Kulisy zatrzymania Chrzanowskiego. Wiadomo, jak zareagował, gdy zapukało CBA

Rafał Badowski
Tuż przed godz. 6.30 agenci CBA weszli do domu byłego szefa KNF w warszawskim Wilanowie. Osoba, która zna kulisy zatrzymania Marka Chrzanowskiego, opowiedziała o okolicznościach akcji. Po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy antykorupcyjnego biura, Chrzanowski miał zostać przewieziony do katowickiej prokuratury, gdzie postawione mu zostaną zarzuty.
Po godz. 6.30 CBA wkroczyło do mieszkania Marka Chrzanowskiego na warszawskim Wilanowie. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– Agenci nie przeszukiwali domu Chrzanowskiego. Nie było takiej potrzeby. Przeszukanie i zabezpieczenie nośników, dokumentów, sprzętu komputerowego miało miejsce dwa tygodnie temu, po powrocie Chrzanowskiego z Singapuru – powiedział informator Wirtualnej Polski.

Jak dowiedział się nieoficjalnie portal, były szef KNF ma usłyszeć we wtorek zarzuty z dwóch paragrafów Kodeksu Karnego. – Zarzuty domagania się łapówki z art. 228 kk i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej na mocy art. 231 kk. par 2 – powiedział rozmówca WP. Chrzanowski według informacji serwisu miał zostać przewieziony do prokuratury w Katowicach.


Z relacji informatora wynika, że były przewodniczący KNF nie był ani trochę zdziwiony tak wczesną wizytą funkcjonariuszy. – Nie był zaskoczony. Funkcjonariusze odczytali mu pismo z prokuratury – mówi.

Były szef KNF miał w ostatnich dniach składać obszerne wyjaśnienia w CBA. Kluczowa miała być jego nagrana rozmowa z Czarneckim. Materiał analizowali funkcjonariusze ABW, którzy od strony technicznej weryfikowali wiarygodność ujawnionej rozmowy. Sprawdzano też zapisy z monitoringu zainstalowanego w KNF, a także długopis z kamerą, który należy do Leszka Czarneckiego.

To efekt głośnej publikacji "Gazety Wyborczej" o tzw. aferze KNF. 13 listopada dziennik ujawnił taśmy, na których Chrzanowski miał się domagać od Leszka Czarneckiego 1 proc. wartości Getin Banku (ok. 40 mln złotych) dla wskazanego przez niego prawnika, którym okazał się Grzegorz Kowalczyk.

źródło: Wirtualna Polska