"Dusza pali mnie od środka, a dłonie wciąż lodowate". Coraz więcej osób szuka wsparcia w internecie
Samobójstwa, depresja, traumy po śmierci kogoś bliskiego, samotność, problemy w związkach – to tylko niektóre z tematów, jakie zajmują użytkowników internetowych grup samopomocy. Ci otwarcie piszą o problemach psychicznych, oczekują porad i towarzystwa. Zapytaliśmy psychologów i psychiatrów, co sądzą o takim zjawisku.
Znajomi z sieci śpieszą z pomocą. Ktoś poleciłby książki Katarzyny Grocholi, ale nie wie, czy w Ani one "nie rozbudzą myśli". Malwina proponuje Monikę Szwaję, której książki "ratowały ją z największej depresji". Padają też nazwiska: Tokarczuk, Myśliwskiego, Murakamiego.
Anna szybko od internetowych znajomych otrzymuje długą listę pozycji. Wystarczy na całą zimę. Ale najbardziej zaskakująca jest szczerość osób, które na forum internetowych i facebookowych grupach piszą o swoich problemach psychicznych, wątpliwościach i samotności.
Pomoc z internetu
7,5 mln Polaków ma zaburzenia psychiczne – alarmowała "Gazeta Wyborcza" w grudniu 2017 roku. – Narasta liczba osób z zakłóceniami w sferze emocjonalnej. Dlatego ludzie gorączkowo poszukują pomysłów na to, jak sobie układać życie emocjonalne, jak radzić sobie z problemami – mówi nam Krzysztof Korona, psycholog i biegły sądowy.
Rok temu padł kolejny z rzędu rekord sprzedaży antydepresantów. Według "Rzeczpospolitej", było to aż 20,1 mln opakowań (o 5 proc. więcej niż rok wcześniej).
Kolejna garść badań: 30 proc. Polaków poszukuje jakieś formy pomocy lub wsparcia – donosił "Newsweek". Jak się okazuje, coraz częściej również w sieci. Sporo jest facebookowych grup czy stron, które skupiają osoby z podobnymi problemami. Jest w nich miejsce na merytoryczną dyskusję, m.in. na temat depresji, a i ludzie, którzy dobrze zrozumieją.
"Cześć. Po raz kolejny czuje się najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Mam tylko narzeczonego, z którym widuję się raz, dwa razy w tygodniu ze względu na pracę. Nie mam znajomych, koleżanki nikogo. Umrę bez ludzi. Czuje, że coraz bardziej usycham" – żali się jedna z internautek.
I szybko ktoś wyciąga do niej pomocną dłoń: "To jestem bardzo chętna na wspólne gadanie, wychodzenie i takie tam. Też tego potrzebuję" – wypowiedzi w podobnym stylu można przeczytać naprawdę dużo. Choć zdarzają się i takie, by nie szukać ludzi, ale odnaleźć siebie.
Kiedy boli dusza
"Czy ktoś na tej grupie wygrał z depresją i bezsennością?" – pyta Katarzyna. Pisze, że z chorobą walczy już od dziesięciu lat. Dopytuje innych użytkowników, po jakim czasie pomogła im terapia i w jakim nurcie pracowali. Krzysztof radzi, by "nie zamykała się w bańce terapii i psychiatrii".
Dorota szczerze przyznaje, że ją "ta bestia trzyma już ponad 20 lat". Doskonale wie, co czuje Katarzyna, dla niej najgorsze były ostatnie cztery lata życia. Długi czas brała leki, ale przerwała, bo myślała, że wszystko wróciło do normy. Ale "zmora" wracała. Dalej radzi Kasi, by zbadała poziom witamin: D3, B12, B3 i żelazo, zanim zacznie brać tabletki psychotropowe.
Inny wpis: "Zaczynam ostatnio coraz poważniej rozważać samobójstwo. Oczywiście chciałbym żyć, ale coraz gorzej radzę sobie z podstawowymi rzeczami, takimi jak zarabianie, załatwianie sobie ubezpieczenia w urzędzie pracy i tym podobnymi".
Zresztą nie tylko on porusza tu wątek samobójstwa. Obok depresji i samotności przewijają się tu też inne tematy: jak poradzić sobie z molestowaniem czy gwałtem, są też prośby o polecenie dobrego psychologa czy psychiatry, ale i pytania o to, jak przetrwać żałobę. Słowem: można tu napisać i przeczytać o wszystkim, co ma związek z "chorobą duszy".
Koniec ze wstydem
Ośmielona śmiałością internautów piszę do kilku osób, ale nikt nie zgadza się na rozmowę. Niektórzy w ogóle nie odpowiadają. Odpowiadają za to na pytanie Adama, które zadał właśnie na tej grupie.
"Czemu mając takie problemy przychodzicie po diagnozę elektroniczną od obcych?" – docieka. I dalej radzi, by iść do psychiatry, który da skierowanie do psychologa lub neurologa. Odsyła też do specjalistycznej literatury. Na końcu stwierdza: "Idźcie po pomoc, już. Jest później, niż Wam się wydaje".
Szybko dopowiada mu jedna z internautek: "Większość z osób jest tu na terapii lub innym leczeniu.. Dlaczego? Bo siedzimy w tym wszyscy. To jest właśnie grupa wsparcia, nie diagnostyka..".
Inni uzupełniają, że chodzi o wymianę doświadczeń, poczucie, że nie jest się samemu z problemami czy nadzieję na to, że może być lepiej. "Ci, którzy oczekują diagnozy, szukają drogi na skróty, której nie ma" – stwierdza ktoś inny.
Według specjalistów, tego typu grupy są dowodem na to, że Polacy przestali wstydzić się głośno mówić o swoich problemach, również tych psychicznych.
– To się zmieniło. Na szczęście w Polsce nie ma już tej stygmatyzacji i wstydu, który wiązał się z pójściem do psychologa czy psychiatry. Ludzie są bardziej gotowi, by skorzystać z pomocy specjalisty – mówi nam Andrzej Kokoszka, seksuolog i psychiatra. Jako dowód podaje fakt, że w zeszłym roku to psychiatria wyprzedziła kardiologię i jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o ilość świadczeń związanych ze zwolnieniami lekarskimi.
Zdaniem Kokoszki internetowe grupy samopomocowe są dobrym zjawiskiem. – To dodatkowe źródło wsparcia, wszystko jedno, na jakim etapie – mówi nam Kokoszka.
Dominik Batorski, psycholog internetu, po części się z nim zgadza, ale i zaznacza, że profesjonalna pomoc ma o wiele większą wartość niż internetowa diagnoza.
Inaczej na kwestie internetowych grup samopomocy patrzy psycholog Krzysztof Korona. – Od udzielania fachowych porad w zakresie zdrowia psychicznego albo problemów psychicznych nie są portale internetowe, tylko specjaliści, z którymi należy się spotkać i porozmawiać – radzi.Z drugiej strony wszystko zależy od tego, z czym porównujemy. Jeśli porównać internetowe rozmowy z rozmowami, które te osoby mogą prowadzić ze swoimi znajomymi, to często taka grupa jest bardziej skupiona na takim temacie, ma podobne doświadczenia i większą wiedzę. Nie jest to profesjonalna pomoc, ale zawsze jakaś.
Podkreśla, że to specjalista powinien najpierw stwierdzić, czy pacjent, który siedzi na kozetce ma problemy psychiczne, depresję, schizofrenię, zaburzania lękowe. – Tego się nie da zrobić przez internet, do tego potrzebna jest rozmowa w cztery oczy – dodaje Korona.