"W nagrodę będzie mógł dalej z nami pracować". To on stworzył nowy wizerunek PSL-u

Mateusz Marchwicki
Nie znamy jeszcze oficjalnych wyników wyborów samorządowych, ale jedno jest już pewne: Polskie Stronnictwo Ludowe uzyskało świetny wynik i według sondaży w skali kraju zdobyło dwucyfrowy rezultat. Taki sukces był możliwy nie tylko dzięki głębokiemu zakotwiczeniu partii w lokalnej polityce, ale także dzięki zmianom w wizerunku partii. – Motyka w nagrodę będzie mógł dalej z nami pracować – taki wpis pojawił się na Twitterze PSL-u. O kulisy kampanii pytamy jej współtwórcę Miłosza Motykę.
To on jest odpowiedzialny na nowy wizerunek PSL-u. Fot. Franciszek Mazur/Agencja Gazeta
Wygląda na to, że będzie mógł pan dalej pracować dla PSL-u?



Muszę powiedzieć, że przez całą kampanię wyborczą powtarzaliśmy, że nie trzeba ufać sondażom. Mamy tak sprawdzonych gospodarzy, tak sprawdzonych ludzi, którzy być może w wyborach parlamentarnych zagłosowali na inne formacje polityczne, ale w wyborach samorządowych doskonale wiedzą na kogo głosować. To są ludzie pochodzący z wiosek i małych miast, i to tam oddają swój głos na PSL. Tego zawsze jesteśmy pewni.


Wiedzieliśmy, że lokalni gospodarze, zaczynając od Warmii i Mazur, kończąc na Podkarpaciu, niewiele mówią osobom zajmującym się polityką w Warszawie. Te nazwiska są jednak doskonale znane w terenie i to przełożyło się na dobry wynik.

Wpływ na niego miała też świeżość naszego lidera Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz jego pewność siebie i determinacja, którą zarażał nas i wszystkich startujących z list PSL. W tej kampanii było tysiące spotkań w całej Polsce i teraz widać, że się udało wyważyć te zamknięte drzwi. To tymi tysiącami spotkań wygraliśmy te wybory. Czasami nasi kandydaci spotykali się z pięcioma osobami, czasami ze stu pięćdziesięcioma. Udało im się przekonywać Polki i Polaków i to też był klucz do naszego sukcesu.

Warto dodać, że my nie mieliśmy dostępu do mediów . Jeśli chodzi o telewizję rządową, to sprawa jest jasna, ale jeśli TVN czy Polsat naszego lidera zapraszają raz czy dwa w czasie całej kampanii, a my potem otrzymujemy 16 procent to pokazuje, kto w tych wyborach naprawdę "dał radę".

Zaraz po ogłoszeniu wyników exit poll, na PSL-owskim Twitterze pojawił się wpis "Sfałszowane #pierwsi". Tym razem nie można powiedzieć, że dobry wynik to wina książeczki. Przyznają to nawet prawicowi publicyści.

Dałbym im kilka dni, żeby ochłonęli, bo widać, że ten wynik ich zaskoczył. Gdy my przez ostatnie 3 lata przekonywaliśmy, że wizerunek PSL-u się zmienił, że wykonujemy ciężką organiczną pracę, żeby ten wynik z 2014 roku, który na pewno był wyższy przez książeczkę potwierdzić, to ci ludzie nas wykpiwali i wyśmiewali. Teraz trzeba im dać czas na to, żeby mogli spokojnie odetchnąć. Oni teraz będą musieli się tym problemem zająć. My jesteśmy pewni swoich kandydatów i programu.





Jak jest ona odbierana wśród wyborców. Media społecznościowe to domena głównie młodych. A co z tradycyjnym elektoratem?

Blisko 18 proc. głosów na nas, oddali ludzie w wieku od 18 do 29 lat. Cały czas zadawaliśmy sobie to pytanie, czy nowy przekaz trafi do tradycyjnych wyborców naszej partii. A nie dość, że trafiło, to jeszcze poszerzyło nam grupę wyborców. Okazało się, że wilk syty i owca cała. Udało nam się też zaszczepić naszym członkom gen aktywności w mediach społecznościowych, udało się nam pokazać nowy wizerunek PSL. Nie był on odbierany krytycznie w naszym tradycyjnym elektoracie. Udało się przyciągnąć młody elektorat, który do tej pory nie był zainteresowany polityką, że jest coś nowego i świeżego. Same plusy.

Ataki PiS na PSL w tej kampanii były naprawdę ostre, czego nie ukrywali politycy tej partii. Czemu to nie przełożyło się na lepszy wynik PiS-u? Wsi obiecano już prawie wszystko…

Wieś została omamiona, wyzyskana i odrzucona przez PiS. Mówiliśmy to przez trzy lata. W czasie gdy ministrem rolnictwa był Krzysztof Jurgiel, na wsi stało się bardzo dużo złego. Nie przeprowadzono żadnego projektu rolniczego i rolnicy to zauważyli. Minister Jurgiel został odwołany. Nagle w lipcu pojawił się minister Ardanowski, który razem z premierem Morawieckim poszli na konferencję do stodoły. Pan premier pierwszy raz w życiu zobaczył wtedy stodołę, od twarożku mu się w głowie zakręciło i zaczął sypać obietnicami. Ale naprawdę, jeżeli przez 3 lata nie potrafi się rozwiązać się problemu z ASF, który samemu się stworzyło, jeśli atakuje się poprzedników, że nie zagwarantowali rekompensat za suszę, a samemu nie wydaje się na to nawet kropli w morzu potrzeb, to musi to trafić do świadomości mieszkańców wsi.
Fot. Robert Górecki / Agencja Gazeta
PiS-owi w pewnym momencie skończył się chyba worek z obietnicami. Już nie wiedzieli co więcej obiecać. Myślę, że Polacy, w przeciwieństwie do tego co mówił Mateusz Morawiecki, Polacy nie są tacy głupi i nie dają się na to nabrać. To nie jest tak, że 500+ załatwi sprawę. Na wsi jest masa problemów, które rozwiązują właśnie samorządy. Jeśli PiS mówi o budowie portu lotniczego, a nie konsultuje tego z mieszkańcami wsi, no to każdy może sobie wyobrazić, ja będzie wyglądało jego sąsiedztwo.

Buta, arogancja i pewność siebie partii rządzącej pokazała, że oprócz gruszek na wierzbie, ta formacja nie ma nic do zaproponowania. Wieś przez trzy lata na rządach Zjednoczonej Prawicy nie zyskała nic. Jak widać, ten atak Prawa i Sprawiedliwości PSL-u nie zniszczy, a wzmocni.

Jakie pomysły na PSL w miastach? Tam trzeba chyba szukać nowych wyborców?

Po wstępnych wynikach widać, że 5 proc. naszych głosów oddali mieszkańcy miast powyżej 500 tysięcy mieszkańców. To wynik podobny do wyniku Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To pokazuje, że ta wizerunkowa zmiana przełożyła się na elektorat miejski.

Na korzyść działa też to, że wystawiamy tam swoich kandydatów, którzy walczą, choć wielkich szans na sukces nie ma. Także start sprawdzonych osób do rad w miastach i poparcie dla takich nazwisk jak Krzysztof Żuk czy Jacek Majchrowski pomaga. To wszystko pokazuje, że ludowcy są obecni w miastach. Mamy jeszcze pół roku do wyborów europarlamentarnych i jestem przekonany, że nasi kandydaci nie zwolnią tempa i to przełoży się na dobre wyniki. Jako partia mamy już program dla wszystkich i nie ma w nim podziału na wieś i na miasto.
Fot. Jacek Marczewski/Agencja Gazeta
A to nie jest tak, że "nie chcę głosować na PiS, ani na PO, to zagłosuję na PSL"?

Myślę, że często tak było. I wielu Polaków musiało się tak zachować, bo już nie wytrzymują tego ciśnienia. My mówimy o tym od 2015 roku, gdy pytano nas "dlaczego zagłosowaliście na 500+”. A dlatego, że my nie chcemy uczestniczyć w wojnie plemiennej i nie będziemy przeciwstawiać się jednym czy drugim "bo tak", tylko będziemy wspierać dobre pomysły. Dlatego też nie będziemy zapisywać się na listy tzw. obozu prodemokratycznego "bo tak”. My mamy swoich sprawdzonych kandydatów. Nasza retoryka też była lżejsza. Uspokajanie i pokazywanie normalności w samorządach się sprawdziło.

Kto będzie rządził w sejmikach? Wczoraj Adam Struzik mówił w TVP, że możliwe jest współrządzenie PSL-u w 15 województwach. Został wyśmiany.

W TVP byliśmy wyśmiewani non stop. Zobaczymy. Myślę, że w 12-13 województwach będziemy tworzyć koalicję czy to z PO czy z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Wtedy z uśmiechem na ustach ja będę widział miny polityków PiS. Czekamy na oficjalne wyniki, ale jeśli chodzi o PSL, to jedno jest pewne: nie będzie żadnej koalicji z PiS.

#SamiSwoi, #MateuszekKłamczuszek to przykłady mikroakcji #nowePSL na Twitterze. Co szykujecie na rozpoczynający się tak naprawdę maraton wyborczy?

Jesteśmy do usług partii rządzącej. Wszystko zależy od tego, co nam odpalą. To oni stworzyli patologiczny proceder zatrudniania swoich radnych w spółkach Skarbu Państwa na niespotykaną skalę. To Mateusz Morawiecki swoimi kłamstwami dał nam paliwo, żeby taką akcje stworzyć. Czekamy dalej, jesteśmy otwarci na wszystkie pomysły i kłamstwa PiS-u. Z pewnością będziemy na to na bieżąco reagować.