Dla narodowców jest bohaterką. 26-latka z Hajnówki siedzi w więzieniu za "napaść na policjanta"

Katarzyna Zuchowicz
Barbara Poleszuk to dziś ikona środowisk narodowych. Bohaterka, o której nie mówi się inaczej, jak o więźniu politycznym. Pochodzi z Hajnówki, jej rodzina organizowała marsze narodowe. Od końca października przebywa w więzieniu na warszawskim Grochowie, a o jej uwolnienie walczą ludzie w całej Polsce, a nawet w USA. – Pracowała w Holandii, przyjechała na ślub brata. Wtedy ją zatrzymali – opowiada naTemat jej matka.
"Uwolnić Basię" – słychać w mediach narodowych. Barbara Poleszuk została skazana na 4 miesiące więzienia. Fot. Facebook/Basia Poleszuk
Pod hasłem "Uwolnić Basię", przed sądem w Hajnówce odbył się protest. Apele o jej uwolnienie pojawiły się w Internecie, w sprawę zaangażowała się była radna z Gdańska Anna Kołakowska, która podjęła protest głodowy, media narodowe grzmią o skazaniu patriotki, ostatnio "Alarm" TVP zrobił o niej program.





Rodzina Poleszuków znana jest w Hajnówce z działalności narodowej. Działają we trójkę – ona, córka i syn Dawid. To oni są organizatorami Marszy Żołnierzy Wyklętych, Barbara sama na nich występowała. Znane są jej rysunki żołnierzy, pokazał je kwartalnik "Wyklęci", wydano z nimi kalendarz. – Jest samoukiem. Skończyła resocjalizację – mówi jej matka.

Rodzina znana jest policji. – Opisuję to środowisko od 2012 roku. To nie jest jej pierwszy wyrok za policjanta. W 2013 roku Barbara Poleszuk dostała prace społeczne za podobny czyn, tylko na policjancie z Bielska Podlaskiego. Ten wyrok został jednak zatarty i ona chodzi w glorii osoby nigdy nie karanej – mówi Arkadiusz Panasiuk, dziennikarz-freelancer.

Elżbieta Poleszuk: – To normalne, że jak coś się dzieje w Hajnówce, to policja przychodzi rano i sprawdzają. Zaraz jest, że to Poleszuki. Wszystko to Poleszuki. Policja nas spisuje, jeździ za nami, przyzwyczailiśmy się już do tego.

Teraz też ma poczucie niesprawiedliwości, dlatego nagłaśnia sprawę, gdzie się da: – To ja ją namówiłam, byśmy poszły na Noc Kupały zobaczyć fajerwerki. Ona nie chciała, dopiero wróciła z pracy.

"Zakłócenie białoruskiego festynu"
Barbara przebywa w więzieniu od końca października. Została skazana na cztery miesiące bezwzględnego więzienia za napaść na policjanta, do której miało dojść podczas imprezy. Najpierw obie z matką spędziły w areszcie 48 godzin, oskarżone o zakłócenie białoruskiego festynu.


Chodzi o Noc Kupały w 2016 roku. Sprawa ciągnie się od tamtego czasu. Jak słyszymy, przez nią Barbara straciła pracę w jednej z sieci telefonii komórkowej. We wrześniu ubiegłego roku wyjechała do pracy do Holandii. – Namówiłam ją na to, bo akurat wyjeżdżała narzeczona syna. Załatwiliśmy wszystkie dokumenty, łącznie z zaświadczeniem o niekaralności. Pracowała legalnie, byli z niej bardzo zadowoleni. Przyjeżdżała tu, cały czas była w kontakcie z adwokatem. Jeszcze we wrześniu pytała go, czy wszystko jest w porządku, odpowiadał, że tak – opowiada mama Basi.

Ostatni raz 26-latka przyjechała do Polski 17 października na ślub brata i miała tu zostać do 4 listopada. – Została aresztowana 24 października, na dwa dni przed ślubem. Szykowałyśmy się na wesele, pojechałyśmy na zakupy do Hajnówki, gdy na drodze zatrzymała nas policja. Nie wiedziałyśmy o co chodzi. Policjanci po cywilnemu powiedzieli, że zabierają córkę, bo jest poszukiwana listem gończym. Nie wiedziałam co się dzieje. Jak to? Co? List gończy? To był koszmar – mówi Elżbieta Poleszuk.


Brat Basi chciał odwołać ślub, wytłumaczyła mu, że powinien się odbyć: – Ale to nie było to, co miało być. Nie było takiej radości. Wszyscy rozmawiali tylko o Basi.

Barbara Poleszuk trafiła do aresztu w Białymstoku, po kilku dniach przewieziono ją do Warszawy, do więzienia dla kobiet na Grochowie. Słyszymy, że przysługują jej dwie rozmowy dziennie z rodziną, po 5 minut każda. Oraz widzenie – 3 godziny w miesiącu. Nie narzeka na warunki, trzyma się dzielnie: – Powiedziała, mamo damy radę. Robimy wszystko, żeby ja stamtąd wyciągnąć, ale mija miesiąc i nic.

W każdym razie w środowisku narodowców już stała się bohaterką. Słychać nawet porównania do "Inki".