Czarnecki wciąż zeznaje w prokuraturze w Katowicach. Ruszyła kontrola w KNF

Rafał Badowski
W Prokuraturze Regionalnej w Katowicach trwa od godz. 11 przesłuchanie Leszka Czarneckiego w tzw. aferze KNF. Bankier nagrał rozmowę z ówczesnym szefem Komisji Markiem Chrzanowskim, który miał złożyć mu propozycję korupcyjną. Pieniądze miały być przeznaczone na wynagrodzenie dla wskazanego przez Chrzanowskiego prawnika, czyli Grzegorza Kowalczyka.
Przesłuchanie Leszka Czarneckiego w katowickiej prokuraturze rozpoczęło się o godz. 11 w poniedziałek. fot. Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta
Zawiadomienie w tej sprawie złożył pełnomocnik Czarneckiego, mecenas Roman Giertych, który w katowickiej prokuraturze pojawił się wraz ze swoim klientem. Mieli oni też złożyć kolejne nagrania, na których utrwalone zostały rozmowy z członkami KNF oraz Chrzanowskim.

Tuż przed wejściem do prokuratury Czarnecki powiedział, że jego zdaniem "to jest afera przede wszystkim korupcyjna".

Cały stenogram rozmowy Czarneckiego z Chrzanowskim zamieścił w poniedziałek "Dziennik". Milioner mówił w niej między innymi "Ja mieszkam w Miami, tam są 42 domy". Jak się wyraził, są z żoną jedynymi gojami, bo w sąsiedztwie jest 41 domów żydowskich. Stenogram całej rozmowy jest dostępny tutaj.


Ruszyła kontrola w KNF
W sprawie KNF dzieje się więcej. Jak podało RMF FM, ruszyła kontrola w KNF, która ma sprawdzić nie tylko działalność komisji i jej byłego przewodniczącego, ale także Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu oraz Plus Banku. Chodzi o to, że w radzie nadzorczej Plus Banku zasiadał Grzegorz Kowalczyk, czyli prawnik, który miał być wskazany przez Chrzanowskiego w rozmowie z Czarneckim.

Czarnecki to pierwszy przesłuchany w aferze KNF. Roman Giertych, który reprezentuje bankiera, zapewnił na Twitterze, że na jego wniosek przesłuchani zostaną wszyscy członkowie Komisji Nadzoru Finansowego.

Przypomnijmy, że bankier nagrał swoją rozmowę z Markiem Chrzanowskim, podczas której były już szef KNF miał złożyć mu korupcyjną propozycję na kwotę około 40 mln zł. Opisała to w głośnym artykule "Gazeta Wyborcza".

źródło: Wirtualna Polska