Nowe informacje ws. śledztwa dotyczącego utonięcia trojga dzieci w Darłówku. Potrzebna pomoc

Mateusz Marchwicki
Koszalińska prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie sierpniowych, tragicznych wydarzeń z falochronu w Darłowie, przyznaje, że dochodzenie utknęło w martwym punkcie. Stąd prośba o pomoc w śledztwie. Prokuratorzy nadal poszukują świadków zdarzenia. Ważne są nie tylko zeznania, ale także ewentualne zdjęcia i filmy z chwili utonięcia dzieci.
Potrzebni są świadkowie sierpniowych zdarzeń. Fot. facebook.com/Paweł Breszka
Jak informują śledczy, postępowanie dotyczy narażenia życia, niedopełnienia obowiązku opieki nad nimi i nieumyślnego spowodowania śmierci trójki dzieci. Jak na razie nikt nie usłyszał zarzutów.

Prokuratorzy nadal szukają świadków, którzy widzieli co działo się na falochronie. Ważne są też zdjęcia i filmy z miejsca tragedii.

– Czynności w śledztwie koncentrują się wokół ludzi, którzy feralnego dnia byli na plaży w Darłówku Zachodnim. Są oni przesłuchiwani. I staramy się ustalić, jak największy krąg takich osób i też pytamy, czy ktoś akurat wykonał może jakieś zdjęcia, czy nagranie filmu telefonem komórkowym. Chodzi o takie materiały, które mogą udokumentować moment dramatu lub chwile go poprzedzające – mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.


Przypomnijmy – tragedia w Darłowie, gdy troje dzieci spadło z falochronu i utonęło w morzu, pod koniec sierpnia wstrząsnęła całą Polską. Na plaży w Darłówku Zachodnim kobieta zgłosiła zaginięcie trojga dzieci: chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Wszystkie dzieci utonęły.

źródło: "Dziennik Bałtycki"