci go twaróg






Koneser nalewek
Szef rządu podzielił się publicznie także inną nieznaną słabością. Polacy dowiedzieli się, że jest amatorem nalewek. – Byłoby mi łatwiej wymienić, jakich nie lubię. Ale najbardziej lubię trochę rzadsze, jak np. aroniówka, czy z jarzębiny bądź pigwy. Polacy są specjalistami w robieniu nalewek. Uprzedzając pana kolejne pytanie, nie degustowałem ostatnio w Wąwolnicy niestety żadnej nalewki. Służba to służba – puszczał oczko w wywiadzie dla "Super Expressu”.

W tej samej Wąwolnicy premier przekonywał że słowo "Polska” pochodzi od słowa "pole”, bo u podstaw polskiego państwa stała ciężka praca na roli. Rolnicy byli wniebowzięci.

Szef rządu przekonywał też, że wieś od czasów transformacji w 1989 r. przez lata była poszkodowana. Winę zrzucał na "liberalne decyzje”, których skutkami były migracje ludzi ze wsi oraz emigracja za granicę. Nie wspominał oczywiście o swojej przeszłości w wielkim banku i doradzaniu premierowi Tuskowi.

Na Lubelszczyźnie Morawiecki złożył też rolnikom konkretne obietnice. Mówił m.in, że rząd przeznaczy 1,5 mld zł na rekompensaty dla rolników za skutki tegorocznej suszy, obiecał budowę domów seniora i finansowe wsparcie dla Kół Gospodyń Wiejskich.



Obiecuje wybudowany dworzec


Morawiecki może też więcej obiecać niż każdy inny polityk. Nawet mosty i dworce, które już zostały wybudowane.