Oliwa sprawiedliwa. Policja i organizacja przedsiębiorców chcą ukarać urzędniczkę skarbówki
Urzędniczka skarbówki z Bartoszyc ukarała mandatem mechanika za to, że po godzinach pracy wymienił jej w samochodzie niesprawną żarówkę. Po tym, jak sprawa stała się medialna do akcji wkroczyła policja i rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Chcą ukarania... urzędniczki.
Kobiety zgłosiły, że mają niesprawny tylni i przedni reflektor. Mechanik poinformował, że jest już po pracy i rozliczył już kasę, ale ostatecznie zgodził się pomóc.
Naprawił usterkę wymieniając żarówkę. Wtedy urzędniczki wyjawiły swoją tożsamość i nałożyły na niego mandat w wysokości 500 zł, chociaż jego wina polegała na tym, że był życzliwy i za "zainkasowane" 10 zł nie mógł już wprowadzić na kasę 2,30 zł podatku VAT.
Działanie mechanika charakteryzowało się znikomą społeczną szkodliwością czynu, ale, że odmówił mandatu Urząd Skarbowy w Bartoszycach sporządził wniosek do Sądu Rejonowego o ukaranie go za wykroczenie skarbowe. Sąd jednak odstąpił od wymierzenia kary mężczyźnie i pomimo protestów Sipko utrzymał swój wyrok. Gdy sprawa zrobiła się medialna, to naczelniczka wycofała się z dalszych apelacji.
– Jak powiedział, premier Mateusz Morawiecki, który mnie powołał, zasada proporcjonalności dotyczy też proporcjonalności kar w przypadku błędów i problemów, a przedsiębiorcy to nie kombinatorzy, a państwo to łupieżca. Myślę, że te słowa najlepiej podsumowują moją decyzję o złożeniu wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego – tłumaczy się ze swojej decyzji dla portalu bartoszyce.wm.pl Abramowicz.