"Jeśli gliniarze łamią prawo, to z przytupem". Opiat-Bojarska o pracy nad nowym kryminałem [WYWIAD]

Katarzyna Michalik
Joanna Opiat-Bojarska jest poczytną autorką powieści kryminalnych. Swoje książki opiera na autentycznych historiach i nie boi się pisać o tym, co kontrowersyjne, a dla niektórych wręcz niewygodne. W nowej powieści zagłębia się w realia polskiej policji. Nam opowiada jak przygotowywała się do napisania tej książki.
Joanna opiat-Bojarska to popularna autorka kryminałów. O jej powieści "Kryształowi. Świeża Krew" wiele się mówi jeszcze przed premierą Fot. materiały prasowe
Ponad dwa lata prowadziła pani badania do pierwszej części serii "Kryształowi”, wchodząc w środowisko policyjne i poznając mniejsze i większe sekrety pracy funkcjonariuszy. Jako kobiecie było pani łatwiej czy trudniej?

Joanna Opiat-Bojarska: I łatwiej, i trudniej. Jestem kobietą świadomą swojej atrakcyjności i byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że płeć nie miała żadnego znaczenia w kontakcie z fuszami (funkcjonariuszami policji) - w tym pierwszym spotkaniu pomagał mi wygląd, bo na pewno na spotkanie z blondynka idą chętniej, niż na spotkanie z niskim, korpulentnym starszym mężczyzną.


Gdybyśmy jednak zostali na poziomie powierzchowności to rozmowa z fuszem albo kończyłaby się próbami flirtu, albo komunikacją z odpowiedziami: tak, nie, nie wiem. A nie o to mi przecież chodziło.

Musiała się pani do tych rozmów specjalnie przygotowywać?

Tak, zanim zdecydowałam się rozmawiać z funkcjonariuszami z elitarnych jednostek, czyli Biura Spraw Wewnętrznych i z antyterrorystami. Rozmawiałam też z psychologiem policyjnym, który doradził mi jak do takich rozmów z policjantami w ogóle podejść, by pokonać testosteron i przejść do merytorycznej dyskusji.

"Zaczną z tobą normalnie rozmawiać – powiedziała psycholog – jeśli przestaną widzieć blondynkę, a zauważą człowieka." I tak też się stało. Bardzo szybko okazało się, że wcale nie ma podziału na kobiety i mężczyzn, tylko na ludzi słabych i silnych. Silny z silnym się dogada, otworzy i czuje komfortowo.

Kim są tytułowi Kryształowi?

To policja w policji, psy na psy, funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji. To fusze, z dużym doświadczeniem, nieposzlakowaną opinią i niezwykłą odpornością na stres.

Ich zadaniem jest sprawdzanie czy inni policjanci (często ich dotychczasowi koledzy) są "czyści”, czy może jednak łamią prawo lub mają kontakt z przestępcami. Albo takimi przestępcami się już stali. To sytuacja bardzo ciekawa z psychologicznego punktu widzenia. Kryształowi tropią swoich.

Do tej jednostki należą tylko najlepsi, z największym doświadczeniem i odpowiednim zestawem odpowiednich cech. Kluczowy jest oczywiście fakt, czy "są czyści”. W policji jest teraz około 100 tysięcy fuszy, z czego - jak udało mi się dowiedzieć - około 50 proc. z nich łamie prawo, z czego aż 10 proc. dopuszcza się przestępstw dużego kalibru, takich jak np. współpraca z grupami przestępczymi.

"Czy fusze z BSWP są rzeczywiście tacy kryształowi "– spytałam swojego informatora podczas jednego z pierwszych spotkań, a on roześmiał się powiedział, że tak ich właśnie nazywają. "Kryształowi”. "Kryształowi przyjechali…”. Określenie to, ma w sobie dużą dawkę "psiego" sarkazmu.
Książkę "Kryształowi. Świeża Krew" zachwala sam Marcin DorocińskiFot. materiały prasowe
W środowisku policyjnym chyba niezwykle trudno dotrzeć osobie postronnej do tak pilnie strzeżonych informacji. Dlaczego mimo wszystko zdecydowała się pani na przeniknięcie do tego świata?

Uwielbiam kryminały, ale znudziło mnie czytanie o w miarę grzecznych detektywach, którzy może i mają problem z alkoholem czy seksem, ale w gruncie rzeczy są przykładnymi policjantami. Zainspirował mnie też trochę brytyjski serial "Line of duty”, który skupia się właśnie na pracy funkcjonariuszy wydziału spraw wewnętrznych.

Od razu wiedziałam, że dotarcie do fuszy na tak wysokich szczeblach będzie bardzo trudne. Ale uwielbiam wyzwania, wiedziałam, że muszę spróbować. Na początku mało kto chciał rozmawiać. Bali się. Gliniarze nie lubią kryształowych, nie chwalą się znajomościami z nimi. A i sami kryształowi często ukrywają to gdzie "pracują”.

Cztery miesiące czekałam na to, żeby rozpuszczenie wici przyniosło skutek i dotarł do mnie ktoś, kto zechce porozmawiać. Nie bez znaczenia był fakt, że ten facet czytał wcześniej moje książki.

Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie wiedziałam czy to będzie dobry informator. Czy otworzy się wystarczająco mocno, by pokazać mi to, co jest ukrywane. Otworzył się i zaczął mówić. Szybko przekonałam się, że jako pisarz mam ogromną wyobraźnię, jednak pewnych rzeczy, o których usłyszałam, nie byłabym w stanie sama wymyślić.

Tak jak na przykład historii, która opisywana jest w książce: o antyterroryście, który wraz z gangsterami porywał ludzi dla okupu?

Fusze prześcigają się w pomysłach, jak dobrze się ustawić. Jedni ochraniają transporty narkotykowe, inni stoją na bramkach, zdecydowana większość nadużywa swojej władzy świecąc gdzie się tylko da szmatą (czyli policyjną legitymacją). Załatwiają mniejsze i większe sprawy, łamiąc tym samym prawo.

Historia, o której pani mówi: policjant, grupa przestępcza i porwania dla okupu, to wielki kaliber. Usłyszałam, a potem poczytałam o niej i zainspirowała mnie do pokazania podobnej w "Kryształowych”.

Schemat porwań jest prosty. Podjeżdża radiowóz, wysiadają z niego policjanci i zapraszają kierowcę do siebie. Gdyby się to przydarzyło się pani, to zastanawiałaby się, czy radiowóz nie jest przypadkiem fałszywy a w środku siedzą przebierańcy? Czy raczej poszłaby pani za nimi, bo przecież policji się ufa?

W grupie przestępczej działało kilka osób, z czego dwie, jak podały media "zginęły w tajemniczych okolicznościach”. Odpalanie (czyli zabijanie) niektórych ogniw w sytuacji zagrożenia jest dla takich grup bardzo charakterystyczne.

Wielu osobom może wydawać się, że takie rzeczy się nie dzieją. Że policjanci współpracujący z mafią pojawiają się tylko w amerykańskich filmach. Nie obawia się pani, że pisząc takie historie bez filtra, może się pani komuś narazić?

Odkąd potrafię mówić, mówię prawdę i nie obawiam się, że ktoś na to źle zareaguje. Wiem, że niektórzy wolą lukrowaną prawdę. Ja mówię jak jest, takie są realia.

Biuro Spraw Wewnętrznych w 2017 roku opublikowało informację o zagrożeniu przestępczością w środowisku policyjnym. W 2016 roku około 300 fuszom przedstawiono niemalże 1000 zarzutów. Średnio trzy zarzuty na jednego, co pokazuje, że jeśli gliniarze już łamią prawo, to z przytupem.

Struktura policji wygląda tak, że uczciwi i "czyści” policjanci służą z tymi "umoczonymi”. Jak długo będą "czyści” ci, którzy rozpoczynają służbę i mają mają głowy pełne ideałów? Pokazałam w "Kryształowych” mechanizm, który działa w takich sytuacjach.
Wyświetl ten post na Instagramie.

Cała brudna prawda o polskiej policji i jej związkach z gangsterami. - Marek, były funkcjonariusz BSWP Nadużywają władzy, siłą wymuszają zeznania, ochraniają narkotykowe transporty, kiedy tylko mogą – świecą służbową legitymacją. Skorumpowani policjanci uwikłani są w niebezpieczne relacje z gangami. By ich wyeliminować i oczyścić własne szeregi, powołano elitarne Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Funkcjonariusze Biura nazywani są "kryształowymi", choć bezustanny emocjonalny rollercoaster sprawia, że i oni sięgają po dragi, są uzależnieni od adrenaliny i mają skłonność do autodestrukcji. Walkę ze sprzedajnymi glinami rozpoczyna też antyterrorysta, Paweł Dobrogowski, pseudonim Driver. Outsider z konieczności, rozwodnik z wyboru, policjant z krwi i kości. Jego pierwsze zadanie – ma znaleźć haki na kumpla z pododdziału, który pracuje dla narkogrupy. Rozpoczyna niebezpieczną i ryzykowną grę. Giną kolejni ludzie. Zostaje zamordowana kochanka jego przyjaciela. On sam nie ufa już nikomu ze swojego otoczenia. Nawet osobie, na której zlecenie działa. Kto właściwie jest dobrym policjantem, a kto fałszywym gliną? Premiera książki już 31 października! Dziękuję @wydawnictwomuza za egzemplarz książki #książka#książki#ksiazka#ksiazki#kryształowi#świeżakrew#JoannaOpiatBojarska#wydawnictwomuza#book#books#bookstagram#bookstagrampl#polishbookstagram#czytam#takczytam#czytambolubię#czytambolubie#kochamczytać#kochamksiążki#czytaniejestsexy#czytanienieboli#czytamwszędzie#czytanieuzależnia#instagramczyta#lovebook#lovebooks#zdjęcieksiążki

Post udostępniony przez Monika (@ksiazkowy_swiat_moniki)

To znaczy?

Nowy jest sprawdzany - tak jak jeden z bohaterów książki - bada się, czy jest elastyczny, czy raczej elektryczny. Czy jeśli zboczy się z drogi prawości, to czy doniesie przełożonemu. Jeśli nie, to wchodzimy na kolejny etap, potem kolejny i kolejny.

To oczywiste, że grupy przestępcze chcą mieć w szeregach policjantów. Mają środki, by realizować takie założenia. Mój informator odmówił kiedyś przyjęcia łapówki w wysokości 15 tysięcy złotych. Z tego tytułu otrzymał od Policji nagrodę w wysokości… 750 zł. Czy odmówiłaby pani przyjęcia 15 tys. zł? Ilu z tych 100 tysięcy funkcjonariuszy okaże się stuprocentowo uczciwych i również powie: NIE?

Różne miejsca służby wiążą się z różnymi rodzajami przestępstw w środowisku policyjnym. Kryształowi mają ubaw, kiedy "robią” np. jakiegoś prewencjusza, czyli fusza prewencji. No bo co taki funkcjonariusz może nawywijać? Dostanie coś za darmo ze sklepu? Sprzeda jakieś dane z systemu? Krymki (fusze z wydziału kryminalnego) to dopiero robią przewały, a takich prewencjuszy to zwykle zwijąją zanim ci rozwiną skrzydła.

W poważniejszych sprawach interwencje Kryształowych mogą stawiać ich w bardzo niebezpiecznych sytuacjach...

Oczywiście. W "narkotykach" jest dość duża rotacja fuszy. Bo albo pracujesz tak, żeby nie nadepnąć na odciski tym, których powinno się omijać, albo docierasz do informacji sprawiających, że słyszysz "odpuść, bo"… Mafia grozi policjantowi, a on nie ma wielu możliwości manewru.

Gdy nie zrezygnuje, może stracić wszystko. Od życia, przez pracę i żonę (którą uwiedzie podstawiony żigolo). Kiedy taki mężczyzna nie ma już nic, pojawia się pytanie czy naprawdę warto było bezkompromisowo walczyć z przestępczością za niską pensję.

Im głębiej wchodziłam w te historie, tym bardziej byłam przekonana, że muszę pokazać czytelnikom, jak to wszystko wygląda naprawdę. To ważne i sądzę, że powinniśmy o tym wiedzieć. Jako społeczeństwo ufamy policji, ale prawda jest taka, że gliniarz to tylko człowiek… nie zawsze wiemy, na kogo trafiamy.

Każda część serii książek dotyczyć będzie innej sprawy?

Tak, jednak część bohaterów i osobistych wątków będzie pojawiać się w kolejnych tomach, dlatego warto czytać je chronologicznie. W drugiej części zaproszę czytelników do klubów go-go.

Spotkałam się z dziewczyną, która w takim klubie pracuje. Zaintrygowała mnie, a rozmowy z fuszami utwierdziły w przekonaniu, że to kolejny świetny temat. Taki, który jeży włosy na głowie.

Okazuje się, że czynni funkcjonariusze w wielu miastach Polski mają udziały w takich lokalach. To tak niesamowite i tak perfidne, że zasługuje na szerokie opisanie. To, co chcę przekazać: policjanci - nie wiem, czy wszystkich szczebli - kryminalni i zajmujący się narkotykami, czują się bogami, są w pewien sposób ponad prawem.

Wiedzą wszystko, żeby popełnić zbrodnię idealną…

Dokładnie. Zawsze gdy czytelnicy pytają mnie jako autorkę kryminałów, jak popełnić przestępstwo idealne, mówię, że jeśli znasz procedury policyjne i wiesz jak pozbyć się śladów, to możesz wszystko. Wielu policjantów zdaje sobie z tego sprawę i dlatego z łatwością przekracza granice.

Książka jest oczywiście fikcją, jednak mocno opartą na faktach. Spodziewa się pani, że zrobi zamieszanie?

Musiałam napisać kilka książek, żeby odważyć się stworzyć "Kryształowych”. Pierwsi czytelnicy mówią, że pokazałam im świat, który był przed nimi ukrywany. Tak wygląda prawda i tak wygląda policyjny świat. Gdy dowiemy się już, że świat jest zły, to paradoksalnie jakoś prościej nam się z tym pogodzić.