O tej dramie mówi pół internetu. Fani "Diablo" nie dowierzają, przedstawicieli firmy zatkało

Adam Nowiński
Jeśli jesteście graczem, nazwa Blizzard mówi wam wszystko. Jeśli nie jesteście, jest naprawdę duża szansa, że i tak o tej firmie słyszeliście. Blizzard właśnie mierzy się z gigantycznym kryzysem wizerunkowym przez to, co zrobiła swoim fanom. Czegoś takiego świat gier dawno nie widział.
Nawet prowadzący prezentację nowej gry Blizzarda nie wiedzieli jak odbierać reakcje fanów. Gracze byli zawiedzeni brakiem zapowiedzi "Diablo 4". Kadr z konferencji Blizzcon
W świecie graczy komputerowych tytuł taki jak "Diablo" jest jak święty Graal. To jak Real Madryt czy Manchester United dla fanów piłki nożnej. Albo Los Angeles Lakers czy Chicago Bulls dla miłośników koszykówki. To jedna z najlepszych gier w historii, która na zawsze zmieniła rynek gier komputerowych.

Dlatego nie ma się co dziwić, że informacja o jej kontynuacji sprawiła, że fani podniecili się do granic możliwości. Nawet ci, którzy już dawno nie grają.

Wiadomo było, że na Blizzconie – gigantycznej imprezie organizowanej przez Blizzard – pojawi się coś ważnego związanego z serią Diablo. Nie do końca było wiadomo, co dokładnie. Czy będzie to remaster "Diablo 2", dodatek do "Diablo 3" czy może zupełnie nowe "Diablo 4"?


Żadne z powyższych nie okazało się prawdą. Pomimo wstępnych ustaleń portalu Kotaku, że pod koniec Blizzconu zostanie wyświetlony film z zapowiedzią "Diablo IV", nic takiego nie miało miejsca. Zgromadzeni zobaczyli jedynie zapowiedź mobilnej gry "Diablo Immortal", nad którą pracuje Blizzard, a właściwie to jego podwykonawcy.

"Zobaczyli" to dobre słowo, bo gdy wyświetlono tytuł uczestnicy Blizzconu po prostu oniemieli. Ich reakcją na nową grę nie były brawa czy krzyki, a grobowa cisza.
YouTube.com / Oddshot Compilations
Nawet oficjele Blizzarda byli zszokowani takim "odzewem". Z sali padło nawet pytanie, czy to nie jest przypadkiem dziwna odsłona primaaprilisowego żartu. Prowadzący show nie wiedzieli co powiedzieć. Ich entuzjazm w głosie stopniowo słabł do momentu, gdy po prostu zdecydowali zejść ze sceny.

Ich frustrację trzeba zrozumieć. Fani dostali nadzieję na coś nowego, na powrót klasyka sprzed lat. Oczekiwania były wielkie i nie zostały spełnione nawet w 30 procentach. Zamiast tego dostali GRĘ NA SMARTFONY. Niezależnie od tego, jak telefony są obecne w naszym życiu, nie zastąpiły w żadnym stopniu zabawy i możliwości rozgrywek na komputerach czy konsolach.

"Co się stało z Blizzardem?"
Oczywiście po fakcie pojawiło się stosowne sprostowanie Blizzarda. Firma zapewniła w nim, że pracuje nad wieloma tytułami sugerując, że wśród nich jest też "Diablo 4". Jednak to nie zatrzymało lawiny komentarzy niezadowolonych graczy.



– Czasami są one nawet większe niż pomysły twórców. W tym przypadku wszyscy liczyli na zapowiedź czwartej części i propozycja mobilnej wersji "Diablo Immortal" zawiodła oczekiwania fanów – dodaje.



Obecnie ma już ich 490 tysięcy (sic!), a licznik nadal tyka... W pewnym momencie Blizzard zaczął usuwać pod filmem negatywne komentarze i podmieniać filmy wideo, co jeszcze bardziej rozwścieczyło graczy.
Oficjalny trailer gry mobilnej "Diablo Immortal" YouTube.com / Diablo
Ale czy ta nagonka na nową produkcję "Zamieci" jest uzasadniona? – Zdecydowanie nie, stworzenie "Diablo Immortal" w żadnym razie nie gryzie się z powstawaniem "Diablo 4" – mówi naTemat Bartłomiej Sieja, dziennikarz technologiczny "Komputer Świat"


Trzeba też przyznać, że Blizzard nie ma dobrego doświadczenia, jeśli chodzi o wypuszczanie gier. Po wypuszczeniu na rynek "Diablo 2" graczom wmawiano, że trzeci odsłona serii pojawi się wkrótce. Ale tak się nie stało. Po drodze pojawił się "World of Warcraft" i prace nad tytułem odeszły na dalszy plan. "Diablo 3" pojawiło się kilka lat później, bo Blizzard chciał wydać hit.

– To studio, które słynie z perfekcjonizmu – dopóki gra nie jest taka, jaką chcą ją zobaczyć, dopóty nie będą jej pokazywać. Przed premierą "Diablo 3" powstał co najmniej jeden prototyp tego tytułu, który nijak miał się do późniejszego wydania – mówi Sieja.

– Podobnie może być teraz: część mechanik może być już wdrożona, scenariusz napisany, a modele postaci animowane, ale wciąż nie zapadła decyzja o tym, czy iść w stronę stylizowanej oprawy bliższej "trójce", czy może wracamy do bardziej realistycznych klimatów. Może się też okazać, że również ta wersja trafi do kosza i prace zaczną się od początku. Blizzard tak właśnie tworzy swoje gry – dodaje dziennikarz.

Wystarczyło tło i tyle
W sieci pojawiło się też wiele opinii, że to po prostu PR-owa porażka Blizzarda. Nikt nie oczekiwał przecież kompletnego tytułu czy zrobionych postaci. Wystarczyłaby plansza z zajawką "Diablo 4". Tylko tyle i aż tyle. Tak samo zrobił chociażby inny producent gier – Bethesda przy promocji ich najnowszego tytułu "The Elders Scrolls VI". Była sama plansza i graczom to wystarczyło. To tzw. metoda marchewki, ale tym razem nie było nawet marchewki, więc gracze wzięli do ręki kij.

– To było bardzo pragmatyczne.Powodem jest niedawna premiera "Diablo 3" na Nintendo Switch. Zwyczajnie nie wypada zapowiadać nowej odsłony w momencie, gdy właśnie wydaje się poprzednią – tłumaczy Sieja.

Dlatego Blizzard postawił na inną platformę. Niestety grze, która miała zawojować komórki, dostało się przez przypadek, bo to produkcja, której rzeczywiście brakowało. I fakt, że pojawiła się na Blizzconie nie jest zły. Niewłaściwy był jej sposób prezentacji.

– Zaprezentowano ją przed salą pełną pecetowych wyjadaczy, czekających na chociażby strzępy informacji. Studio znane od lat ze świetnej współpracy ze społecznością fanów nagle popełnia największe faux pas w swojej karierze. Palec wskazujący winnego kieruje się w stronę Activision, właścicieli studia Blizzard, którzy niejednokrotnie pokazywali, że na pierwszym miejscu stawiają akcjonariuszy, a nie graczy – mówi dziennikarz.

– Bo gdyby" Diablo Immortal" zostało zapowiedziane wcześniej na czerwcowym E3 czy sierpniowym Gamescomie, a Blizzcon byłby miejscem, gdzie pierwszy raz można by było w niego zagrać, wszystko byłoby dobrze. Nawet bez "Diablo 4" – stwierdza.
Zrzut ekranu z YouTube.com / Oddshot Compilations
Dostali po portfelu. Są jednak plusy
Ale akcjonariusze już wypowiedzieli się na temat zagrywki Blizzarda. Firma w poniedziałek zanotowała spadek wartości swoich akcji o 7,2 proc. Jednak według specjalistów te tąpnięcie będzie chwilowe, a Blizzard szybko podniesie się po PR-owej wpadce.

– Myślę, że wizerunkowa strata nie odbije się znacząco na samej marce i po oficjalnej zapowiedzi kontynuacji "Diablo" na konsole i komputery, gracze szybko o tym zapomną i dadzą porwać się hajpowi – dodaje Michał Krawiel.

Zresztą już widać pierwsze profity dramy Blizzarda. Na Twitterze pojawia się coraz więcej wpisów osób, które nie grały w "Diablo 2" lub w "Diablo 3" i przez nagłośnienie sprawy kupiły je. A najlepszym podsumowaniem tej sprawy jest fakt, że pomimo olbrzymiego hejtu na "Diablo Immortal" sporo osób już zarejestrowało się w kolejce po nią na oficjalnej stronie gry.