Program Polsatu odrzuca zarzuty o rasizm. W "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" nie zrozumiano jednak czegoś ważnego

Kamil Rakosza
Program Polsatu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" znalazł się w ogniu krytyki amerykańskich portali muzycznych. Amerykanów oburzyło to, że jeden z uczestników programu wystąpił w "blackface". Wyjaśniamy dlaczego Bogumił "Boogie" Romanowski w roli Drake'a tak bardzo rozsierdził ludzi, mieszkających po drugiej stronie Atlantyku.
Bogumił "Boogie" Romanowski w roli Drake'a w programie Polsatu. Fot. Instagram / Twoja Twarz Brzmi Znajomo



– "Blackface" to bardzo krzywdząca sprawa. Pokazuje czarnoskórych w negatywnym świetle – mówi naTemat Torey Thomas, pochodzący z USA były koszykarz Rosy Radom. – To wyraz kpiny wobec osób o czarnym kolorze skóry. "Blackface" odczłowiecza czarnoskórych, pokazuje ich jako bliższych zwierzętom niż ludziom – podkreśla.

– Biali ludzie często nie zdają sobie sprawy, że ich działania mają obraźliwy wydźwięk – kontynuuje nasz rozmówca. – Często wmawiają sobie, że skoro nie są rasistami, mogą robić lub mówić różne rzeczy. Bycie ignorantem jest jednak niedopuszczalne. Problem niewolnictwa to wciąż niewyleczona choroba Stanów Zjednoczonych, którą musimy pokonać z odpowiednią wiedzą, zrozumieniem i empatią.

Torey Thomas mówił nam również, że z pewnych rzeczy nie powinno się żartować czy zmieniać ich w tanią rozrywkę. Zdaniem koszykarza najważniejsza jest właściwa edukacja, dzięki której ludzie dowiedzą się, jak inne osoby mogą odbierać takie zachowania, jak choćby "blackface".
Problem segregacji rasowej i traktowania czarnoskórych jako obywateli II kategorii poruszył Jay Z w utworze "The Story of O.J." Kanał YouTube JAY-Z
Geneza
Minstrele występujące również pod nazwą "black faces performance" wyrosły na gruncie amerykańskiej rozrywki w XIX wieku. Nie miały swojego odpowiednika w Europie, a na widowisko składały się parodie murzyńskich powiedzonek (z użyciem dialektu), śpiewów, plantacyjnych tańców i muzyki czy "rozmów" ze zwierzętami. Były skierowane do białej publiczności.

Za ich ojca uważany jest Tom "Daddy" Dartmouth Rice. Około 1828 roku wypatrzył w nowojorskiej stajni pracującego i podśpiewującego Murzyna. To zdarzenie dało życie postaci Jima Crowa – scenicznego alter ego Rice'a z twarzą poczernioną palonym korkiem, naśladującego taniec i śpiew napotkanego czarnoskórego mężczyzny.

Daddy Rice ze swoją piosenkę "Jump Jim Crow" zrobił furorę w salach od Louisville po Cincinnati, Filadelfię i Nowy Jork. Zgarnął sławę i bogactwo, występując także w Dublinie czy Londynie. Żył jednak ponad stan i zmarł w biedzie 19 września 1860 roku. Wykreowana przez niego postać żyła jednak długo po nim, a sam Jim Crow stał się synonimem opresji wobec czarnoskórych i nazwą całego systemu segregacji rasowej.
"Jump Jim Crow" – postać i piosenka wymyślona przez Toma D. Rice'a. Kanał YouTube ikachina
Prawa Jima Crowa
Początkowo Jim Crow, tak jak Coon i Dandy, był wymyśloną postacią minstrelowych przedstawień, jednak około 1838 roku stał się rasowym epitetem, a od lat 70. XIX wieku prawdziwym synonimem opresji wobec czarnoskórych. Wszystko przez tzw. Prawa Jima Crowa wprowadzone głównie na południu Stanów Zjednoczonych po zakończeniu Wojny Secesyjnej.

Na kanwie pseudonauki, dowodzenia, na podstawie badań czaszki, że rasa negroidalna jest gorsza w każdym elemencie (inteligencja, moralność, cywilizowane zachowania), a także zrodzonej pod koniec XIX wieku obawy Białych o czystość ich rasy, Murzynów zaczęto traktować jak obywateli gorszego sortu.

Jim Crow laws miały za zadanie ograniczenie praw byłych murzyńskich niewolników oraz pogłębianie separacji między białą a czarną ludnością w południowych stanach USA. Mimo braku wyraźnej linii demarkacyjnej, umowna color-line tworzyła nowy obraz amerykańskich miast i miasteczek.

"Nie wolno było podać ręki Białemu, bo to oznaczałoby równość. Jakikolwiek kontakt Czarnego z Białą kobietą groził oskarżeniami o gwałt. Nie można było jeść wspólnie, a jeśli taki przypadek się zdarzył, Biały, odgrodzony przepierzeniem, był obsługiwany jako pierwszy. (...) Musiał, zwracając się do Białego, używać zwrotów 'mister', 'miss', 'sir', 'boss', 'captain', 'lady'. Do Murzyna zwracano się po imieniu lub 'uncle', 'aunt', a do grupy 'boys', 'girls'." – czytamy w książce "Historia Jazzu" Jacka Niedzieli.

W tym okresie, między rokiem 1877 do lat 60. XX w., krajobraz południowych stanów Ameryki był pełen tabliczek z napisami "white", "black", "for coloured people" lub "beyond this point white only". W samych środkach komunikacji i placówkach oświaty segregacja rasowa trwała do lat 50. XX wieku.
Wiele bajek i filmów utrwalało krzywdzące stereotypy o Afroamerykanach. Kanał YouTube CineGraphic
Rasizm w trzech aktach
W przedstawieniach minstrelowych brali udział wyłącznie mężczyźni. Najbardziej znanym i odnoszącym największe sukcesy minstrelem była grupa Christy Minstrels. Występowali od 1845 roku na terenie USA (10 lat na Broadwayu), a nawet w Londynie. Dzięki nim utrwaliła się trzyczęściowa forma przedstawienia.

Występ rozpoczynał stojący w środku półkola konferansjer, jedyny bez czernionej twarzy, elegancki, ubrany w kapelusz i jedwabie, posługiwał się arystokratycznym, bogatym językiem. Odzwierciedlało to stosunki społeczne XIX-wiecznej Ameryki. Na brzegach półokręgu siedzieli biali aktorzy z poczernionymi twarzami, po lewej Mr. Tamboo, grający na tamburynie, a po przeciwnej Mr. Bones, wyposażony w kastaniety wykonane z kości.

Stroje aktorów przypominały ubrania dzisiejszych klaunów, krzykliwe marynarki podkreślały komizm widowiska. Widzowie otrzymywali sporą dawkę śpiewów i dowcipów, które poniżały Murzynów. "Jak znajdujesz dzisiejszy obiad?" – pytał konferansjer. "Nie znalazłem, ciotka ugotowała" – odpowiadał ociężały umysłowo Tamboo.
Drake zdissowany przez Pushę T. Kanał YouTube Pusha T
Druga część przedstawienia była nazywana olio i składała się na nią mieszanka tańców, akrobacji i popisów aktorów z klaskaniem, krzykliwymi przemowami i skeczami. Trzecia część, tzw. afterpiece był burleską parodiującą dawne, np. szekspirowskie sztuki lub współczesne powieści.

Grupy minstrelowe cieszyły się największą popularnością w latach 1850-1870.

W chacie wuja Toma
Początkowo Czarni byli portretowani jako szczęśliwi, wiecznie tańczący i śpiewający. Późniejsze minstrele utrwalały jednak stereotyp czarnoskórych jako paskudnie brzydkich niewykształconych prostaków, złodziei czy zabobonnych, wiecznych pijaków. Pojawiły się karykatury, które uwypuklały stereotypy o Afroamerykanach.

I tak Zip Coon był miejskim cwaniaczkiem, który próbował żyć jak Biały. Jim Crow to głupi wiejski ignorant. Tom przedstawiał starego, schorowanego Murzyna, który ostatnią kroplę krwi oddałby za swojego białego pana. Miły odźwierny lub kucharz z chęcią pracował i był posłuszny. Pojęcie Uncletomism oznaczało w XX w. uległość wobec Białych.

"Panie jeśliś chory lub w kłopotach, lub umierający i mógłbym cię uratować, dam ci krew mego serca, jeśli krople krwi tego staruszka mogą uratować twą zacną duszę" – fragment "Chaty Wuja Toma".

Wśród wyraźnych charakterów minstrelowych przedstawień wyłaniają się również postaci Mammy – brzydkiej, aseksualnej czarnoskórej matrony w pełni oddanej służbie białej rodzinie, oraz postać Piccaninny – amorficznego, murzyńskiego dziecka o wytrzeszczonych oczach.

Piccaninny mówił slangiem i pił atrament zamiast mleka. Czasem bawił się również lalką Goliwog, będącą potworną karykaturą czarnego chłopca – skrzyżowaniem minstrela i zwierzaka. Zwroty Golly, Golli, Wog czy Golliwog zyskały znaczenie rasistowskie.

Minstrele przestały przynosić dochody i zniknęły z afiszy na początku XX wieku. Pozostawiły jednak po sobie krzywdzącą symbolikę, traktowaną jako wyraz kpiny Białych wobec Afroamerykańów. "Blackface" jest jednym z jej najbardziej jaskrawych przejawów, oznaczających odczłowieczenie Czarnych i przyrównanie ich do bliższych zwierzętom niż ludziom.
Wyświetl ten post na Instagramie.

Dear Viewers, We are very surprised with the number of comments regarding Boogie's most recent performance as Drake in "Your Face Sounds Familiar". The Polish edition of the show, seen as exemplary abroad, always tries to show great performances, which strive to be as close to the original as possible. Incredibly important for us, as well as for the artists taking part in the show, is the charity aspect of the programme. “Your Face Sounds Familiar” is an entertainment show, which invites celebrities to try and recreate the image and the performance of famous and distinguished artists, while trying to be as accurate in the depiction as they can. This is an idea known all over the world. The producers and contestants of all previous series of the show, including Boogie, had always one thing in mind – to recreate most accurately (vocally, movement-wise and visually) the big music stars of Polish or foreign origin – which are selected for them randomly. A team of professionals watches over this process and they prepare the artist for their performance. Throughout the years, the greatest artists in Poland joined the fun, creating unforgettable performances such as Kasia Skrzynecka as Tina Turner, Agnieszka Włodarczyk as Michael Jackson, Mariusz Totoszko as Stevie Wonder, Natalia Szroeder as Whitney Houston, Kacper Kuszewski as Missy Elliott, or Aleksandra Szwed as Beyonce. In the 7th episode of series 10 Rafał Szatan took on the role of Jason Derulo on stage. This was appreciated by Derulo himself, who congratulated Rafał on his performance and invited him behind the scenes at his concert in Poland. The intention of each star performing on the show, as well as of the whole production team, is to recreate the original performance in the most precise manner, while honouring the original artist. The artist, who is of the utmost importance for all of us, who love music. #yourfacesoundsfamiliar #yourfacesoundsfamiliarpoland #ttbz #twojatwarzbrzmiznajomo #polsat

Post udostępniony przez Twoja Twarz Brzmi Znajomo (@twojatwarzbrzmiznajomo)

Ignorancja
Nie ratuje nas to, że żyjemy w środku Europy, w kraju który nie miał historii niewolnictwa Czarnych.

– To, że nie mieliście niewolnictwa nie znaczy, że nazywanie Czarnych "smoluchami" albo zakładanie "blackface" jest spoko – mówi naTemat Torey Thomas, były koszykarz radomskiej Rosy. To po prostu przejaw ignorancji. Mówienie, że to sprawy Ameryki, które nas nie obchodzą to oderwanie od prawdziwych problemów świata.