Zaskakująca decyzja sądu apelacyjnego ws. Marszu Równości. Prezydent Lublina nie będzie zachwycony

Piotr Burakowski
Sąd apelacyjny zgodził się na organizację w Lublinie "Marszu Równości", a także planowanej tego dnia kontrmanifestacji – podaje "Gazeta Wyborcza". To prezydent miasta Krzysztof Żuk obawiał się, że między dwoma "obozami" dojdzie do konfrontacji.
Sąd apelacyjny zdecydował o organizacji w Lublinie Marszu Równości. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
– Niedopuszczalna jest zależność realizacji zgromadzenia od reakcji jego przeciwników. Władze mają obowiązek dopuścić do demonstracji, nawet jeśli poglądy zgromadzenia odbiegają od poglądów większości społeczeństwa – stwierdziła w uzasadnieniu sędzia Ewa Popek.

Prezydent miasta Krzysztof Żuk powoływał się na przepisy ustawy "Prawo o zgromadzeniach". Chodziło konkretnie o zapis, który mówi o zakazie demonstracji, jeśli ta "może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach".

Żuk argumentował, że podczas planowanego wydarzenia takie zagrożenie jest możliwe. A to dlatego, że naprzeciw siebie staną dwie przeciwstawne grupy.


Od decyzji prezydenta odwołali się zarówno organizatorzy przedsięwzięcia, jaki i kontrmanifestanci. I choć w środę sąd okręgowy podtrzymał decyzję Żuka, to już w piątek sąd apelacyjny zadecydował inaczej. I 13 października dojdzie więc do Marszu Równości.

Przypomnijmy, że 11 października do sądu trafił pozew zbiorowy przeciwko Kai Godek za nazwane osób homoseksualnych "zboczeńcami". Inicjatywa była pomysłem prof. Jakuba Urbanika z wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Więcej dowiecie się z wywiadu dziennikarza naTemat Jarosława Karpińskiego.

źródło: "Gazeta Wyborcza"