"Pamiętam tamten strach". Wieści o morderstwie dzieci sprzed 29 lat obudziły straszne wspomnienia

Katarzyna Zuchowicz
Ta historią od wtorku żyją media w całym kraju i na nowo rozgrzebują rany. Makabryczna zbrodnia z udziałem dwójki dzieci – siostry i brata – w małej miejscowości pod Białymstokiem wciąż wywołuje wstrząs. Dokładnie 29 lat później pojawiły się nowe okoliczności, policja zatrzymała jedną osobę i sprawa 11-letniej Moniki i 9-letniego Janusza ponownie odżyła. Choć - jak podaje prokuratura - nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Telewizyjne Biuro Śledcze zrobiło rekonstrukcję wydarzeń z 1989 roku. W Jeńkach zamordowano wtedy dwójkę dzieci. Siostrę i brata. Na zdjęciu: screen z programu. Fot. Screen/Telewizyjne Biuro Śledcze odc. 66/Ipla
Jeńki to mała miejscowość na Podlasiu, około 500 mieszkańców. Wieś w powiecie wysokomazowieckim, w gminie Sokoły. Nie ma kościoła, nie ma cmentarza. Wszyscy się znają.



"Dla wszystkich jest to bardzo bolesna sprawa. Ja pochodzę z Jeńk, miałam wtedy 12 lat i pamiętam tamten strach, panikę, podejrzliwość. Sprawiedliwość jest najważniejsza, ale nie można robić nagonki bez niepodważalnych dowodów" – studziła emocje jedna z internautek.


"Nikomu nie postawiono zarzutów"
O zatrzymaniu mężczyzn poinformował na FB magazyn "Zbrodnie z Archiwum X", co wywołało różne reakcje. Z jednej strony pojawiła się nadzieja na rozwiązanie sprawy. A z drugiej... "Zrobiliście sensację na całą Polskę, tylko po co? Co musi czuć rodzina osób zatrzymanych? Nie nakręcajcie się, że znaleziono zabójców dzieci, tym bardziej nie wyzywajcie tych ludzi, jeżeli nie zostały postawione im zarzuty o dokonanie tej zbrodni" - ktoś skomentował. Kilka godzin później cały wpis zniknął z Facebooka.

Dzień później, 25 października, Prokuratura Okręgowa w Łomży wydała oświadczenie. Czytamy, że zatrzymano jedną osobę, która po przesłuchaniu w charakterze świadka oraz pobraniu materiału porównawczego została zwolniona do domu. Nikomu nie postawiono zarzutów. Śledztwo przedłużono do 23 lutego 2019 roku.
Oświadczenie Prokuratury Okręgowej w Łomży
fragment

" W dniach 23 i 24 października 2018 roku wykonywane były czynności procesowe mające na celu sprawdzenie nowych okoliczności poczynionych przez Komendę Wojewódzką Policji w Białymstoku Zespołu ds. Przestępstw Niewykrytych, które legły u podstaw wydanej decyzji o podjęciu umorzonego śledztwa. W ramach czynności m.in. zatrzymano jedną osobę, która po przesłuchaniu w charakterze świadka oraz pobraniu materiału porównawczego do dalszych badań została w dniu 24 października 2018 roku zwolniona". Czytaj więcej

"Nikogo pochopnie nie osądzajmy"



Sprawca mordu nie został znaleziony przez niemal 30 lat. Dzieci zaginęły 23 października 1989 roku. Ich ciała znaleziono następnego dnia. Monika miała 11 lat, jej brat Janusz 9. Na profilu FB "Zbrodnie z Archiwum X" znajdujemy nagranie z informacją, że jest to policyjny materiał VHS z oględzin miejsca zabójstwa w Jeńkach.

Widać, gdzie ukryto zwłoki. "Znajdują się na skraju lasu, przykryte igliwiem. Od jednego z drzewek odchodzi sznur. Napięty. Spod igliwia i ziemi wystają pary nóżek dziecięcych" - słychać relację. Niestety, film znika wkrótce, wraz z całym postem.

Portal BiałystokOnline: "wygląd zwłok oraz ich późniejsza sekcja wskazywały na to, że dzieci duszono sznurkiem".


– One były młodsze ode mnie. Pamiętam, że mówiło się, że po szkole poszły do lasku, zaraz przy wsi, żeby się bawić. Dzieci tam się bawiły, stawiały różne szałasy, wymyślały różne zabawy. Wtedy nie spędzało się czasu przed telewizorem – wspomina w rozmowie z naTemat jedna z mieszkanek.

– To wszystko już się zatarło, minęło prawie 30 lat. Ale pamiętam, że to był ogromny wstrząs, który teraz odżył na nowo. Pamiętam, że na początku był strach, było bardzo trudno, Każdy myślał o swoich dzieciach – dodaje.

Morderstwem w Jeńkach w 2016 roku zajął się program Państwo w Państwie. "Dwójka rodzeństwa wychodzi na tak zwane "smugi", czyli okoliczne łąki. Po około godzinie pojawia się pierwsze zaniepokojenie matki. Zaczyna wołać swoje dzieci, jednak bez odzewu. Wysyła syna, Leszka by poszukał rodzeństwa - wchodzi do lasu, woła ich, również bez skutku. W poszukiwania angażuje się cała wieś" – czytamy w relacjach z tego programu.
Przejmujący reportaż zrobiło również Telewizyjne Biuro Śledcze. W rekonstrukcji zdarzeń wzięła udział najbliższa rodzina ofiar. Wynika z niej, że koło godziny 14-ej siostra z bratem powiedzieli mamie, że idą się bawić i niedługo wrócą.

– Pamiętam te dzieci. Jak chodziły do szkoły. Byłem w starszej klasie – mówi nam inny z mieszkańców. Nie chce dalej rozgrzebywać tego co się wtedy wydarzyło. Wielu mieszkańców w ogóle nie chce o tym rozmawiać.

– Rodzina zamordowanych dzieci już się stąd wyprowadziła – słyszymy. Z reportażu Telewizyjnego Biura Śledczego wynika, że prowadziła skromne gospodarstwo. W domu było sześcioro dzieci. Monika i Janusz byli najmłodsi.