Czas to pieniądz. Twórca zegarków droższych niż kredyt mieszkaniowy opowiada o cackach za miliony

Michał Jośko
Na moim nadgarstku lśni zegarek Krayon Everywhere. Szybko przypominam sobie aktualny kurs franka szwajcarskiego i przeliczam cenę tego czasomierza: choć to wersja absolutnie podstawowa, kosztuje równowartość niemal 2 260 000 zł. Za taką kwotę, biorąc pierwszy przykład z brzegu, można mieć 3,5 nowego Merdedesa-Maybacha.
Rémi Maillat, czyli młody wilk w świecie zegarmistrzowstwa z najwyższej półki. Tak, na ręku ma zegarek Krayon Everywhere Fot. naTemat
Przede mną siedzi Rémi Maillat, założyciel firmy Krayon z Neuchâtel. Patrzy uważnie, czy obchodzę się z jego cackiem wystarczająco delikatnie i jednocześnie odpowiada na moje wścibskie pytania.

Gdybym chciał zostać twoim klientem, to jaką kwotę powinienem mieć przygotowaną w skarbonce?

Ceny zegarków Krayon zaczynają się od 600 000 franków. A górny limit? Wszystko będzie zależało od tego, jak będziesz chciał zmodyfikować swój egzemplarz; czy chcesz grawerunków, kamieni szlachetnych itp. Wszystko jest do ustalenia, bo w tej firmie po prostu nie ma listy gotowych opcji, razem z góry ustalonymi cennikami. O wszystkim zadecyduje wyłącznie twoja wyobraźnia...


... oraz portfel. Dlaczego miałbym pomyśleć "wydam pieniądze na zegarek Krayon, choć za takie pieniądze mogę stać się posiadaczem absolutnego majstersztyku, np. z manufaktury Patek Philippe albo Greubel Forsey?
Krayon Everywhere, czyli arcydzieło, które możesz mieć zawsze przy sobieFot. mat prasowe
Większe manufaktury nie są dla mnie konkurencją, a ja nie jestem konkurencją dla nich. Mnóstwo moich klientów ma już w kolekcji ileś tam Patków. Trafiają do mnie, bo zaintrygowało ich coś naprawdę nowego i oryginalnego. Nie chodzi tu wyłącznie o niszowe logo na tarczy, ale rozwiązania techniczne, których po prostu nigdzie indziej nie ma.

Nie zapominajmy też o tym, że małe firmy mogą podejść do klienta w sposób bardziej indywidualny, być bardziej elastyczne, jeśli chodzi o jego potrzeby.

Opracowałem komplikację mechanizmu, która – mówiąc w największym uproszczeniu – wskazuje długość dnia w wybranym dniu w dowolnym miejscu na Ziemi. Mój składający się z 595 części kaliber USS (Universal Sunrise Sunset) pozwala ustawić wybrany punkt geograficzny i dowiedzieć się, kiedy w tym miejscu słońce wzejdzie, a kiedy zajdzie, pokazując jego wędrówkę po nieboskłonie. A czegoś takiego w historii zegarmistrzowstwa jeszcze nie było.

To romantyczna komplikacja, ty natomiast sprawiasz raczej wrażenie osoby rozważnej i twardo stąpającej po ziemi.

Cóż, mam umysł ścisły. Choć od dziecka marzyłem o zostaniu architektem, to z wykształcenia jestem inżynierem, specjalizującym się w mikrotechnologii. Ale pamiętajmy, że sztuka zegarmistrzowska bardzo przypomina architekturę: w obu przypadkach mamy przecież do czynienia z połączeniem sztuki oraz inżynierii. Z tworzeniem czegoś i pięknego, i użytecznego.
Krayon Everywhere Horizon – solidny kawał inżynierii oraz 70 brylantów o łącznej masie 3,5 karataFot. mat. prasowe
Tak czy owak skończyłem studia w szwajcarskim Le Locle, gdzie uczyłem się również projektowania mechanizmów zegarkowych. Dodajmy, że taki wybór drogi zawodowej nie był niczym dziwnym: mój ojciec pracował w branży zegarkowej, gdzie również był inżynierem specjalizującym się w opracowywaniu rozwiązań mikrometrycznych.

Swoją firmę założyłeś w roku 2013. Jakie miałeś wówczas portfolio?

Po studiach przez sześć lat pracowałem w firmie Cartier, gdzie zajmowałem się właśnie opracowywaniem rozwiązań, które stosuje się w werkach zegarkowych.

Krayon początkowo działało wyłącznie jako studio inżynieryjne, które opracowywało nowe technologie dla innych marek. Nie mogę zdradzić konkretnie, jakie były to firmy, ale wśród klientów były zarówno największe marki ze świata zegarków luksusowych, jak i mniejsze, niezależne manufaktury.

W pewnym momencie coraz bardziej kusiło, aby pod znakiem Krayon zacząć tworzyć własne czasomierze. W międzyczasie pracowałem nad opracowaniem wspominanego powyżej mechanizmu. No i w roku 2017 światło dzienne ujrzał pierwszy model mojej marki: Everywhere. Później przyszedł czas na grawerowany, ozdobiony brylantami Everywhere Horizon.
Oto dalekowzroczne spojrzenie na przyszłość niszowego zegarmistrzostwaFot. naTemat
Ile sztuk zegarków zdążyłeś już zrobić?

Od momentu, gdy rozpocząłem sprzedaż, czyli od roku ubiegłego, powstało 5 sztuk. Wykonanie każdego egzemplarza to dosłownie tysiące roboczogodzin. Nad różnymi elementami jednocześnie pracuje wiele osób. Np. w czasie, gdy ja zajmuję się mechanizmem, kilku artystów pracuje już nad grawerunkami, dopieszczaniem detali, które będą wpływać na efekt wizualny.

Gdy wszystkie poszczególne elementy czasomierza są już gotowe, samo złożenie ich w całość zajmuje około dwóch miesięcy.

Kiedy osoba, która dziś złoży zamówienie, dostanie swój zegarek?

W tym momencie okres oczekiwania wynosi około 2 lat, bo znalazłaby się w małej kolejce osób, które już czekają na swój egzemplarz.
Bo to, co najpiękniejsze, zawsze kryje się we wnętrzuFot. naTemat
Kogo można znaleźć w takiej kolejce? Chińskich miliarderów, szejków naftowych z Bliskiego Wschodu, rosyjskich oligarchów?

Klient to najczęściej osoba, która patrzy na czasomierze tak, jak ja. Czyli ktoś, kto głównie zachwyca się zaawansowanymi rozwiązaniami, kryjącymi się w kopercie. Wiesz, jak patrzę na werk zegarka? Jak na mechaniczny odpowiednik zaawansowanego programu komputerowego. Dlatego inżynierowie, informatycy sięgają po zegarki Krayon chętniej niż szejkowie naftowi.

Którą część procesu tworzenia zegarka lubisz najbardziej?

Ten, w którym wszystko odbywa się w głowie, gdy kreuję jakiś nowy pomysł. Wyobrażam sobie coś przełomowego, a później kombinuję, jak sprawić, żeby wszystkie wymarzone funkcje umieścić w możliwie małym mechanizmie.

Chociaż w sumie jest chyba moment jeszcze bardziej ekscytujący: to ten, gdy biorę w swoje ręce gotowy, działający zegarek i myślę "rany, ja naprawdę to zrobiłem"! Nie ma chyba większego dowartościowania od zaskoczenia samego siebie.

Kto stoi za twoją firmą?

W tym momencie, włączając mnie, trzy osoby. Dwoje inżynierów i zegarmistrz. Dodajmy, że jedną z tych osób jest moja żona.
Chciałbyś wiedzieć, jak wygląda ręka człowieka sukcesu? Oto onaFot. naTemat
Czy to jej zdanie jest ostateczne w firmie?

Każde z nas specjalizuje się w innym zakresie inżynierii, tak więc powiedzmy, że po prostu uzupełniamy się, jeżeli chodzi o zakres kompetencji.

W przypadku marki Krayon pojęcie "mechanizm in-house" chyba nabiera nowego znaczenia, prawda?

Tak, rzeczywiście! Cała firma ulokowana jest... w naszym domu. Mamy naprawdę duży apartament w Neuchâtel, gdzie znajduje się zarówno biuro, jak i warsztat.

Kiedy planujesz działanie z większym rozmachem?

W tym momencie nasze moce przerobowe wynoszą maksymalnie 5 zegarków rocznie i nie chcę tego zmieniać przynajmniej przez kilka najbliższych lat. Zwiększenie skali produkcji może tylko zaszkodzić.

Pamiętasz, wcześniej wymieniałem plusy, związane z tworzeniem bardzo małej ilości czasomierzy. Jeżeli zacznie się skupiać na zwiększaniu produkcji, można utracić swoje główne atuty, oddalić się od klienta, nie być tak elastycznym.

Ile zegarków posiadasz w tym momencie?

Nie jestem w hurtowym kolekcjonerem. Mam trochę modeli "wintydż"; naręcznych i kieszonkowych. Żaden nie jest dziełem znanej powszechnie marki. To ciekawostki stworzone przez artystów sztuki zegarmistrzowskiej, które intrygują mnie pod względem zastosowanych rozwiązań technicznych, niecodziennych komplikacji.
Obcowanie ze sztuką niejedno ma imię. Tutaj mogę jej naprawdę dotknąćFot. naTemat
Jak ci się żyje w czasach, gdy coraz częściej aktualną godzinę sprawdza się na smartfonie?

Doskonale. Ba! Sam częściej sprawdzam czas, spoglądając na telefon, niż na nadgarstek. Po prostu zegarki to dla mnie coś znacznie więcej niż praktyczny przyrząd, który wskaże mi godzinę.

Miałeś już klienta z Polski?

Jeszcze nie. Ale kto wie, może pewnego dnia... Powiem tak: to na razie kolejna tajemnica, której nie mogę zdradzić.