Koniec kampanii i koniec komisji? Słowa Jakiego pokazały, o co naprawdę chodziło w komisji reprywatyzacyjnej

Mateusz Marchwicki
Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji od momentu powstania aż do pierwszej tury wyborów samorządowych była dla jej przewodniczącego doskonałą okazją do robienia kampanii wyborczej. Wygląda na to, że wraz z zakończeniem kampanii, komisja przestaje być Patrykowi Jakiemu potrzebna. Zapowiedź jej opuszczenia i prac nad raportem końcowym pokazuje, że sprawy tysięcy poszkodowanych osób mogą przegrać z polityką.
Przyszłość komisji weryfikacyjnej po przegranej Patryka Jakiego w Warszawie jest niepewna. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Komisja Jakiego bez Jakiego
Doniesienia o możliwych zmianach na czele komisji weryfikacyjnej pojawiły się na portalu Wp.pl, który twierdzi, że Patryk Jaki będzie chciał stworzyć raport podsumowujący i zamykający jej prace. Co prawda, nie padł żaden konkretny termin, ale jak widać, komisja zapragnęła wyznaczyć perspektywę czasową. Sam Jaki stwierdził, że nie wyklucza rezygnacji z szefostwa komisji.




Jak na razie, sam zainteresowany czeka na decyzję Nowogrodzkiej. Planują tam przekuć porażkę w Warszawie w sukces partii i nagrodzić Partyka Jakiego, który poległ po serii błędów. Także tych, które pojawiły się po stronie innych polityków rządzącej koalicji.

Ciąg dalszy nastąpi



Obecny zastępca przewodniczącego zapowiada też przesłuchania. Chodzi o osoby zwolnione ostatnio z aresztu, związane z biznesmenem Maciejem M. i adwokatem Robertem N. Wezwanie ma dostać także ustępująca prezydent stolic, która do tej pory nie stawiała się na wezwania komisji.

Pojawiły się też szacunki, co do horyzontu czasowego prac komisji. Sebastian Kaleta twierdzi, że należy go liczyć w kilkunastu miesiącach. Patryk Jaki mówił o końcu kadencji obecnego parlamentu. Jednak po siedemnastu miesiącach pracy komisji Jakiego efekty jej prac są mizerne.

Efektów brak
O tym, co mogłoby znaleźć się we wspomnianym raporcie, niepochlebne zdanie ma poseł PO Robert Kropiwnicki, członek komisji kierowanej przez Patryka Jakiego.

–Nie ma wielkich dokonań. Jeśli porównamy wyniki pracy komisji i porównamy skutki małej ustawy reprywatyzacyjnej, no to wygląda to na niekorzyść dla komisji. Bez ustawy reprywatyzacyjnej, my niewiele możemy osiągnąć. Komisja może w pojedynczych, interwencyjnych sprawach być skuteczna, ale systemowo nic nie rozwiąże – mówi w rozmowie z naTemat.

Podobne zdanie o dotychczasowych osiągnięciach ma Paweł Rabiej – Ja traktuje działalność komisji jako rodzaj karetki, która jeździ do najpilniejszych przypadków dzikiej reprywatyzacji. Tym czym się zajęliśmy na początku, to były te najdrastyczniejsze przypadki. Potrzebne są jednak całościowe rozwiązania, zwłaszcza duża ustawa reprywatyzacyjna – mówi nam niezaprzysiężony jeszcze wiceprezydent stolicy.

Plany
Na pytanie o najbliższe posiedzenia komisji i plan jej prac po wyborczym zamieszaniu, poseł PO przyznaje, że rzeczywiście takowy jest, ale nie wygląda on spektakularnie. Robert Kropiwnicki podejrzewa też, że wraz z końcem kampanii samorządowej, zapał do prac w komisji po stronie PiS spada.

– Ta formuła komisji się nie sprawdziła. Ona od początku była szyta na politykę. Była bytem politycznym, który miał być trampoliną dla Patryka Jakiego w kampanii wyborczej. Widać, że politycy PiS tracą serce do tego. Im się wydawało, że jest to instrument, który zdziała cuda, a tu okazało się, że jest zupełnie odwrotnie – mówi.

Poseł PO dodaje też, że "czeka na przesłuchanie Jakuba R. i Macieja Wąsika [wiceminister ds. służb specjalnych – przyp.red.]", którzy zajmowali się niegdyś reprywatyzacją, a są bezpośrednio związani z PiS lub środowiskiem politycznym rządzącej partii.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Okazuje się też, że zapowiedź zmiany formuły komisji, m.in. z powodu odejścia Pawła Rabieja nie jest niezbędna. – To nie jest przesądzone. Nie mam obowiązku odchodzić z komisji, bo nie ma takie przepisu, który by mnie do tego zmuszał. Wiadomo, że chcę skoncentrować się na ratuszu – twierdzi Rabiej.

Co do potencjalnych przetasowań w komisji weryfikacyjnej, jak i decyzji PiS-u, Paweł Rabiej podchodzi ostrożnie.

– To są na razie czyste spekulacje, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Sądzę, warto by komisja kontynuowała działalność, bo jest jeszcze bardzo dużo spraw do przejrzenia. To jest też kwestia decyzji osobistych Patryka Jakiego. Uważam, że jego wynik w Warszawie jest mimo porażki godny szacunku – ale jak to w PiS, decyzje mogą być różne – mówi.

Lokatorzy
Polityczne przepychanki i wewnątrzpartyjne przemeblowania to tylko jedna strona komisji. Po drugiej stronie stołu znajdują się jednak poszkodowani lokatorzy, którym półtora roku temu obiecano odzyskanie budynków, bądź odszkodowania.

– Mamy mieszane odczucia co do efektów prac komisji. Na plus na pewno nagłośnienie całej sprawy i to, że lokatorzy mogli przed całym krajem opowiedzieć swoje historie. Z drugiej strony, nie było skutków praktycznych. Żaden budynek tak naprawdę nie wrócił do miasta, a lokatorzy nie uzyskali odszkodowań – mówi naTemat Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.

Przedstawiciel poszkodowanych lokatorów przyznaje, że komisja była elementem kampanii wyborczej, którą stowarzyszenia poszkodowanych postanowiły wykorzystać we własnej sprawie.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Poszkodowani przez dziką reprywatyzację duże nadzieje pokładają w nowym ratuszu. – Mamy też nadzieję, na lepszą współpracę komisji i warszawskiego ratusza, bo to na tym poziomie sprawy utknęły w martwym punkcie. Jak na razie jest taki administracyjny ping-pong – przyznaje Żaczek. Wspomina tez o pomyśle przeniesienia komisji weryfikacyjnej do warszawskiego ratusza, o czym miał na jednym ze spotkań mówić Paweł Rabiej.

– Jest za wcześnie, by mówić o propozycjach. Ta kwestia na pewno będzie przedmiotem moich rozmów z prezydentem elektem Rafałem Trzaskowskim, bo sprawę błędów reprywatyzacji w przeszłości trzeba zamknąć – mówi Paweł Rabiej.

– Już w 2016 r. mówiłem, że najrozsądniej byłoby taką komisję umieścić w ratuszu. Wtedy to było niemożliwe ze względu na to, że sami urzędnicy wydawali błędne decyzje, ale teraz jest nowe otwarcie, inne realia – i trzeba się zastanowić co dalej. Także do mnie docierają głosy obaw lokatorów i mieszkańców, że nie będzie politycznej woli, by naprawiać błędne decyzje z przeszłości. Jest taka wola, bo Warszawa musi iść do przodu – kończy.

Klucze do dalszej działalności komisji weryfikacyjnej trzyma więc Jarosław Kaczyński i jego decyzje personalne na nadchodzące wybory. Mogłaby tu pomóc też współpraca z nowym warszawskim ratuszem, na którą jednak trudno liczyć. Po raz kolejny też, dbałość o część "suwerena" okazała się kończyć wraz z interesem partii.