Nowożeńcy zginęli chwilę po ślubie. Helikopter, którym lecieli w podróż, rozbił się na oczach gości

Bartosz Świderski
Dwójka nowożeńców z Teksasu miała przed sobą całe życie, ale doszło do nieprawdopodobnej tragedii. Maszyna, którą chcieli rozpocząć swoją podróż poślubną, rozbiła się chwilę po starcie. Oprócz nowożeńców w śmigłowcu znajdował się również 76-letni, doświadczony pilot. Cała trójka zginęła na miejscu.
William Byler i Bailee Byler zginęli w katastrofie helikoptera tuż po swojej ceremonii ślubu. Fot. Facebook / The Houstonian
Do tragicznego incydentu doszło w niedzielę. Po ceremonii zaślubin William Byler i Bailee Byler wsiedli na pokład śmigłowca, którym mieli odlecieć w kierunku San Francisco. Maszyna sterowana przez 76-letniego pilota z 20-letnim doświadczeniem – Geralda Douglasa Lawrence'a – rozbiła się jednak chwilę po starcie.
Helikopter należący do rodziny pana młodego roztrzaskał się w okolicy miejscowości Unvalde, położonej niecałe 130 km na zachód od San Antonio. "Niestety uderzyli w zbocze góry położonej około 1,5 km od rodzinnego rancza" – napisała studencka gazeta "The Houstonian".
Ostatnie chwile przed katastrofą śmigłowca. Kanał YouTube ABC13 Houston
"Z największym smutkiem ogłaszamy tragiczną śmierć naszych absolwentów w wypadku helikoptera. Prosimy, byście wspierali rodzinę Bylera i Ackerman swoimi modlitwami i myślami" – zaapelował "The Houstonian".


Źródło: "The Houstonian"