50 sędziów pozywa "Gazetę Polską". Nie było sprostowania po szkalujących słowach premiera

Piotr Burakowski
Sędziowie z krakowskiego Sądu Okręgowego powiedzieli "stop" i skierowali przeciwko "Gazecie Polskiej" Tomasza Sakiewicza pozew. To w związku z czerwcowym wywiadem, w którym Mateusz Morawiecki stwierdził, że "wszystko wskazuje na to, że działała tam (w krakowskim sądzie – przyp. red.) zorganizowana grupa przestępcza". Tygodnik do tej pory nie zamieścił sprostowania, o które apelowano.
50 sędziów pozywa "Gazetę Polską" za słowa premiera. Niewykluczone, że pozwą też samego szefa rządu. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
– Nie mamy więc wyjścia, idziemy do sądu, bo nie może być naszej zgody na kłamstwa premiera – powiedział Onetowi sędzia Waldemar Żurek. – Kolejnym krokiem może być pozwanie samego szefa rządu – dodawał.

– Prawo w Polsce funkcjonuje tak, że jeśli ktoś opublikuje rzeczy, które są kłamstwem, a to kłamstwo oczernia inne osoby, to wydawca ma obowiązek opublikować sprostowanie osoby, która poczuła się dotknięta – argumentował w rozmowie z portalem Żurek, który jest jednym z blisko 50 sędziów, którzy pozywają "Gazetę Polską".

Żurek przekonywał, że gazeta nie chciała zamieścić dobrowolnie sprostowania, a tego wymaga prawo obywateli do rzetelnej informacji. Wejście na drogę sądową oznacza wymuszenie na "Gazecie Polskiej", by opublikowała sprostowanie. – Brak reakcji z naszej strony mógłby zostać odebrany jako przyzwolenie na kłamstwa premiera – tłumaczył Żurek.


To nie pierwsza tego typu sprawa w ostatnich dniach. Przypomnijmy, że warszawski sędzia Wojciech Łączewski chce ukarania Mateusza Morawieckiego maksymalną przewidzianą prawem grzywną, czyli blisko 43 tys. zł. Sędzia złożył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargę na bezczynność premiera. Wszystko dlatego, że premier nie znalazł od lipca czasu, by odpowiedzieć na jego pismo. Chodziło o słowa, które stawiały sędziego w złym świetle.

źródło: Onet