Sanepid zabiera głos ws. "Jaki Cafe". Lokal nie ma zgody, choć ludzie przychodzą tu jak do kawiarni

Mateusz Marchwicki
Kawa, herbata, owoce i ciastka – wchodząc do "Jaki Cafe" możemy poczuć się jak w kawiarni. Jak się okazuje, nie można być jednak pewnym co do standardów czystości i przygotowania lokalu do świadczenia takich usług. Lokal nie ma bowiem zgody Sanepidu. Jednak jak otwarcie przyznaje szef sztabu Patryka Jakiego, "Jaki Cafe" to tylko chwyt marketingowy.
Wokół punktu wyborczego Partyka Jakiego narosły kontrowersje natury... epidemiologicznej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Punkt wyborczy, który skutecznie udaje kawiarnię, znajduje się przy ulicy Koszykowej 1. "26 sierpnia kandydat Zjednoczonej Prawicy otworzył kawiarnię "Jaki Cafe" – czytamy na stronie internetowej warszawskiego PiS-u. I rzeczywiście, miejsce (a może bardziej kandydat sygnujący je swoim nazwiskiem) ma grono stałych bywalców. Siedzą tu, rozmawiają, czytają gazety. Zupełnie jak w kawiarni. Jednak do takiego zaklasyfikowania lokalu nikt się nie pali.

Powiatowy inspektorat sanitarny informuje, że prowadzący "Jaki Cafe" nie złożyli wniosku o wpis do rejestru zakładów podlegających kontroli Sanepidu, czego wymaga ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Obowiązuje ona wszystkich, którzy produkują lub wprowadzają do obrotu żywność. Tylko że w "Jaki Cafe" kawy nie sprzedają, ale rozdają.


– To nie ma znaczenia, bo obraca się tu żywnością, więc warunki sanitarne tego miejsca mają znaczenie – mówi "Gazecie Wyborczej" specjalizujący się w prawie żywnościowym prawnik Piotr Jankowski.



źródło: wyborcza.pl