Smartfon cenniejszy, niż miliard lajków. Ten chiński flagowiec właśnie zaczyna straszyć konkurencję

Michał Jośko
Wybrałem się do Anglii, aby organoleptycznie sprawdzić, czy najnowszy flagowiec marki Huawei może wywołać trzęsienie ziemi w świecie fotografii mobilnej. Wnioski? Nawet legendarna londyńska mgła nie była w stanie przesłonić tego, co najważniejsze: zaprezentowany właśnie Mate 20 Pro jest sprzętem, przy pomocy którego Chińczycy (znów) dzielą i rządzą w świecie smartfonów.
Sarsa, czyli wokalistka, która w niemal egipskich ciemnościach została przyłapana w obiektywie smartfona Mate 20 Pro Fot. naTemat
Dożyliśmy czasów, w których porównywanie możliwości fotograficznych urządzeń firmy Huawei z produktami od Apple'a czy Samsunga jest nie tylko nudne, lecz również coraz mniej sensowne. Po prostu: chiński koncern tworzy sprzęty grające w absolutnej smartfonowej ekstralidze. Kropka.

Oczywiście, jeśli lubisz spędzać czas na fachowych forach i wykłócać się o kosmetyczne różnice w jakości zdjęć, masz do tego prawo. Możesz analizować pod lupą każdy piksel oraz rzucać na prawo i lewo pojęciami takimi, jak aberracja chromatyczna i dystorsja.
Dziennikarka Barbara Pasek wykazała się anielską cierpliwością, choć – jak zaznacza – nie znosi pozowania do zdjęćFot. naTemat
Nie zmieni to jednak faktu, że tego rodzaju kwestie interesują zaledwie grupkę pasjonatów, natomiast dla znacznej większości mieszkańców naszej planety liczy się jedynie to, jak wielkie wrażenie wywołuje fotografia podziwiana na ekranie smartfona. Chodzi o coś, co w języku angielskim określane jest jako "wow factor".


Pod tym względem Huawei potrafi zachwycać nie od dziś. Apogeum nastąpiło w marcu br., gdy firma zaprezentowała P20 Pro, czyli model, o którym powiedzieć, że robi dobre zdjęcia, to jak stwierdzić, że Ludwig van Beethoven był po prostu dobrym muzykantem.

Choć od tamtego czasu minęło niemal 7 miesięcy (czyli w owej branży całe wieki), wciąż uważam go za najlepszego "foto-smartfona" na rynku. Czy ta opinia zmieni się, gdy wezmę do ręki najnowszego flagowca z Shenzhen?
Tak właśnie wygląda londyńska mżawka, gdy sfotografować ją tym smartfonemFot. naTemat
Odrobina technikaliów
Po krótce: na pokładzie znalazły się tutaj trzy aparaty, których zakres ogniskowych to imponujący zakres 16-80 mm. Układ ów pozwala nie tylko na trzykrotne zbliżenie optyczne, lecz również, jeśli masz taki kaprys, na 0,6-krotne oddalenie. W trybie supermakro można wykonywać zdjęcia (również panoramiczne), które sprzęt ostrzy już z odległości 2,5 cm.

Jeśli układ porównać z P20 Pro, moduł monochromatyczny zastąpiono tu szerokokątnym (ekwiwalent ogniskowej 16 mm). Należysz do osób, dla których liczy się rozdzielczość zdjęć? Moduł główny (ekwiwalent ogniskowej 27 milimetrów) oferuje 40 megapikseli. Przy maksymalnym zbliżeniu optycznym (ekwiwalent 80 milimetrów) i wykorzystaniu pełnej automatyki, będzie to 10 megapikseli.

Znacznie istotniejsze jest to, że smartfon oferuje naprawdę wysoką czułość (ISO 51200) oraz bardzo jasną optykę (od wartości f/1,8.). Specjaliści z legendarnej firmy Leica, którzy od jakiegoś czasu współpracują z marką Huawei, znów odwalili kawał świetnej roboty. W efekcie powstał smartfon, który zwłaszcza w słabych warunkach oświetleniowych nokautuje rynkową konkurencję.
Karolina Pisarek – od Szczecinka, poprzez program "Top Model", po angielskie salonyFot. naTemat
Obrazy ruchome
Co Chińczycy zaoferowali w temacie kręcenia filmów? Nie zaskakuje to, że obraz w jakości 4K i, jeśli sobie zażyczysz, w kinowym formacie 21:9, jest ostry jak żyleta. Jednak na ów tort trafiło mnóstwo wisienek, takich jak ewidentnie najskuteczniejsza stabilizacja, z jaką się zetknąłem. Producenci gimbali, lękajcie się, bo przestajecie być potrzebni!

Futurystyczne oprogramowanie, wykorzystujące sztuczną inteligencję, zapewni sporo frajdy kreatywnym filmowcom, którzy "chcieliby do Hollywood": dostają m. in. rewelacyjnie sprawdzającą się opcję rozmycia tła (bokeh) i możliwość kręcenia czarno-białego wideo, na którym główna postać jest kolorowa.

Prawda czy fałsz
Tennessee Williams w roku 1951 napisał "Nie chcę realizmu, chcę magii"! Dziś te słowa jak żadne inne pokazują najważniejszy trend w fotografii amatorskiej: zdjęcia mają wywoływać ciarki na plecach, nawet jeśli podkręcają i przekłamują rzeczywistość.
Tak firma Huawei postanowiła przedstawić rewolucję ukrytą pod hasztagiem #HigherIntelligenceFot. naTemat
Są tacy, którzy pokrzykują, że to przecież oszustwo. Owszem, lecz przecież chcemy być w taki sposób oszukiwani! Pamiętajmy o wolności wyboru: ogromna większość klientów pragnie smartfonów, którymi może łatwo, bez posiadania fachowej wiedzy wykonać świetnie prezentujące się zdjęcia. Natomiast bezkompromisowi pasjonaci "fotograficznej prawdy" mogą biegać po ulicach z analogowymi aparatami Smiena.

… lub wziąć w rękę smartfona takiego, jak Mate 20 Pro i przetestować tryb manualnego ustawiania parametrów, oczywiście zapisując zdjęcia w formacie RAW.

Szach mat
Nowy Huawei to naprawdę potężny kontargument wobec sceptyków, którzy wciąż powątpiewają w to, czy smartfony już dziś mogą zastąpić amatorskie aparaty fotograficzne. Mówimy tutaj o sprzęcie, który tworzy naprawdę bardzo dobre zdjęcia i filmy. Zaznaczmy: po prostu bardzo dobre, nie tylko "jak na wykonane telefonem".