"Psia grypa" ekspresowo roznosi się po Polsce. Takiego dramatu na komisariatach jeszcze nie było

Daria Różańska-Danisz
"Psia grypa" roznosi się w błyskawicznym tempie – policjanci z całej Polski masowo biorą zwolnienia chorobowe. Niektóre komisariaty świecą pustkami, bo do pracy – poza komendantem – nie przyszedł nikt. RMF FM szacuje, że w całym kraju nawet 20 proc. funkcjonariuszy jest na L4, to co piąty policjant.
Nawet 20 procent policjantów w całym kraju jest na zwolnieniu lekarskim - wynika z nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Kostrzyn – wszyscy na L4
W Kostrzynie nad Odrą w pracy nie stawił się ani jeden policjant. "Na posterunku" pozostał tylko komendant i naczelnicy – donosi "Gazeta Lubuska". Wszyscy funkcjonariusze dostarczyli zwolnienia lekarskie.

Kilkukrotnie dzwonię do komendy w Kostrzynie, ale telefonu nikt nie odbiera. W mediach społecznościowych internauci donoszą, że budynek jest zamknięty. W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim słyszę, że to "fake newsy".

– Kłódki tam nie ma, wewnątrz są policjanci – przekonuje mnie st. sierż. Mateusz Sławek z zespołu prasowego KWP w Gorzowie Wielkopolskim.


Ilu więc policjantów w Kostrzynie udało się na L4? Tego nie wiadomo, bo – jak podkreśla Sławek – ciągle są gromadzone dokładne dane. Ale i zapewnia, że w komendzie w tym mieście – oprócz kierownictwa – do pracy przyszli także inni funkcjonariusze.
St. sierż. Mateusz Sławek
z zespołu prasowego KWP w Gorzowie Wielkopolskim

Jaka część policjantów z Kostrzyna nad Odrą wzięła L4? - Mogę powiedzieć, że ponad 20% funkcjonariuszy z województwa lubuskiego przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Kilka godzin wcześniej rzecznik KWP w Gorzowie lokalnym dziennikarzom mówił: "W komisariacie został komendant i naczelnicy, którzy jeśli będzie taka potrzeba przyjmą mieszkańców".

Braki kadrowe w Kostrzynie mają uzupełnić policjanci z Gorzowa Wielkopolskiego, choć i tam sytuacja nie wygląda kolorowo.

– To nie jest tak, że tylko teraz, kiedy policjanci są na zwolnieniu, to funkcjonariusze z Gorzowa jeżdżą do Kostrzyna. Policjanci z Kostrzyna regularnie są wspierani przez tych z Gorzowa Wielkopolskiego. I tak jest teraz – mówi nam st. sierż. Mateusz Sławek.

"Psia grypa" w natarciu

"Jak państwo może doprowadzać do takich sytuacji?"; "To teraz kula śnieżna nabiera rozpędu. Jojo zdziwisz się" – oburzają się internauci na facebookowym profilu "Zarząd Główny NSZZ Policjantów".

Co i rusz podają kolejne miasta, w których część policjantów nie przyszła do pracy. W Łodzi na L4 jest jedna czwarta garnizonu, a na ulice wysłano kursantów. "KPP Płońsk padło – leży". To samo w Stargardzie czy w WRD KMP Częstochowa.

"Dziennik Zachodni" podaje, że na zwolnienie w tym drugim mieście udali się wszyscy policjanci. "Służbę za ruch drogowy pełnią dochodzeniowcy z Wydziału Kryminalnego oraz wykroczeniowcy 'wypożyczeni' z komisariatów" – czytamy na łamach "DZ".

Kiedy pytam o sytuację w konkretnych miastach, przeważnie słyszę, że w pracy nie stawiła się część policjantów, ale nikt nie ma konkretnych danych. Wszyscy odsyłają do rzeczników, a jeśli pytania są bardziej skomplikowane, to do Komendy Głównej Policji w Warszawie.

Jaka jest skala, ilu policjantów tak nagle zachorowało? – pytam w KGP. Ale odpowiedź nie jest taka prosta.

– W związku ze zmieniającą się dynamicznie sytuacją nie jest możliwe podanie "na chwilę obecną" liczby osób przebywających na zwolnieniach lekarskich. Część policjantów wraca ze zwolnień lekarskich, a niektórzy dostarczają nowe zwolnienia lekarskie, przy czym zwolnienia dostarczane są elektronicznie, osobiście lub poprzez inne osoby, często po kilku dniach – odpowiada mł. asp. Michał Gaweł z KGP.

Związkowcy chcą się dogadać
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w wielu miejscach w Polsce wszyscy policjanci przebywają na L4. – Są i takie komisariaty, w których kilka lub kilkanaście procent funkcjonariuszy wzięło zwolnienie – słyszę od jednego z policjantów.

– Wiem, że sytuacja jest kiepska w województwie lubuskim, warmińsko-mazurskim, łódzkim, kieleckim, świętokrzyskim, pomorskim. Tak naprawdę to nie wiem, gdzie jest dobrze. Przecież nie może dojść do sytuacji, że ktoś z Radomia zadzwoni po pomoc i będzie czekał na radiowóz z Piotrkowa Trybunalskiego – zauważa Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.

Ale w KGP nie widzą konieczności ogłaszania alarmów dla jednostek czy przesuwania sił i funkcjonariuszy z jednego województwa do innego. Fakt, że policjanci masowo biorą zwolnienia lekarskie – zdaniem KGP – jest jedną z form trwającego protestu policyjnego.

– Nie jest to żadna zaplanowana i wyreżyserowana akcja. Mieliśmy oddawać krew, wycofywać telefony prywatne z obiegu, a nagle zadziało się coś, po czym trudno będzie posprzątać. Środowisko zareagowało na ten pat w rozmowach między nami a MSWiA – mówi nam Jankowski.

Dodaje, że policjanci czują się zlekceważeni przez rząd. I zapewnia, że zależy im na "powrocie do normalności".