"Wolimy oglądać telewizję, niż demonstrować". Fin opowiada o obchodach Dnia Niepodległości w Finlandii

Ola Gersz
Kiedy gruchnęła wiadomość, że Finowie dostają na tegoroczny Dzień Niepodległości wielką, nowoczesną bibliotekę, wielu Polaków nie kryło zazdrości. W Polsce jak na razie 11 listopada szykują się kłótnie i chaos. Jukka Halkilahti, pracownik Ambasady Finlandii w Warszawie, wymienia jeszcze więcej różnic między świętowaniem niepodległości w tych dwóch krajach. A są one tak duże jak... wspomniana biblioteka.
Finowie obchodzą Dzień Niepodległości 6 grudnia, a więc tuż przed Bożym Narodzeniem Fot. 123rf
Jak Finowie obchodzą 6 grudnia, czyli Dzień Niepodległości?

Każda fińska rodzina ma swoje własne tradycje związane z tym świętem, ale są też takie, które obchodzimy wszyscy. Wywieszamy flagi, wielu ludzi stawia w oknach dwie świece. To również dzień wolny od pracy, z czego wszyscy się cieszymy (śmiech). Ogólnie spotykamy się z rodziną i przyjaciółmi i odpoczywamy. Pewnie brzmi to dość nudno, ale w Finlandii większość ludzi 6 grudnia spędza w domu i ogląda telewizję (śmiech).

Jakieś konkretne programy?

Każdego roku fińska telewizja publiczna pokazuje film "Nieznany żołnierz". W naszym kraju jest on bardzo popularny i większość rodzin go wspólnie ogląda. Z kolei wieczorem prezydent Finlandii urządza uroczysty bal, na który zaprasza około dwa tysiące osób, m.in. polityków, dowódców wojskowych, sławne osoby czy zagranicznych gości.


Rozumiem, że to wielkie wydarzenie?



Czasami zdarzają się małe demonstracje przed Pałacem Prezydenckim. Trudno jest jednoznacznie powiedzieć, kto demonstruje przeciwko czemu. Ale zwykle protestującym chodzi albo o krytykę działań rządu, albo o nierówność społeczną. Pytają, dlaczego tylko niektórzy ludzie mogą uczestniczyć w Balu Prezydenckim. Nie jestem pewny, nie protestowałem, ale wydaje mi się, że wielu demonstrantom nie podoba się, że prezydent zaprasza jedynie elitę.

Zmieniło się to jakoś pod wpływem tych protestów?

Tak naprawdę wśród zaproszonych są ludzie ze wszystkich klas społecznych. To przyjęcie nie jest tylko dla najbogatszych i najbardziej wpływowych. Także tego nie można władzom zarzucać.

Czyli tych protestujących jest mniej niż świętujących?

Tak, co widać chociaż chociażby po wynikach oglądalności Balu Prezydenckiego czy "Nieznanego żołnierza". Ogląda go ponad 50 procent Finów.

Także generalnie jest pokojowo?

Chciałbym tak powiedzieć (śmiech). Zdarzają się demonstracje i aresztowania, ale ogólnie to spokojny dzień.

Rok temu obchodziliście 100. rocznicę odzyskania niepodległości? Te obchody różniły się od innych?

Szczerze mówiąc, byłem wtedy za granicą (śmiech), ale tak, było bardziej uroczyście. Świętowaliśmy praktycznie przez cały rok, 6 grudnia był kulminacją tych obchodów.

A co Finowie uważają o budowie Oodi, nowoczesnej, multimedialnej i bardzo drogiej biblioteki w Helsinkach, z okazji tegorocznego Dnia Niepodległości? Ktoś się skarżył?

W sumie nie słyszałem żadnych negatywnych opinii. Biblioteki są generalnie bardzo szanowane w Finlandii – to przestrzeń publiczna, w której każdy może spędzić czas. Nikt nie jest z tej przestrzeni wykluczany. A Oodi jest nie tylko biblioteką, ale również miejscem, w którym można spotykać się z ludźmi, "robić rzeczy".

A Tobie podoba się taki prezent na Dzień Niepodległości? Bo ja prywatnie byłabym bardzo zadowolona z takiego podarku 11 listopada (śmiech).

Podoba mi się bardzo, to niezwykły projekt i świetny pomysł. Jeszcze nie widziałem Oodi, która będzie otwarta w grudniu, ale nie mogę się doczekać. Kiedy przyjedziesz do Helsinek, musisz tam pójść!